League of Legends. LEC. Rewanż G2 udany, jednak gra wciąż daleka od ideału

Materiały prasowe / Michał Konkol/RIOT Games / Na zdjęciu: Luka 'Perkz' Perković
Materiały prasowe / Michał Konkol/RIOT Games / Na zdjęciu: Luka 'Perkz' Perković

Choć Mad Lions na trzeciej mapie podjęło rękawicę i dość gładko ją zwyciężyło, to na pozostałych trzech było jedynie tłem dla G2 Esports. Tym samym Marcin "Jankos" Jankowski wraz z zespołem zameldował się w wielkim finale, gdzie czeka już Fnatic.

Piąta minuta trzeciej mapy. Na tablicy wyników 4:0. Cztery zabójstwa zdobyte na dolnej alei na tak wczesnym etapie gry są sporym wyczynem. Można zakładać, że jeżeli ktoś jest tak mocno rozbijany już na starcie, to nie ma czego szukać w całej serii.

Rzecz w tym, że rozbijaną drużyną było G2 Esports prowadzące 2:0 w mapach. Mad Lions przyjęło jednak świetną taktykę na trzecią rozgrywkę, w którą postanowili od początku wejść maksymalnie agresywnie. Leblanc oraz Jarvan IV siali spustoszenie w szeregach G2. Kompozycja "Samurajów", skupiona wokół Yasuo, nie była w stanie przetrwać takiej nawałnicy.

Po niespełna 30 minutach Mad Lions mogło świętować powrót do gry i zdobycie mapy kontaktowej. A świętować było co, zwłaszcza, że na pierwszych dwóch mapach Lwy całkowicie nie radziły sobie z zaskakującymi wyborami rywali.

ZOBACZ WIDEO IEM 2020 Katowice. Elazer o pracy w x-kom AGO. "Otrzymałem od zespołu dużo wskazówek"

Podczas całego wiosennego splitu LEC Vayne pojawiła się w tylko raz. Mimo to, nie zważając na stawkę meczu, to właśnie na tę postać na start zdecydował się "Caps".

Efekt? 14/4/5 na koniec rozgrywki i całkowita deklasacja drużyny rywali. Kolejne autoataki Duńczyka sprawiały, że punkty życia oponentów znikały w niesamowitym tempie.

G2 Esports pokazało, że wciąż ma asy w rękawie, których do tej pory jeszcze nie wyciągnęło. Również w drugiej rozgrywce sięgnęli po bardzo niekonwencjonalny pick, który okazał się nadzwyczaj skuteczny. W ręce "Wundera" trafił Cho'Gath.

Choć postać nie należy do najbardziej wymagających pod względem mechanicznym, to toplaner G2 i tak pokazał na niej sporą klasę. "Wunder" świetnie pożerał kluczowych rywali, dzięki czemu reszta zespołu mogła tylko dopełniać dzieła zniszczenia.

Całość rozstrzygnęła się jednak dopiero na czwartej mapie. Tam już G2 nie pozostawiło wątpliwości, kto zasłużył na wygraną. Co warte odnotowania, była to w zasadzie pierwsza gra w serii, gdy wreszcie na swoim poziomie zagrał "Perkz". W trzech wcześniejszych grach był bowiem zdecydowanie najsłabszym ogniwem drużyny. W decydującym momencie jednak świetnie pokazał się na Azirze i wraz z Kalistą "Capsa" zapewnił swojej drużynie miejsce w wielkim finale.

Tam natomiast na G2 czeka już zespół Fnatic. Początek spotkania w niedzielę, 19 kwietnia o godzinie 17:00. Transmisję oglądać można na Twitchu, YouTubie oraz na kanale Polsat Games.

G2 Esports 3:1 Mad Lions

G2 Esports: Martin "Wunder" Hansen, Marcin "Jankos" Jankowski, Luka "Perkz" Perković, Rasmus "Caps" Winther, Mihael "Mikyx" Mehle

MAD Lions: Andrei "Orome" Popa, Zhiqiang "Shad0w" Zhao, Marek "Humanoid" Brazda, Matyas "Carzzy" Orsag, Norman "Kaiser" Kaiser

Czytaj także:
- Zwycięstwo "Soula" w Minorze ESL. Na rozkładzie znaczący zawodnicy
- Premiera FIFA 21 zaplanowana na wrzesień. Plany może pokrzyżować pandemia koronawirusa

Komentarze (0)