Emerytura w esporcie? Jakie są perspektywy graczy, po zakończeniu kariery

Materiały prasowe / Blizzard Entertainment / Finały Overwatch League
Materiały prasowe / Blizzard Entertainment / Finały Overwatch League

Wielu zastanawiać się może, jaka przyszłość czeka profesjonalnych graczy po zakończeniu kariery. Najbardziej oczywistą drogą wydaje się posada trenera, bądź komentatora. Jednakże ilość takich stanowisk jest ograniczona. Jakie są inne opcje?

Choć w profesjonalnym gamingu, tak naprawdę fizjologia nie wymusza na graczu wczesnego zakończenia kariery, tak jak jest to w przypadku tradycyjnych sportowców, którzy z wiekiem zatracają szybkość, zwinność, siłę, to jednak mało który zawodnik dociąga na scenie do trzydziestki. W takim wieku, wciąż mają oni przed sobą większość życia. Co jednak zrobić, gdy do tej pory cała Twoja uwaga skupiona była na grze? Opcji wbrew pozorom jest wiele. Kluczowym jest jednak, aby zabezpieczyć je sobie jak najszybciej.

Najłatwiejszą i najbardziej naturalną opcją dla "emeryta" jest poświęcenie się streamingowi. Na oglądanie popisów dawnego mistrza chętni zawsze się znajdą. Ich ilość jednak zależy od charyzmy gracza, ale także od tego, jak za czasów kariery dbał o swoją rozpoznawalność.

- Streaming jest na pewno jednym z wygodniejszych i fajniejszych rozwiązań na esportową emeryturę. Nadal można robić mniej więcej to, co się kocha, czyli granie. Ja ponadto bardzo lubię kontakt z widownią i fanami, dlatego staram się rozwijać moje social media jak najlepiej oraz dostarczać fanom wiele contentu. Streaming wiążę się również z byciem celebrytą, a to natomiast ciągnie za sobą korzyści influencerskie. Wszystko zależy od tego, jak ciekawą personą się jest i jakie się ma osiągnięcia. Ja natomiast chciałbym pójść krok dalej. Moim skrytym marzeniem jest aby po karierze zostać aktorem - tak o zarabianiu poprzez streaming wypowiada się Jakub "Jactroll" Skurzyński, jeden z najlepszych polskich graczy League of Legends, na co dzień grający w League of Legends European Champions - najlepszej lidze LoLa w Europie.

ZOBACZ WIDEO Andrew Cole dla WP SportoweFakty: Bratanek dał mi szansę żyć

Czytaj także: "A83650" dołącza do Teamu Genji

Oczywiście, nie każdy ma predyspozycje, aby na co dzień swą osobowością utrzymać przy sobie widzów. Poza tym, ilość osób na co dzień oglądających streamy jest ograniczona i w pewnym momencie mógłby nastąpić przesyt na rynku. Jakie zatem są inne możliwości? Bardzo dobrym przykładem na to, że po owocnej karierze równie udana może być kariera w "normalnej" pracy jest Konrad "Mokatte" Kukier. "Mokatte" największe sukcesy w League of Legends święcił w latach 2011-2014, w tym czasie reprezentował barwy takich drużyn jak choćby mousesports czy MeetYourMakers.

- Po karierze kolejnego celu szukałem przez blisko rok czasu, próbując swoich sił w usługach finansowych czy księgowości. W końcu trafiłem na programowanie.
Często powtarzałem, że po esporcie chciałbym coś tworzyć. Chyba dlatego nie sprawdziłem się jako księgowy, gdyż to było bardziej jak przesypywanie piasku z jednej górki na drugą. Programowanie natomiast jak najbardziej pozwalało mi uwolnić swą kreatywność. Nie miałem natomiast odpowiedniego wykształcenia ani wielkich predyspozycji - jednym słowem - wiedziałem, że będzie ciężko. I właśnie to był ten wspólny z esportem czynnik - robienie czegoś co chciałem robić - przy podniesionej bardzo wysoko poprzeczce.

