Można pokusić się o stwierdzenie, że 6 stycznia 2001 roku, po triumfie Adama Małysza w 49. Turnieju Czterech Skoczni, nastąpił nowy rozdział w historii polskiego sportu. Otrzymaliśmy bohatera narodowego, za którym po całym świecie podążała ogromna grupa kibiców, którzy z miejsca zakochali się w skokach narciarskich.
Co weekend całe rodziny gromadziły się przed telewizorami i w wielu polskich domach usłyszeć było można słynne "zawołaj mnie, jak Małysz będzie". Każdy chciał być jak "Orzeł z Wisły". Usypywano prowizoryczne skocznie ze śniegu, aby mieć choć namiastkę nowego sportu narodowego. Ogromną popularność zyskała wówczas także z pozoru prosta gra komputerowa z Finlandii.
Skacz, skacz jak Adam Małysz
Początek XXI wieku to czas, w którym na biurkach królowały tzw. pecety, monitory z kineskopem i myszki z kulką, a z głośników sączyła się piosenka grupy Resort K-ce "Skacz jak Adam Małysz".
Kiedy Polskę ogarniała małyszomania, na komputerach zaczęła pojawiać się gra Deluxe Ski Jump, która na pierwszy rzut oka mogła wydawać się prosta, wręcz przestarzała, biorąc pod uwagę jej szatę graficzną. DSJ miało jednak szereg zalet, które sprawiają, że po ten tytuł sięga się do dziś. Przede wszystkim mogło w nią zagrać aż szesnaście osób, miała proste sterowanie, a w dodatku posiadała niewielkie wymagania sprzętowe i aż 32 (w jednej z wersji nawet 37) skocznie do wyboru.
Deluxe Ski Jump 2 osiągnęło ogromną popularność, której nie spodziewał się nawet sam autor. - Miałem dobre przeczucia, jeżeli chodzi o tę grę, ale nigdy nie pomyślałbym, że osiągnie taką popularność, szczególnie tę przyniesioną przez małyszomanię - powiedział Jussi Koskela, twórca DSJ, w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.
Gra Jussiego Koskeli pojawiła się również w kinowym hicie Olafa Lubaszenki "E=mc²". - Widziałem scenę, w której policjanci grają podczas służby. Plotki mówią, że wiele osób grało w DSJ w pracy... - mówi autor gry. I rzeczywiście, był okres, kiedy Deluxe Ski Jump obecny był dosłownie wszędzie. Grano w szkołach na lekcjach informatyki, w biurach, a przede wszystkim w tysiącach domów, gdzie toczyły się zacięte boje o zwycięstwo. Każdy chciał być jak Małysz.
W 2004 roku pojawiła się kolejna, zupełnie odmieniona wersja, ale - zdaniem wielu graczy - to już nie było to samo. Wraz z zastosowaniem trójwymiarowej grafiki znikła magia Deluxe Ski Jump. Jeszcze więcej zmian przyniosła czwarta część gry. Oprócz rzeczywistych skoczni, znacznie zmieniła się fizyka, a sporą popularnością zaczęła się cieszyć możliwość rywalizacji online. Wciąż są jednak osoby, które z sentymentu wracają do DSJ2, choć od premiery minęły już blisko dwie dekady.
Polak też potrafi
Niemal równolegle z drugą, właściwie już kultową, częścią Deluxe Ski Jump, na sklepowych półkach pojawiła się gra Skoki Narciarskie 2002: Polskie Złoto. Różnice pomiędzy jednym i drugim tytułem są widoczne już na pierwszy rzut oka. Przede wszystkim w SN2002 pojawia się trójwymiarowa grafika i rzeczywiste skocznie, na których rywalizowali zawodnicy w Pucharze Świata. Całość opatrzona została komentarzem Włodzimierza Szaranowicza i Dariusza Szpakowskiego.
"Skoki Narciarskie 2002, serdecznie zapraszam, Adam Małysz" - te słowa witały wszystkich rozpoczynających grę. Warto dodać, że każdy egzemplarz gry posiadał hologram autentyczności, a "Orzeł z Wisły" był głównym bohaterem i patronem SN2002. Gra, jak na tamte czasy, była rozbudowana - pojawiły się zmienne warunki pogodowe, możliwość kupowania sprzętu, smarowania nart, wyboru poziomu trudności, a także tryb kariery.
