League of Legends. LEC. Rewanż G2 udany, jednak gra wciąż daleka od ideału
Choć Mad Lions na trzeciej mapie podjęło rękawicę i dość gładko ją zwyciężyło, to na pozostałych trzech było jedynie tłem dla G2 Esports. Tym samym Marcin "Jankos" Jankowski wraz z zespołem zameldował się w wielkim finale, gdzie czeka już Fnatic.
Rzecz w tym, że rozbijaną drużyną było G2 Esports prowadzące 2:0 w mapach. Mad Lions przyjęło jednak świetną taktykę na trzecią rozgrywkę, w którą postanowili od początku wejść maksymalnie agresywnie. Leblanc oraz Jarvan IV siali spustoszenie w szeregach G2. Kompozycja "Samurajów", skupiona wokół Yasuo, nie była w stanie przetrwać takiej nawałnicy.
Po niespełna 30 minutach Mad Lions mogło świętować powrót do gry i zdobycie mapy kontaktowej. A świętować było co, zwłaszcza, że na pierwszych dwóch mapach Lwy całkowicie nie radziły sobie z zaskakującymi wyborami rywali.
ZOBACZ WIDEO IEM 2020 Katowice. Elazer o pracy w x-kom AGO. "Otrzymałem od zespołu dużo wskazówek"Podczas całego wiosennego splitu LEC Vayne pojawiła się w tylko raz. Mimo to, nie zważając na stawkę meczu, to właśnie na tę postać na start zdecydował się "Caps".
Efekt? 14/4/5 na koniec rozgrywki i całkowita deklasacja drużyny rywali. Kolejne autoataki Duńczyka sprawiały, że punkty życia oponentów znikały w niesamowitym tempie.
You can't contest a Baron against Vayne. #LEC
— G2 Esports (@G2esports) 18 kwietnia 2020
https://t.co/tU83rNfmHx pic.twitter.com/4wCICDLqkC
G2 Esports pokazało, że wciąż ma asy w rękawie, których do tej pory jeszcze nie wyciągnęło. Również w drugiej rozgrywce sięgnęli po bardzo niekonwencjonalny pick, który okazał się nadzwyczaj skuteczny. W ręce "Wundera" trafił Cho'Gath.
Choć postać nie należy do najbardziej wymagających pod względem mechanicznym, to toplaner G2 i tak pokazał na niej sporą klasę. "Wunder" świetnie pożerał kluczowych rywali, dzięki czemu reszta zespołu mogła tylko dopełniać dzieła zniszczenia.
Respect the bite Karen #LEC
— G2 Esports (@G2esports) 18 kwietnia 2020
https://t.co/tU83rNfmHx pic.twitter.com/DZXgrYoEHg
Całość rozstrzygnęła się jednak dopiero na czwartej mapie. Tam już G2 nie pozostawiło wątpliwości, kto zasłużył na wygraną. Co warte odnotowania, była to w zasadzie pierwsza gra w serii, gdy wreszcie na swoim poziomie zagrał "Perkz". W trzech wcześniejszych grach był bowiem zdecydowanie najsłabszym ogniwem drużyny. W decydującym momencie jednak świetnie pokazał się na Azirze i wraz z Kalistą "Capsa" zapewnił swojej drużynie miejsce w wielkim finale.
Tam natomiast na G2 czeka już zespół Fnatic. Początek spotkania w niedzielę, 19 kwietnia o godzinie 17:00. Transmisję oglądać można na Twitchu, YouTubie oraz na kanale Polsat Games.
G2 Esports 3:1 Mad Lions
G2 Esports: Martin "Wunder" Hansen, Marcin "Jankos" Jankowski, Luka "Perkz" Perković, Rasmus "Caps" Winther, Mihael "Mikyx" Mehle
MAD Lions: Andrei "Orome" Popa, Zhiqiang "Shad0w" Zhao, Marek "Humanoid" Brazda, Matyas "Carzzy" Orsag, Norman "Kaiser" Kaiser
Czytaj także:
- Zwycięstwo "Soula" w Minorze ESL. Na rozkładzie znaczący zawodnicy
- Premiera FIFA 21 zaplanowana na wrzesień. Plany może pokrzyżować pandemia koronawirusa