- Godziny treningu w LoLa zamieniłem na godziny spędzone w książkach i tutorialach, a poprawianie błędów z gry, na poprawianie błędów w kodzie. Im było ciężej, tym lepiej. Zamieniłem jedno uzależnienie na drugie i po 7 miesiącach nauki dostałem pierwszą pracę. Po 2 latach od rozpoczęcia nauki sam zacząłem uczyć innych. Dzisiaj zajmuję stanowisko senior dewelopera w jednej ze szwajcarskich firm. Na boku współpracuję z polskim startupem, szkołą programowania gdzie jako mentor pomagam moim kursantom przejść drogę, którą sam przechodziłem po rozstaniu z esportem.

"Mokatte" jednak zwraca uwagę na pewną różnicę między nim, a dzisiejszymi esportowcami.

- Jeszcze podczas "kariery" byłem uznawany za dinozaura sceny LoLowej. Do świata esportu wszedłem mając już bagaż doświadczeń, ukończone studia i kilka miejsc pracy, w których próbowałem swoich sił. W takim wypadku zakończenie kariery przypominało bardziej powrót, a nie zaczynanie życia, którego wcześniej nie znałem. Dzisiaj wielu profesjonalnych graczy po esporcie będzie po raz pierwszy zderzało się z rynkiem pracy i z nową, zawodową i prywatną rzeczywistością. Sytuacji nie ułatwi fakt, że duża część graczy w pogoni za karierą musiała odstawić wykształcenie na dalszy plan

Wydaje się jednak, że i w tym aspekcie świadomość graczy jest coraz większa. Tytuł magistra posiada na przykład jeden z czołowych polskich graczy Counter-Strkie Global:Offensive Grzegorz "Szpero" Dziamałek. Tak o swojej edukacji wypowiadał się w wywiadzie udzielonym na łamach Przeglądu Sportowego:

- Faktycznie udało mi się obronić magistra, co prawda kiedy zaczęła się ta profesjonalna rywalizacja i regularne wyjazdy na turnieje, musiałem przenieść się na studia zaoczne, ale zdołałem to wszystko pogodzić. Justyna Kowalczyk i Robert Lewandowski również studiowali i odnieśli spektakularne sukcesy. Pasja i nauka mogą spokojnie iść ze sobą w parze.

Czytaj także: Ronaldo strzela dla Legii, Neymar dla Jagiellonii. Ruszyły rozgrywki Ekstraklasa Games

Innym przykładem na to, że nie wszyscy porzucają naukę dla kariery jest również  Emil "Larssen" Larsson, midlaner akademii Rogue Esports, drużyny występującej na co dzień w League of Legends European Champions. Władze jego drużyny z chęcią widziałyby go w pierwszym składzie, jednakże ten postanowił pozostać w drugiej drużynie, aby móc na spokojnie dokończyć liceum. Również i czołowy polski gracz Hearthstone Michał "Xeno" Kaczorowski łączy grę ze studiami Skandynawistyki. Wielokrotnie na swoim twitterze podkreślał, że to studia są dla niego priorytetem. Graczy, którzy pomimo kariery nie porzucają nauki można by wymienić więcej. Wciąż jednak wielu jest takich, którzy stawiają wszystko na jedną kartę. Jakie opcje zatem roztaczają się przed nimi? Tutaj znowu oddamy głos "Jactrollowi":

- Myślę, że każdy trzeźwo myślący zawodnik zdaje sobie sprawę, że jego kariera gracza nie będzie trwać wiecznie. Mogę mówić w swoim imieniu, że moim zamysłem jest mieć zabezpieczone fundusze na przyszłość w postaci dochodu pasywnego (mieszkania na wynajem). Abstrahując od moich zarobków, granie w LEC na niezłym poziomie przez rok pozwoli Ci kupić mieszkanie dwupokojowe, a może nawet trzypokojowe. I wiadomo, wiele osób zarabia dużo więcej, niektórzy mniej. Opinia publiczna wie tylko o tym, że 60 tysięcy euro rocznie to minimalna pensja, jaką trzeba wypłacać zawodnikowi. Oczywiście brutto. Idealnie by było mieć chociaż z 5 takich mieszkań.

