Pierwsze fragmenty były senne i o dziwo wyrównane. Goście bronili dość wysoko, a biało-czerwoni z mozołem budowali akcje ofensywne. Po raz pierwszy groźnie zaatakowali dopiero w 13. minucie, lecz od razu otworzyli wynik. Z lewego skrzydła płasko zacentrował Maciej Rybus, a wszystko wykończył Ludovic Obraniak. Zawodnik Girondins Bordeaux uderzył potężnie z 8 metrów, futbolówka odbiła się od poprzeczki i ugrzęzła w siatce.
Kolejne fragmenty to przewaga biało-czerwonych, mimo to Antoni Josep Gomes nie interweniował zbyt często. Do dużego wysiłku został natomiast zmuszony w 24. minucie, gdy Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski zupełnie zgubili obrońców i stanęli z nim oko w oko. Zaprezentowali jednak dramatyczną indolencję, kompletnie się gubiąc, w efekcie "Kuba" uderzył wprost w golkipera.
Rehabilitacja nadeszła w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Najpierw "Lewy" ekwilibrystycznie sfinalizował dośrodkowanie Łukasza Piszczka, a następnie Błaszczykowski - faulowany przez Ildefonsa Limę w polu karnym - pewnie wykorzystał jedenastkę.
Po przerwie Franciszek Smuda zaczął dokonywać zmian i efekty - podobnie jak w spotkaniu ze Słowacją - były dość mizerne. Jakość gry biało-czerwonych spadła, nie powalało też tempo. Mimo to naszej drużynie udało się podwyższyć prowadzenie. W 77. minucie Lima sprokurował drugi w tym meczu rzut karny, nieprzepisowo powstrzymując Artura Sobiecha. Do piłki ustawionej na "wapnie" podszedł Marcin Wasilewski i pewnym płaskim uderzeniem pokonał Gomesa.
Wynik 4:0 prezentuje się nieźle, ale czy możemy ze spokojem oczekiwać na inaugurację EURO 2012? Chyba jednak nie. Biało-czerwoni atakowali przez większość meczu, lecz rozbijanie defensywy rywala, którego skład opierał się na amatorach, przychodziło im dość mozolnie. Powód? Zbyt wolne tempo i za mało gry kombinacyjnej. Bramki strzelane Andorze to przede wszystkim efekt różnicy w umiejętnościach, a nie wypracowania schematów, które będą potrzebne na silnych przeciwników w mistrzostwach Europy.
Po raz kolejny mało dobrego wnieśli zmiennicy. Franciszek Smuda nie ma obecnie dużej alternatywy na ławce rezerwowych i właśnie to - obok zbyt wolnej gry - jest głównym zmartwieniem na niespełna tydzień przed inauguracją europejskiego czempionatu. Wspomniane mankamenty trzeba będzie zniwelować, bo nasz pierwszy rywal - Grecy słyną z doskonale zorganizowanej defensywy (w eliminacjach stracili tylko pięć goli).
Polska - Andora 4:0 (3:0)
1:0 - Obraniak 13'
2:0 - Lewandowski 37'
3:0 - Błaszczykowski (k.) 39'
4:0 - Wasilewski (k.) 77'
Składy:
Polska: Szczęsny - Boenisch, Wasilewski, Perquis, Piszczek (46' Wojtkowiak), Polanski (79' Grosicki), Murawski (58' Dudka), Obraniak (57' Mierzejewski), Rybus (46' Wolski), Błaszczykowski, Lewandowski (58' Sobiech).
Andora: Gomes - Cristian Martinez (73' Victor Moreira), Bernus (62' Mark Garcia), Emili Garcia, Lima, Carlos Peppe (81' Andorra), Vieira, Moreno (84' Jimenez), Alexandre Martinez (55' Rodriguez), Gomez (56' Silva), Ayala.
Żółte kartki: Vieira, Martinez, Lima, Ayala, Silva (Andora).
Sędzia: Sebastian Delferiere (Belgia).
Widzów: 27 000.