Radosław Majdan (były piłkarz tureckich Goztepe Izmir i Bursasporu)
- Turcja zagrała na nosie tym, którzy mówili, że ta drużyna nie ma szans na wyjście z grupy, a później na awans do półfinału. Teoretycznie ta drużyna nie jest żadną potęgą. Dodatkowo są przetrzebieni kartkami i kontuzjami. Jednak pamiętajmy, że Rosja z Holandią też nie była faworytem, tak samo Turcja w meczu z Chorwacją. Uważam, że mimo tego, iż Turcy nie będą grali w pełnym składzie, to mają szansę na wygraną. Te ostatnie triumfy dają im "powera". I taki zastrzyk dodatkowej siły może być dla nich zbawienny. Osobiście chciałbym dogrywki i awansu Turcji.
- Turcy mają też niesamowite szczęście. Pomagają temu szczęściu, bo ciągle atakują i nie boją się iść do przodu. Inne drużyny też walczą do końca, ale to piłkarze z nad Bosforu dzięki szczęściu mają z tego wymierny efekt i przechodzą do następnej fazy. Szanują też bardzo swojego trenera, który wpaja im bardzo fajną zasadę: "Nie bójcie się przegrać". Inni nakładają na swoich piłkarzy presję, a Terim z Turków ją całkowicie zdejmuje i każe im po prostu grać.
- Dla nich korzystne jest też chyba to, że doszywają do futbolu pewną ideologię. Nie grają dla siebie czy dla trenera, ale dla kibiców, narodu i dla swojego kraju. Dla nich to pewna wojna: jedziemy na mistrzostwa Europy i dajemy z siebie wszystko. Tak jak nasi żołnierze walczą w Iraku, tak Turcy mają wpojoną walkę podczas gry w piłkę. Są z tego dumni, dla nich jest to honor. U nich takie coś jest nawet w lidze. Dla Turka możliwość reprezentowania swojego kraju i zaśpiewania hymnu to coś wielkiego. Może też, dlatego mają zawsze siły w ostatnich minutach spotkań.
Typ eksperta: 2:1, awans Niemiec