Jak widać, już sama profesjonalna gra, na wysokim poziomie w połączeniu z rozsądnymi inwestycjami pozwala spokojnie zabezpieczyć swoją przyszłość. Finanse to jednak nie jedyna rzecz, z jaką zmagają się emerytowani gracze. Inną rzeczą, która może im doskwierać to po prostu olbrzymia pustka w codziennym życiu.

- Bezpośrednio po zakończeniu przygody z graniem pojawiła się ulga i nadmiar czasu. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę pod jak wielką presją żyłem i jak dużą część mojego życia pochłaniał trening, turnieje... czy nawet w wolnym czasie myślenie o tym co można poprawić. Po tygodniu czy dwóch pojawiła się jednak pewna luka. Przez lata wspólnie z drużyną goniliśmy za kolejnymi celami. Był to najpierw udział w lokalnym turnieju, by za jakiś czas walczyć o medal na cyber olimpiadzie czy dostanie się do LCS - tak swoje początki na esportowej emeryturze wspomina "Mokatte" - W moim życiu nadal istnieje luka, której do tej pory nie udało się zapełnić. Po karierze nigdy już nie doświadczyłem tego uczucia, które towarzyszyło mi gdy podnosiłem głowę zza monitora podczas tych największych eventów. Tysiące ludzi wpatrzonych w każdy Twój ruch, oklaskujących Twoje akcje i cieszących się w euforii razem z Tobą po wygranym meczu. Do tego świadomość, że przynajmniej drugie tyle kibicuje w domach oglądając relację live i wstaje w nocy aby nie przegapić Twojego meczu. Wiele rzeczy przez ostatnie lata próbowałem. Podnieść poziom adrenaliny to nie problem, ale odtworzyć to co wtedy czułem? Mi się tego póki co nie udało.

To jest również ciekawe spostrzeżenie, rzucające inne światło na tych, którzy po karierze decydują się pozostać przy esporcie. Wielu graczy po prostu nie chce żegnać się z tym stylem życia, chce wciąż czuć codzienną adrenalinę, chce wciąż być częścią tej społeczności. Opcji jest wiele. Jeszcze kilka lat temu funkcja trenera była pewną formą ekstrawagancji. Dziś żaden poważny zespół nie wyobraża sobie funkcjonowania bez szkoleniowca. Dodatkowo często mamy również do czynienia z asystentami czy analitykami. Inną opcją jest zostanie komentatorem bądź ekspertem w studio. Esport wciąż się rozwija. Coraz więcej podmiotów chce go pokazywać, a co za tym idzie, jest potrzebna coraz większa ilość wyżej wymienionych osób.

- Esport cały czas się rozwija i myślę, że z czasem zwiększy się świadomość graczy i środowiska, natomiast ci "pierwsi" muszą zapłacić frycowe i będą bardziej narażeni na szok "po-esportowy". Pod tym kątem esport nie różni się niczym od innych zawodowych sportów. Nie mam statystyk ale jestem pewien, że sytuacja wśród piłkarzy dzisiejszego pokolenia wygląda lepiej niż w latach dziewięćdziesiątych. Piłkarze są częściej świadomi i mają więcej możliwości aby przygotować się na wcześniejszą emeryturę - podsumowuje sytuację "Mokatte".

Wydaje się, że okres płacenia frycowego już się kończy. Wielu graczy jest świadomych, że kariera nie będzie trwać wiecznie i starają się w jakikolwiek sposób zabezpieczyć przyszłość, chociażby w ten najprostszy sposób, rozwijając swoje kanały na Twitchu. Świadomość graczy rośnie z roku na rok i wydaje się, że esportowiec odwieszając mysz na kołek wciąż może odnosić sukcesy na wielu innych polach. Oczywiście można by i znaleźć przykłady zgoła odmienne, zawodników którzy po karierze nie potrafili się odnaleźć, jednak przytoczone tutaj przykłady pokazują, że tak naprawdę wystarczy odrobiną dobrych chęci oraz pomysłu, aby nie musieć się martwić tym, co będzie gdy skończy się kontrakt.

Źródło artykułu: