Ilość podtekstów oraz historii jakie można opowiedzieć przed tym starciem wystarczyłaby na co najmniej 5 różnych zapowiedzi. I już samo to, świetnie pokazuje, jak niesamowite spotkanie nas czeka.
Odegrać się za MSI
Pierwszy i najprostszy kontekst, w jakim można osadzić mecz G2 Esports z SK Telecom T1, to rewanż za tegoroczny turniej Mid-Season Invitational. Wówczas, po bardzo zaciętym, 5-mapowym boju, górą byli Europejczycy. Po pokonaniu ekipy "Fakera", finał dla "Samurajów" był już tylko formalnością. Szybkie 3:0 na Team Liquid i "Jankos" wraz z kolegami mógł wznieść trofeum. To półfinałowi rywale byli wówczas najcięższą przeszkodą. Podobnie może być i tym razem, gdyż będące już w finale FanPlus Phoenix wydaje się wciąż być o klasę gorsze.
Czytaj także: LoL. Devils.one najlepsze podczas ESL EuroCup
ZOBACZ WIDEO PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa postawiła na młodzież. "Jestem zaskoczona ich dojrzałością"
Wracając jednak do samego MSI. Koreańczycy są żądni rewanżu, a zwłaszcza ich największa gwiazda - Lee "Faker" Sang-hyeok.
- Nie znoszę myśli o tym, że mógłbym z nimi przegrać drugi raz, więc jestem jeszcze mocniej zmotywowany do treningów - zapowiadał "Faker". - Będę pracować jak najciężej. Naprawdę chcę pokonać G2, więc będę dawał z siebie wszystko, aby to osiągnąć.
"Faker" vs "Baby Faker"
"Caps" to wyjątkowa postać na europejskiej scenie League of Legends. Zaledwie 19-letni Duńczyk ma na koncie już 4 mistrzostwa Europy, a na mistrzostwach świata gra po raz 3. z rzędu. Takie dokonania, w tak młodym wieku, muszą robić wrażenie. Już na początku kariery imponował na tyle, że dorobił się przydomku "Baby Faker". Teraz będzie miał po raz kolejny szansę udowodnić, że uczeń przerósł mistrza. Sam "Caps" zresztą nie ukrywa, że to właśnie Koreańczyk jest jego idolem. - Oczywiście, "Faker" to mój ulubiony midlaner w historii - przyznał w rozmowie z "Inven Global"
Patrząc po dotychczasowej grze na mistrzostwach wydaje się, że to Koreańczyk bardziej ma się czego obawiać. Bo choć "Faker" miewa przebłyski, to zdarzają mu się też słabsze gry, gdzie podejmuje dziwne decyzje. "Caps" natomiast to, obok "Perkza", zdecydowanie najjaśniejsza postać G2. Duńczyk gra bardzo skutecznie, ale co ważne, także dojrzale. Praktycznie nie przegrywa na linii, ale co najważniejsze, nie podejmuje zbędnego ryzyka, co w przeszłości było jego największą zmorą.
Starcie na środkowej alei ma wszystko, by stać się ozdobą tego i tak świetnie zapowiadającego się półfinału.
Czytaj także: WCS: Koreańczyk "Dark" ponownie Mistrzem Świata. Czy jednak jest najlepszy?
Przywrócić chwałę zachodowi
Za G2 w nadchodzącym półfinale kciuki trzymać będą fani od Uralu, przez półwysep Iberyjski, aż za ocean. G2 Esports to bowiem ostatnia nadzieja zachodniego League of Legends, by odebrać prym na świecie Azjatom. Już w zeszłym roku mistrzostwa były przełomowe, bowiem po latach dominacji, tytuł stracili Koreańczycy. Wówczas jednak z triumfu cieszyli się Chińczycy. Teraz czas, by tytuł definitywnie opuścił on Azję.
Dotychczas, jedynym przypadkiem, gdy z mistrzostwa cieszył się inny kontynent był w sezonie pierwszym, gdy najlepsze było Fnatic. Od tego czasu jednak minęło już 8 długich lat. Czas więc na zmiany.
[b]Mecz G2 Esports - SK Telecom T1 rozpocznie się w niedzielę, 3 listopada, o godzinie 12:00.
[/b]