Wymagania? Dziś wywołać mogłyby jedynie śmiech, wtedy jednak nie każdy mógł sobie pozwolić na zainstalowanie tej gry. Rekomendowane było posiadanie procesora Pentium II 300MHz, 64MB RAM i akceleratora 3D. Minus to brak licencji na nazwiska zawodników, wobec czego przyszło nam rywalizować m.in. z Sven Hanniwaldi, Rysto Jassilune czy Kasay Nokamati. Każdy, kto choć raz spróbował swoich sił w tej grze, z pewnością doskonale pamięta sterowanie, które - biorąc pod uwagę, że używało się wtedy myszek z kulką - przynajmniej na początku mogło sprawiać problemy. Po jego opanowaniu - podobnie jak w DSJ - można było zatracić się w rozgrywce na kilka kolejnych godzin.
ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Wisi nad nami jakaś klątwa
Tak jak fani piłki nożnej czekają na wydanie nowej wersji gry FIFA, tak samo pasjonaci sportów zimowych, dzięki polskiej firmie l'Art mogli liczyć na kolejne edycje Skoków Narciarskich. Niesłabnąca popularność dyscypliny sprawiła, że gry sprzedawały się w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy.
Zmieniała się szata graficzna, sterowanie, skocznie (w wersji z 2005 roku można było oddać skok na obiekcie K-300!), gry stawały się coraz bardziej rozbudowane. Mimo to, czego potwierdzenie można znaleźć w komentarzach graczy, najlepszą - obok DSJ - pozostawała wersja gry z 2002 roku, a konkurować z nią mogło jedynie RTL Ski Springen 2007 - ostatni Mohikanin wśród gier o skokach narciarskich.
DSJ i długo, długo nic
Na fali popularności dyscypliny powstało całe mnóstwo mniej lub bardziej udanych gier, w których można było wcielić się w rolę skoczka. Żaden z tych tytułów nie zyskał jednak tak dużego uznania jak DSJ2 czy Skoki Narciarskie 2002, które wciąż uważane są za jedne z najlepszych gier.
Interesującą pozycją było Ski Jump International stworzone przez Ville Kononena, które na pierwszy rzut oka przypominało kultowe Deluxe Ski Jump. SJI posiadało jednak rzeczywiste skocznie, a także umożliwiało samodzielne tworzenie dodatków. Te pobrać można z oficjalnej strony gry. Co zaskakujące ostatni dodany został przy okazji zimowych igrzysk... w Pjongczangu, a jeszcze kilka lat temu toczyły się regularne rozgrywki, choć nie było możliwości gry online.
W pierwszej dekadzie XXI wieku powstało sporo prostych gier przeglądarkowych, możliwości rozgrywki było całe mnóstwo. Nic nie dorównało jednak swoją popularnością kultowemu Deluxe Ski Jump. Można jedynie żałować, że obecnie brakuje alternatywy poza DSJ4, tym bardziej, jeżeli weźmiemy pod uwagę niesłabnącą miłość Polaków do skoków, zwłaszcza w kontekście sukcesów Kamila Stocha i całej drużyny.
- DSJ jest teraz bardziej w tle w moim życiu i nie rozwijam już aktywnie tej gry. Wciąż jednak utrzymuję działanie serwerów online i pomagam ludziom, którzy mają problem z grą. Wciąż jest wielu aktywnych graczy, nawet najstarszych wersji, co jest dość zaskakujące po prawie dwudziestu latach od premiery - skomentował Jussi Koskela.
W rolę skoczka narciarskiego można wcielić się w grach wydawanych przy okazji zimowych igrzysk olimpijskich, istnieje przynajmniej kilkadziesiąt tytułów na smartfony, brakuje jednak gry z rozbudowanym trybem kariery, efektowną oprawą graficzną i rzeczywistymi skoczkami oraz obiektami i nie zanosi się na jego pojawienie. Trudno będzie przebić czasy DSJ2, wielu godzin spędzonych przy pececie, często w kilkuosobowym gronie, kiedy każdy chciał być jak Adam Małysz.