Wśród 16 zawodników startujących w turnieju znalazło się miejsce dla 8 Koreańczyków: 4 najlepszych w lidze GSL, 3 z głosowania widzów i jeden z przyznaną dziką kartą od organizatorów; 8 graczy reprezentujących świat zebrano następująco: 4 zaproszono, 3 na podstawie głosowania kibiców i jeden reprezentujący Chiny.
Niewiele zabrakło Grzegorzowi "Manie" Kominczowi by dostać się do drużyny reszty świata. Zajął wśród protossów drugie miejsce, przegrywając głosowanie o kilka procent. Wyprzedził go Tajwańczyk "Has", dzięki swoim niekonwencjonalnym i pomysłowym taktykom, prezentowanym w ostatnich turniejach. Wśród zergów także drugi był Mikołaj "Elazer" Ogonowski. Od "Scarlett" dzieliło go jednak dużo więcej.
Wśród par 1/8 jedynie Niemiec "Showtime" pokonał 3:1 "Zesta" - rywala z ligi GSL. Rozgrywka PvP zawsze jednak cechuje się pewną losowością wynikającą z kontrowania się niektórych początkowych buildów. Trudno zatem było cokolwiek wyrokować na tej podstawie o przygotowaniu europejskiego zawodnika. Pozostali niekoreańczycy, którzy awansowali dalej, pokonywali graczy własnego teamu reszty świata. W ćwierćfinałach zameldowało się już jednak 5 reprezentantów ojczyzny Starcrafta. Tu poradził sobie już tylko "Serral" niszcząc 3:0, ku zaskoczeniu obserwatorów, czołowego terrana GSL "Innovation". Skalą zwycięstwa Fina niech będzie fakt, że w żadnej rozgrywce nie był zagrożony. Jego obrony były pewne a kontry do linii wydobywczych lub przechwytujące posiłki, zabójcze.
Fin chciał w półfinale wziąć rewanż za porażkę w IEM z innym Koreańczykiem, protossem "Classikiem". Ten jednak odpadł po fascynującej, jedynej zaciętej w ćwierćfinałach batalii, ze swoim rodakiem, zergiem "Darkiem".
"Serral" w półfinale stracił dopiero pierwszą w zawodach mapę, gdy "Dark" wyrównał na 1:1. To było jednak wszystko, na co pozwolił rywalowi. Pewne 3:1 i awans do finału rozpaliło wyobraźnie kibiców na całym świecie. Tam czaka już koreański protoss "Stats". Co ciekawe, Fin w tym turnieju nie grał jeszcze przeciwko protossom, a jego rywal przeciwko zergom.
W niedzielę rywalizacja rozpocznie się o 8:00 czasu polskiego od zawodów drużynowych reszty świata przeciwko Koreańczykom, po których odbędzie się wielki finał turnieju indywidualnego. Zwycięzca otrzyma 27 tys. dolarów zaś pokonany, jedynie połowę tej kwoty.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowe narty Andrzeja Bargiela. "Dodawały mi otuchy"