Nie taki miał być efekt największego transferu w historii europejskiego League of Legends.
Pod koniec zeszłego roku, po ośmiu latach w Fnatic, Martin "Rekkles" Larsson zdecydował się na zmianę barw. Szwed, w pogoni za upragnionym mistrzostwem świata, przeniósł się do drużyny największych rywali - G2 Esports.
- Moim celem zawsze jest udowodnienie, że jestem jednym z najbardziej utytułowanych zawodników w grze i pomimo czterech mistrzostw Europy i wicemistrzostwa świata, nie jestem usatysfakcjonowany. Biorąc to pod uwagę, dołączyłem do G2. To świetna organizacja i świetna marka. Wygranie Worldsów to dla nich tak samo ostateczny cel jak dla mnie - zapowiadał strzelec chwilę po ogłoszeniu jego transferu.
Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała jego plany.
Klątwa "dream teamu"
"Rekkles" swoją karierę w Fnatic rozpoczął w 2012 roku, jeszcze jako 16-latek. Wówczas, z powodu zbyt młodego wieku, nie mógł wspomagać swojej drużyny w najważniejszych zmaganiach i został tymczasowo oddelegowany do drugiej drużyny, utworzonej specjalnie dla niego.
To nie był jednak jedyny epizod Larssona poza pierwszym składem Fnatic. W 2015 roku skusił się na przenosiny do nowopowstałej formacji - Elements. Formacji, która miała zdominować kontynent, tworząc prawdziwy superskład (brzmi znajomo?). Oprócz "Rekklesa", zakontraktowano także takie postaci jak "Nyph", "Shook" czy "Froggen".
Ostatecznie jednak twór ten okazał się jedną wielką klapą, zajmując dopiero 7. miejsce w wiosennym splicie. Po tym przykrym doświadczeniu Larsson zdecydował się powrócić do matczynego Fnatic.
- Wówczas była to najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć. W tamtym okresie wiele się nauczyłem, czego nie zrobiłbym, gdybym został w Fnatic. Cieszę się jednak, że wróciłem - komentował tamten okres marksman.
Zamienił stryjek...
Od momentu powrotu z Elements, "Rekkles" już nieprzerwanie był wierny Fnatic. Nawet wówczas, gdy z powodu panującej mety, gdy na dolnej alei klasyczni strzelcy nie byli najlepszym wyborem, musiał usiąść na ławce, oddając swoje miejsce... "Bwipo".
Przez te 5,5 roku "Rekkles" osiągnął jednak liczne sukcesy. Trzykrotnie zdobywał mistrzostwo Europy, a w 2018 roku został nawet wicemistrzem świata. Ostatnie lata w Fnatic były jednak pasmem rozczarowań. Drużyna, po odejściu Rasmusa "Capsa" Winthera, nie potrafiła przeciwstawić się G2. To "Samurajowie" zdobyli cztery mistrzostwa LEC z rzędu. Bezradny "Rekkles" postanowił działać w myśl zasady - jeżeli nie możesz kogoś pokonać, to się przyłącz.
20 listopada oficjalnie potwierdziło się to, o czym mówiło się już wcześniej - Martin "Rekkles" Larsson został nowym strzelcem G2 Esports.
- "Rekkles" stworzy tu swoją własną drogę i wiem, że G2ARMY będzie go na niej wspierać. Obiecał, że wygra Worldsy. I tego dokona. Z G2 - zapowiadał Carlos "Ocelote" Rodriguez, właściciel organizacji.
Te plany, o ile wciąż aktualne, trzeba będzie jednak odłożyć w czasie jeszcze przynajmniej o rok. W tym bowiem, drogę na mistrzostwa świata utytułowanemu Szwedowi zamknęła jego była organizacja.
G2 Esports, w meczu o wszystko, uległo Fnatic 2:3 i pożegnało się z szansami na udział w Worldsach. Europę na turnieju, poza "Pomarańczowymi", reprezentować będą MAD Lions oraz Rogue. G2 zabraknie na nich po raz pierwszy od momentu powstania organizacji, czyli od 2016 roku.
Czytaj także:
- LEC. Katastrofa Misfits. Fnatic triumfuje w szalonym bo5!
- LEC. Co to był za finisz! Szalony base race Misfits i Fnatic [WIDEO]
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: oto jedna z najpiękniejszych kobiet w światowym futbolu