EURO 2008: Wielka Rosja! Pomarańczowy dramat!

Rosja, a nie faworyzowana Holandia znalazła się w półfinale Mistrzostw Europy! Podopieczni holenderskiego szkoleniowca Guusa Hiddinka pokonali zespół Oranje po dogrywce 3:1. Rosjanie rozegrali znakomite spotkanie i w pełni zasłużyli na zwycięstwo, podczas gdy główny kandydat do triumfu w EURO 2008 kompletnie zawiódł.

W tym artykule dowiesz się o:

Niemal murowanym faworytem przed tym spotkaniem była Holandia i to nie tylko według bukmacherów. Jednak już pierwsze minuty starcia w szwajcarskiej Bazylei pokazały, że Oranje, którzy przebrnęli jak burza przez fazę grupową turnieju, wcale w sobotni wieczór nie będą mieli równie łatwiej przeprawy. Pewnie się nawet nie spodziewali, jaka ta przeprawa będzie ciężka i bolesna…

Pierwsza połowa ćwierćfinałowego meczu była najsłabszą w wykonaniu podopiecznych Marco van Bastena na tym turnieju. Pomarańczowi zupełnie nie przypominali tego zespołu, który czarował swoją ofensywną i efektowną grą w poprzednich trzech konfrontacjach. Grali pasywnie, wolno i bez pomysłu. Europejscy Brazylijczycy bez pomysłu? A jednak. Zaskakująco dobrze poczynała sobie zaś ekipa Guusa Hiddinka. Może to efekt tego, że prowadzona jest według myśli.. holenderskiej?

W każdym razie ta rosyjsko-holenderska myśl szkoleniowa przeważała w pierwszej części gry. Ostrzeżenie faworyzowanym rywalom już w 6. minucie dał Jurij Zhirkow. Holendrów od straty bramki uchronił jednak Edwin van der Sar. Chwilę później głową uderzał Roman Pawluczenko, tym razem niecelnie.

Holendrzy wydawali się być chyba w lekkim szoku. Pierwszą groźniejszą sytuację stworzyli sobie dopiero po prawie pół godziny gry (!). Milimetrów zabrakło Ruudowi van Nisterlooyowi, aby sięgnąć piłkę do dośrodkowaniu Rafaela van der Vaarta. Drugą znakomitą okazję miał w 43. minucie van der Vaart, który przejął piłkę po fatalnym błędzie jednego z rosyjskich obrońcy, ale w dogodnej sytuacji trafił wprost w Igora Akinfiejewa. Od takiego zespołu, jak Holandia, wymaga się zdecydowanie więcej niż jedynie dwóch dobrych akcji w ciągu 45 minut..

O ile o drużynie z kraju tulipanów można było wypowiadać się w większości jako o rozczarowaniu, tyle już w samych superlatywach można było mówić o zespole ze wschodniego krańca Europy. Świetne spotkanie rozgrywał Denis Kolodin, który dwukrotnie pięknymi uderzeniami z ponad 30. metrów próbował zaskoczyć van der Sara, ale za pierwszym razem bramkarz Manchesteru United wykazał się niemałymi umiejętnościami, zaś za drugim Rosjanin minimalnie się już pomylił. Swoją sytuację miał też Andriej Arszawin, jednak do przerwy, mimo zaskakującej przewago Rosjan, utrzymał się wynik bezbramkowy.

Marco van Basten nie czekał długo ze zmianami. Na drugą połowę posłał w bój Robina van Persiego. I dało to efekt, gdyż po przerwie Oranje zaczęli wreszcie grać nieco lepiej i szybciej. W 56. minucie jednak na prowadzenie wyszli… Rosjanie. Siergiej Siemak pomknął lewą stroną, po czym precyzyjnie dośrodkował do Pawluczenki. Najskuteczniejszy snajper Rosji na EURO 2008 uprzedził Jorisa Mathijsena i nie dał tym razems szans van der Sarowi.

Przez chwilę wydawało się, że strata gola wreszcie obudzi Holendrów, bo ci przez dłuższy okres zamknęli rywali na ich połowie. Mecz szybko się jednak wyrównał na nowo, a nawet groźniej atakowali gracze Guusa Hiddinka. W zespole Oranje najlepsze wrażenie sprawiał lider drużyny, Wesley Sneijder, który wziął na siebie ciężar gry i często próbował uderzeń z dystansu. Te jednak nie za bardzo mu dziś wychodziły.

A skoro nie wychodzą strzały, to może popróbować podań? Na cztery minuty przed końcem spotkania pomocnik Realu Madryt, który chyba jako jedyny w holenderskiej ekipie wierzył jeszcze w odwrócenie losów tego meczu, znakomicie dograł do Ruuda van Nisterlooya. Niewidoczny przez większość spotkania klubowy kolega Sneijdera tym razem zachował się tak, jak powinien i umieścił piłkę w siatce Akinfiejewa.

Doszło więc, podobnie jak dzień wcześniej w meczu Chorwacja - Turcja, do dogrywki, chociaż Rosjanie mogli, a nawet powinni zakończyć ten mecz w regulaminowych 90-ciu minutach. Co się jednak nie stało wtedy, stało się niedługo później. Pierwsza część dogrywki nie przyniosła rozstrzygnięcia, ale o wiele lepsze wrażenie sprawiali w niej Rosjanie. W 97. minucie w poprzeczkę uderzył Pawluczenko.

Druga część dogrywki była już koncetrem w wykonaniu niezmorodwanych graczy genialnego Guusa Hiddinka. W 112. minucie van der Sar nie zdołał dosięgnąć dośrodkowania Arszawina, doszło ono z kolei do wprowadzonego nieco wcześniej DmitrijaTorbinskiego, który głową znów wyprowadził Rosjan na prowadzenie. To nie był jednak koniec rosyjskich popisów tego wieczoru. Podczas gdy Holendrzy rozpamiętywali stratę drugiej bramki, ich rywale dobili ich ponownie. Tym razem uczynił to sam Andriej Arszawin - chyba największy bohater tego spotkania. Napastnik Zenita Sankt Petersburg pokonał holenderskiego bramkarza płaskim uderzeniem z prawej strony. Holendrom natomiast pozostało już tylko oczekiwć końca tego koszmarnego meczu w ich wykonaniu…

Holandia - Rosja 1:3 (0:0, 1:1, 1:3)

0:1 - Roman Pawluczenko 56'

1:1 - Ruud van Nisterlooy 86'

1:2 - DmitrijTorbinski 112'

1:3 - Andriej Arszawin 116'

Składy:

Holandia: Edwin Van der Sar - Khalid Boulahrouz (54' John Heitinga), Andre Ooijer, Joris Mathijsen, Giovanni van Bronckhotst - Nigel de Jong, Orlando Engelaar (62' Ibrahim Afellay), Dirk Kuyt (46' Robin van Persie), Rafael van der Vaart, Wesley Sneijder - Ruud van Nistelrooy.

Rosja: Igor Akinfiejew - Aleksander Aniukow, Denis Kołodin, Sergiej Ignaszewicz, Jurij Żirkow - Konstantin Zyrianow, Sergiej Siemak, Igor Siemszow (70' Dinijar Bilialetdinow), Iwan Sajenko (81' Dmitrij Torbinski) - Andriej Arszawin, Roman Pawluczenko (115' Dmitrij Syczew).

Żółte kartki: Van Persie, Van der Vaart, Boulahrouz (Holandia) oraz Kołodin, Żirkow, Torbinski (Rosja).

Sędzia: Lubosz Michel (Słowacja).

Źródło artykułu: