Finałowy LAN, trzy najlepsze drużyny w regionie, zaproszona widownia i specjalne watch party - przez pierwszy dzień imprezy wszystko przebiegało bez problemów. Niestety, w dzień wielkiego finału uderzyła wiadomość, że Ardian “Nite” Spahiu przez problemy logistyczne z opóźnieniem dotrze do studia. Z racji na to, AGO ROGUE musiało grać z zawodnikiem rezerwowym, z którym zespół nie był zupełnie zgrany. Dodatkowo, Hampus “promisq” Abrahamsson, podpora drużyny, również nie zjawił się na LAN-ie ze względu na zakażenie koronawirusem i infekcję oka. W tej kuriozalnej sytuacji obrońcy tytułu spróbowali zrobić wszystko, by wyjść z niej obronną ręką.
W pierwszej grze zawodnik rezerwowy został wysłany na środkową alejkę, ale po dość wątpliwym występie drużyna zdecydowała się na roszady pozycyjne. Damian “Lucker” Konefał został przesunięty na mida, a reszta formacji próbowała dostosować do tego swój styl gry. Zero Tenacity długo nie było w stanie przełamać defensywy RGO, lecz w końcu ekipie z Bałkanów udało się zwyciężyć. AGO stanęło pod ścianą - 0:2 i konieczność wykonania tzw. “reverse sweep”.
W trzeciej odsłonie serii skład wystąpił już w podstawowym składzie. "Nite" dotarł do studia w Warszawie, a wraz z nim drużyna zyskała nową siłę. Szalona końcówka niemal przyniosła akademii LEC zwycięstwo, lecz zabrakło dosłownie jednego ataku, by zniszczyć wrogi Nexus. 36 punktów wytrzymałości było barierą nie do pokonania, RGO zostało unicestwione, a Z10 dopięło formalności. Seria zakończyła się wynikiem 3:0 i to właśnie ekipa prowadzona przez Kacpra “Nahovsky’ego” Merskiego sięgnęła po puchar. Dzięki temu zwycięstwu, Zero Tenacity wystartuje z lepszej pozycji na European Masters, a RGO powalczy o sukces rozstawione na poziomie trzeciego koszyka.
Czytaj także:
- Aresztowania i deportacje robotników. Skandal w Katarze przed MŚ
- Mały chłopiec, który wbiegł na boisko, podbił serca kibiców
ZOBACZ WIDEO: Na ten dzień czekaliśmy. Tylko spójrz, co zrobiła Anita Włodarczyk