Jakub Wawrzyniak: Nie zawracam sobie głowy reprezentacją

Po listopadowym meczu z Serbią jeszcze w ramach eliminacji do EURO 2008 prasa rozpisywała się o wybuchu jego talentu, choć w klubie był tylko rezerwowym. Teraz sytuacja jest odwrotna - Jakub Wawrzyniak regularnie grywa w obronie Legii Warszawa, a przy powołaniach na towarzyski mecz ze Stanami Zjednoczonymi został pominięty.

Leo Beenhakker dostrzegł w nim coś, gdy ten grał jeszcze w Widzewie Łódź. Latem przeniósł się do Legii i wydawało się, że nie było to dobrym posunięciem. Jesienią nie miał bowiem pewnego miejsca w składzie drużyny Jana Urbana. Przegrywał walkę z Tomaszem Kiełbowiczem oraz Brazylijczykiem Edsonem. Selekcjonerowi kadry nie przeszkodziło to jednak stawiać na niego w ważnych meczach o punkty i to w dodatku wystawiać go w środku pomocy, czyli na pozycji, na której nigdy w Legii nie zagrał. - Grałem kiedyś w pomocy, więc nie wybrzydzam - powtarza nominalny lewy obrońca, który wiosną stał się podstawowym graczem wojskowego klubu wskutek kontuzji dwóch bezpośrednich rywali w walce o miejsce w zespole.

Choć Jakub Wawrzyniak "wskoczył" wreszcie do "jedenastki" Legii i poczyna sobie w niej coraz lepiej, to pogorszeniu uległa jego całkiem silna dotychczas pozycja w drużynie narodowej. Nie doczekał się powołania na ostatni mecz reprezentacji w kraju przed wyjazdem na czerwcowe Mistrzostwa Europy ze Stanami Zjednoczonymi. A przecież kilkanaście dni wcześniej rozegrał dobrą partię w spotkaniu ligowców z zespołem Zagranicznych Gwiazd Orange Ekstraklasy, zdobywając ładną bramkę. - Nie podchodzę jednak do tego z niepokojem. Nie zawracam sobie jakoś szczególnie głowy reprezentacją. Ja staram się grać jak najlepiej potrafię. Jeżeli moja gra w Legii nie przekona sztabu reprezentacji do mojej osoby, to znaczy, że na dzień dzisiejszy jestem na nią za słaby i muszę jeszcze trochę popracować - przyznaje skromnie pięciokrotny reprezentant Polski.

Czy więc traci już nadzieję na wyjazd na EURO? - Nie. Oczywiście, że wciąż o tym myślę. Nie ma powodów, żeby było inaczej. Zrobię wszystko, aby wywalczyć powołanie, ale nie ja o tym decyduję, tylko trener. To nie jest w każdym razie dla mnie priorytetem. Fakt, że nie znalazłam się w kadrze na mecz ze Stanami Zjednoczonymi, nie zmienia mojego podejścia. Nie spowodował, że zrezygnowałem ani nic takiego - zapewnia "Wawrzyn".

Obrońca Legii z uwagą obserwował poczynania kolegów w starciu z USA. Na dwa miesiące przed wielkim turniejem Polacy po kiepskiej grze przegrali niespodziewanie aż 0:3, ale Wawrzyniak zaleca zachowanie spokoju. - Piłkarze na pewno zdają sobie sprawę z tego, że ten mecz im zupełnie nie wyszedł. Większość zagrała poniżej swoich możliwości. Ale z drugiej strony to dobrze, że coś takiego przytrafiło się przed samymi mistrzostwami. Zeszli na ziemię. Jednak nie ma co ich tak bardzo krytykować, bo przypomnijmy sobie spotkanie z Czechami, zespołem dużo wyżej notowanym. Po tym meczu wszyscy nas wychwalali, a po porażce z USA mówią, jacy to my jesteśmy słabi. Nie popadajmy w skrajności - apeluje 24-letni piłkarz.

Komentarze (0)