Z czym się kojarzą mi tegoroczne Mistrzostwa Europy? Oczywiście z jednym człowiekiem. Mam tu na myśli selekcjonera naszej reprezentacji Leo Beenhakkera, dzięki któremu gramy po raz pierwszy w Mistrzostwach Starego Kontynentu. Trener biało-czerwonych wpaja naszym zawodnikom, że nie są słabsi od żadnej z drużyn. Wielu śmiało się, a wręcz drwiło, z tego, że Polacy mogą rywalizować jak równy z równym z Portugalią. A tu proszę - nasza reprezentacja zdobyła w dwóch spotkaniach z podopiecznymi Luisa Felipe Scolariego cztery punkty. Dlaczego więc mamy nie wrócić z Euro z tarczą? Jeśli wiara czyni cuda - my wierzymy, że się uda!
7 czerwca 2008 roku, godz. 18:00 - Szwajcaria - Czechy. Początek Euro 2008. Jakie to ma znaczenie dla Polaków? A no takie, że przez najbliższy miesiąc w wielu polskich domach będzie istnieć piłka, piłka i jeszcze raz piłka! Już zaczęła się psychologiczna wojna pomiędzy nami, a Niemcami. Najpierw w Niemczech pojawiły się antypolskie reklamy, a w czwartek jedna z polskich gazet pokazała Beenhakkera trzymającego ścięte głowy Joachima Löwa oraz Michaela Ballacka. Kilka dni wcześniej Zbigniew Boniek stwierdził, że polscy piłkarze są szesnaście razy bardziej inteligentni niż niemieccy. Wojna Polska-Niemcy rozpoczęła się już na dobre, a zakończy się równo z ostatnim gwizdkiem norweskiego sędziego Toma Henninga Øvrebøwa w niedzielę późnym wieczorem.
Nim ta wojna się zakończy w wielu naszych domach rozpocznie się... nowa. A o co? O pilot. Ta rzecz będzie obiektem westchnień wielu pań, które będą musiały pogodzić się z tym, że przez najbliższe wieczorne miesiące ich partner będzie częściej spoglądał w ekran niż w nie. Będzie krzyczeć jak wariat lub wyrywać sobie włosy z głowy. W każdym bądź razie telenowele takie jak Klan zejdą na dalszy plan. Wszystkie matki, żony i kochanki muszą się z tym pogodzić. Zaczyna się Euro!!!