Łazarek dla SportoweFakty.pl: Rozklekotana drużyna bez wiary!

Były selekcjoner reprezentacji Polski, Wojciech Łazarek nie przekreśla trenera Leo Beenhakkera po nieudanych dla nas mistrzostwach Europy. Mimo kilku błędów, jakie Holender popełnił w przygotowaniu naszych piłkarzy do czempionatu "Starego Kontynentu" dalej powinien prowadzić naszą reprezentację. Łazarek przyznaje jednak, że większą rolę w kadrze powinni odgrywać Polscy trenerzy.

W tym artykule dowiesz się o:

Były selekcjoner reprezentacji Polski, który prowadził naszą kadrę w eliminacjach do Mistrzostw Świata 1990 rozgrywanych we Włoszech nie chce krytykować trenera Leo Beenhakkera, choć przyznaje, że według niego, popełnione zostały pewne błędy.

- Jak najdalej jestem od krytyki pana Beenhakkera. Jednak smutna prawda jest taka, że te mistrzostwa to jedna, wielka klapa. Ta prawda jest szczególnie przykra, bo sugerowaliśmy się słowami pana Beenhakkera, który był pełen nadziei, że będzie bardzo dobrze. Nie ulega wątpliwości, że Leo Beenhakker jest trenerem dobrym. Przed EURO popełnił kilka błędów kadrowych i błędów w przygotowaniach, ale to oczywiście nie przekreśla jego fachowości i klasy trenerskiej. Ta impreza mu po prostu nie wyszła. Nie chcę być złośliwy, ale gdyby takie mistrzostwa zaliczył polski trener do dawno wystartowałby, jako wycior do armaty - mówi portalowi SportoweFakty.pl Wojciech Łazarek.

Wielu ekspertów podkreślało, że nasza reprezentacja na mistrzostwach próbuje nawiązać do Holenderskiego stylu gry. Skutek tego był opłakany, co także zauważa Łazarek. Twierdzi on również, że nie da się przeprowadzić w naszym kraju futbolowej rewolucji gdyż nasi piłkarze mają jeszcze zbyt wiele wzorców i przyzwyczajeń, które warunkuje polski system szkolenia.

- Mamy pewne wartości i te wartości trzeba wyegzekwować. Dużym upokorzeniem dla każdego, szanującego się trenera jest sytuacja, kiedy nie może od zawodnika wycisnąć tego, co może bądź chce. Tak samo jest z drużyną. Może i mamy tyle samo talentów, co Hiszpania, ale my, Polscy mamy inne uwarunkowania. Mamy inne formy przygotowań niż Holendrzy i tu nie da się wprowadzić w rok czy dwa nowej filozofii piłki nożnej. Mnie się takie coś nie podoba - stwierdza Łazarek.

Łazarek szukając przyczyn naszej naszych porażek wskazuje kontuzje oraz brak polotu w naszej grze. Krytykuje on także powierzenie trenerowi Mikowi Lindemanowi tak dużej władzy nad reprezentacją. W końcowym okresie przygotowań nasi trzej trenerzy Bogusław Kaczmarek, Dariusz Dziekanowski oraz Adam Nawałka zostali w pewien sposób pozbawieni większego wpływu na reprezentacje. Teraz, według Łazarka, szybko należy przeanalizować błędy i podjąć odpowiednie kroki, aby tych samych błędów uniknąć w przyszłości.

- Z całą pewnością naszej kadrze zaszkodziły kontuzje. Większość mistrzostw graliśmy zbyt bojaźliwie, bez pewnego polotu. Pamiętajmy, że w ostatnim okresie przed mistrzostwami sytuacja wyglądała tak, że Beenhakker zamknął się w swoim holenderskim gronie. Była tam przecież grupa ludzi z Polski, mówię o panach Kaczmarku, Dziekanowskim czy Nawałce a Holender najwięcej do powiedzenia dał panu Lindemanowi. Pozostał po tym pewien niesmak. Miałem nadzieję, że będzie wyglądało to inaczej. Czy to był błąd? Trzeba to przeanalizować ze skutkiem natychmiastowym, bo już szykują się dla nas kolejne ważne mecze - mobilizuje.

Łazarek, który jest członkiem Wydziału Szkolenia twierdzi, że braki techniczne naszych zawodników utrudniają kolejnym trenerom reprezentacji w osiągnięciu wielkich wyników. Dodatkowo brak wiary w wynik o mistrzostwach w Austrii i Szwajcarii powinniśmy jak najszybciej zapomnieć.

- Technika jest kierunkowskazem wszelkich poczynań. I w dużej piłce i w tej małej. Trudno wyeksponować coś pięknego jak nie ma się techniki. Mowa tu o taktyce, o stwarzaniu sobie przewagi liczebnej, o grze kombinacyjnej i wielu innych. Kunszt indywidualny decyduje o tym, że zawodnik strzela bramkę, która decyduje o meczu. My na mistrzostwach Europy byliśmy rozklekotanym zespołem bez wiary. Niby z Niemcami graliśmy nieźle. Ale to była gra bez przekonania i wiary w wynik. Wyszło z tego to co wyszło - kończy popularny "Baryła".

Komentarze (0)