Chorwaci zapowiadali przed tym pojedynkiem, że uszła z nich już inauguracyjna presja oraz że wcale nie czują się słabsi od podopiecznych Joachima Loewa. Wydawało się, że są to zapowiedzi nieco buńczuczne, ale jak się okazało, gracze z Bałkanów wiedzieli, co mówią.
Po pierwszych dwudziestu minutach tego spotkania ciężko było się domyślić, że jest to mecz dwóch najlepszych drużyn grupy B. Obie ekipy rozpoczęły tę konfrontację bardzo zachowawczo. I chociaż gra nie była wolna, to żaden zespół długo nie potrafił sobie stworzyć okazji bramkowej. Lekką przewagę optyczną z czasem uzyskali Niemcy, jednak ich rywale znacznie od nich nie odstawali.
"Piłkarskie szachy" skończyły się w 24. minucie gry. Ładnie z lewej strony dośrodkował Danijel Pranjić, a w polu karnym znakomicie odnalazł się Darijo Srna, który uprzedził Marcella Jansena i wpakował piłkę do siatki. Zupełnie przy tej akcji nie popisała się niemiecka defensywa.
Gol ten zamiast obudzić naszych zachodnich sąsiadów, chyba dodatkowo ich uśpił. Niemiecka obrona popełniała coraz więcej błędów. Kilka minut po wyjściu na prowadzenie wynik podwyższyć mógł Ivica Olić, jednak nie trafił z 10 metrów. W 42. minucie natomiast w świetnej sytuacji wprost w Jensa Lehmanna uderzył Niko Kranjcar.
Nie można jednak powiedzieć, że Niemcy nie mieli w pierwszej połowie zupełnie nic do powiedzenia. W tyle nie radzili sobie najlepiej, natomiast też stworzyli sobie okazje do zdobycia bramek. Najbliżej byli w 33. minucie, ale dobre uderzenie z rzutu wolnego Michaela Ballacka świetnie wybronił Stipe Pletikosa.
Po przerwie na boisku pojawił się dynamiczny David Odonkor, który zmienił niepewnie grającego Jansena. Wejście ciemnoskórego pomocnika nie zdołało jednak odmienić oblicza niemieckiej postawy tego dnia. Gracze Joachima Loewa dużo biegali, ale nic z tego nie wynikało.
A podopieczni Slavena Balicia nie zamierzali spocząć na laurach. W 52. minucie drugiego gola dla Chorwatów mógł zdobyć Luka Modrić. Z jego strzałem z dystansu na raty poradził sobie jednak Lehmann.
W 62. minucie Chorwaci dopięli już swego. Lukas Podolski tak niefortunnie przeciął dośrodkowanie Ivana Rakiticia, że piłka odbiła się od słupka, a następnie wpadła wprost pod nogi niepilnowanego Olicia. Chorwacki napastnik bez problemów umieścił futbolówkę w siatce, a Niemcy z niedowierzaniem patrzyli na radość swoich rywali.
Jednak dwubramkowe prowadzenie Chorwatów wcale nie oznaczało jeszcze końca spotkania. Ofensywne poczynania Niemców znacznie ożywiły się po wejściu na plac gry Bastiana Schweinsteigera. Blondwłosy pomocnik w 73. minucie strzelał minimalnie obok słupka bramki Pletikosy. Dłuższe przebywanie niemieckich graczy w polu karnym przeciwników przyniosło efekt sześć minut później. Po złym wybiciu piłki przez Chorwatów silnym uderzeniem kontaktowego gola zdobył Podolski.
Gol urodzonego w Gliwicach snajpera to było jednak wszystko, na co tego dnia stać było Niemców. A przepraszam. Stać ich jeszcze było na... czerwoną kartkę, a dokładnie Bastiana Schweinsteigera. Pomocnik, który wniósł tyle świeżości w grę swojej drużyny, zupełnie nie popisał się w doliczonym już czasie spotkania, kiedy to najpierw nieładnie sfaulował Jarko Leko, a potem jeszcze go odepchnął. Tym samym nie zagra w ostatniej grupowej kolejce, w której Niemcy zmierzą się z Austrią.
Chorwacja - Niemcy 2:1 (1:0)
1:0 - Srna 23'
2:0 - Olić 62'
2:1 - Podolski 79'
Składy:
Chorwacja: Stipe Pletikosa - Verdan Ćorluka, Robert Kovać, Josip Siminuć, Danijel Pranjić - Darijo Srna (80' Jerko Leko), Luka Modrić, Niko Kovać, Ivan Rakitić - Niko Krancjar (85' Dario Kneżević), Ivica Olić (72' Mladen Petrić).
Niemcy: Jens Lehmann - Philipp Lahm, Christoph Metzelder, Per Mertesacker, Marcell Jansen (46' David Odonkor) - Clemens Fritz (82' Kevin Kuranyi), Torsten Frings, Michael Ballack, Lukas Podolski - Mario Gomez (65' Bastian Schweinsteiger), Miroslav Klose.
Żółte kartki: Ćorluka, Simunić, Leko, Olić (Chorwacja), Ballack (Niemcy).
Czerwona kartka: Schweinsteiger (Niemcy) /90+1' za uderzenie rywala/.
Sędzia: Frank De Bleeckere (Belgia).