Kibice we Wrocławiu od pierwszego gwizdka Howarda Webba oglądali żywe i bardzo szybkie spotkanie. Akcje błyskawicznie przenosiły się spod jednej pod drugą bramkę. Wydaje się, że pojedynek Polaków z Grecją stał na znacznie słabszym poziomie.
Przez pierwsze 12 minut wyraźną przewagę mieli nasi południowi sąsiedzi, jednak niewiele z niej wynikło. Tymczasem po kwadransie ręce w geście triumfu mogli wznieść fani Sbornej. Po składnej akcji "główka" Aleksandra Kierżakowa trafiła w słupek, ale do piłki dopadł Ałan Dzagojew i płaskim uderzeniem z 9 metrów nie dał szans Petrowi Cechowi. W 19. minucie młody gwiazdor CSKA Moskwa zaliczył fatalne pudło w dogodnej pozycji, ale wkrótce Rosja podwyższyła prowadzenie. Po kolejnym kontrataku Andriej Arszawin podał przed bramkę do Kierżakowa, który sprytnie przepuścił futbolówkę do Romana Szyrokowa, umożliwiając pomocnikowi Zenitu posłanie jej do siatki.
Dwubramkowa strata nie zniechęciła ekipa Michala Bilka, która często gościła pod bramką Wiaczesława Małafiejewa i, sądząc po samej grze, nie była słabsza od rywali. Golkiper Rosjan nieraz musiał interweniować, a kilka razy Czechom zabrakło zimnej krwi w polu karnym. Wreszcie w 52. minucie kapitalnym prostopadłym podaniem popisał się Petr Jiracek, wypuszczając Vaclava Pilara na czystą pozycją. Nowy nabytek VfL Wolfsburg minął bramkarza i z ostrego kąta trafił na 2:1.
Kontaktowy gol dla Czechów sprawił, że spotkanie stało się jeszcze bardziej otwarte. Drużyna Dicka Advocaata w żadnym wypadku nie zamierzała bronić jednobramkowej przewagi i nieustannie prezentowała ofensywny futbol. Gdyby skuteczniejszy był Kierżakow, Sborna niechybnie strzeliłaby trzeciego gola. 29-latek oddał mnóstwo strzałów z dogodnych pozycji, ale ich celność pozostawiała bardzo wiele do życzenia.
W 75. minucie przebudził się Tomas Rosicky. Gracz Arsenalu precyzyjnie uderzył z dystansu, a Małafiejew z ogromnymi kłopotami złapał piłkę i uprzedził nadbiegających napastników. Losy rywalizacji rozstrzygnęły się chwilę później. Rezerwowy Roman Pawluczenko uruchomił Dzagojewa, a przebojowy 21-latek posłał "bombę" pod poprzeczkę nie do obrony. Nie minęło 180 sekund, a Pawluczenko przedryblował jednego z obrońców i zaskakującym strzałem z 14 metrów umieścił piłkę w okienku bramki Cecha!
Rosjanie potwierdzili, że ich zwycięstwo w meczu kontrolnym z Włochami 3:0 nie było dziełem przypadku. Pojedynek we Wrocławiu był demonstracją ich siły i pokazał, że półfinaliści Euro 2008 mają w składzie mnóstwo indywidualności oraz silną ławkę rezerwowych. Jeśli Arszawin i spółka 12 czerwca przeciwko Polakom zaprezentują się z równie dobrej strony, naszym reprezentantom będzie bardzo, bardzo trudno o korzystny rezultat. Czesi nie zagrali źle, robili co mogli, a mimo to byli zupełnie bezradni. Zawód sprawił jedynie Milan Baros, który kompletnie nie radził sobie z defensywą rywali.
Rosja - Czechy 4:1 (2:0)
1:0 - Dzagojew 15'
2:0 - Szyrokow 24'
2:1 - Pilar 52'
3:1 - Dzagojew 79'
4:1 - Pawluczenko 82'
Składy:
Rosja: Małafiejew - Aniukow, Bieriezucki, S. Ignaszewicz, Żyrkow - Szyrokow, Denisow, Zyrianow - Dzagojew (84' Kokorin), Kierżakow (73' Pawluczenko), Arszawin.
Czechy: Cech - Gebre Selassie, Hubnik, Sivok, Kadlec - Plasil, Jiracek (75' Petrzela) - Pilar, Rosicky, Rezek (46' Huebschmann) - Baros (85' Lafata).
Sędzia: Howard Webb (Anglia).
Polska-Grecja -> mecz na poziomie polskiej Ekstraklasy