EuroWoman: Tulipany rozkwitły

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po pierwszych spotkaniach EURO 2008 zaczynałam mieć pewne obawy. Obawy, że będzie to nudny turniej. Turniej, w którym wiodąca rola należeć będzie nie do niekonwencjonalnych zagrań i spontaniczności, ale do taktyki i kalkulacji. Teraz powinnam rozpocząć zdanie od "kalkulacji"? Kalkulując tak, dlatego zacznę niekonwencjonalnie.

W tym artykule dowiesz się o:

Co ma piernik do wiatraka? Wbrew pozorom dużo. Choćby siedem liter, jak kiedyś odpowiedział mi kolega. A tulipan do makaronu? Nic. Zupełnie nic. Przekonałam się o tym w poniedziałkowy wieczór oglądając transmisję z Berna. Tulipan - piękny, gdy kwitnie, jeszcze piękniejszy po zakwitnięciu. Makaron - długi, śliski, ciężkostrawny. Możecie Państwo stwierdzić, że odbiło mi już chyba tymi mistrzostwami. Miało być o meczu, a ja rozważam na temat cech kwiatków i jedzenia?

Bo tulipan, jako że pierwszy przychodzi na myśl, kiedy mówi się o Holandii, przypomina mi jej reprezentację. Pomarańczowi słyną z ofensywnej gry, z tzw. futbolu totalnego. Tymczasem po eliminacjach do mistrzostw wydawało się, że futbol totalny, rozpowszechniony w czasie EURO '88, stawał się pomału tylko legendą. W dzisiejszej piłce nie ma już chyba miejsca na charakterystyczny styl gry. Futbol wyrównał się na tyle, że ciężko zaskoczyć przeciwnika jakimś nowatorskim ustawieniem czy taktyką.

A jednak ciężkostrawna włoska piłka się poślizgnęła. Czyżby piłkarze z kraju makaronu nie spodziewali się takiej postawy rywali? Ich trener Roberto Donanodni mówi, że było wręcz odwrotnie, a o dotkliwiej porażce 0:3 zadecydowały błędy w obronie. Nie można odmówić mu racji, ale też błędy bezbłędnych w defensywie Włochów nie zmieniają faktu, iż Oranje zagrali koncertowo. Chociaż też nie ustrzegli się pomyłek, a kilkakrotnie wspaniale interweniował wiecznie młody Edwin van der Sar, to póki co bez żadnych wątpliwości są najlepiej grającym zespołem turnieju. Dla widowiska to dobrze, że Azzurri polegli. Oby tylko zmagania na tym zyskały, bo dotychczas EURO mnie osobiście rozczarowywało.

Tylko o co chodzi z Holendrami i tulipanami? Po ogłoszeniu kadry na Mistrzostwa Świata 2006 wielu uznało młodego szkoleniowca Marco van Basten za szaleńca. Odrzucił starą gwardię i powołał nową, składającą się z mało znanych lub czasem nawet zupełnie nieznanych piłkarzy. Ale on wiedział, co robi. Na mundialu jego młode wilki zdołały jedynie dotrzeć do 1/8 finału, ale to był dopiero początek budowania nowej pomarańczowej potęgi. Widać, że te dwa lata od turnieju w Niemczech dały bardzo dużo tym młodym gwiazdom. Tulipany rozkwitały, aż zakwitły i pokazały swoje oblicze w meczu z Włochami.

Trzeba też jednak pamiętać o wadach tego urodziwego kwiatu. Tulipan jest nietrwały i delikatny. Pozostaje mi więc tylko mieć nadzieję, że Holendrzy nie przekwitną zbyt szybko, a w kolejnych spotkaniach potwierdzą swoje piękno.

Źródło artykułu: