Muszę być rozczarowany - rozmowa z Jakubem Wawrzyniakiem, obrońcą reprezentacji Polski

Sebastian Boenisch zajął miejsce Jakuba Wawrzyniaka w reprezentacji Polski i nie prezentuje się najlepiej. Wawrzyniak w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl mówi jednak, że nie liczy na grę.

Artur Długosz: Po piątkowym meczu na Sebastiana Boenischa spadło wiele słów krytyki. Czuje pan, że w tym najbliższym meczu może wyjść w podstawowej jedenastce?

Jakub Wawrzyniak: Szczerze mówiąc to myślę, że trener nic nie zmieni, jeśli chodzi o obsadę tej pozycji.

Czyli uważa pan, że już do końca mistrzostw to Sebastian będzie grał...

- Nie wiem, czy do końca. Nie zajmuję się tym tak naprawdę, nie interesuje mnie, czy Sebastian zagrał dobrze czy nie. Zresztą nie do mnie należy ocena jego postawy na boisku.

Czuje się pan rozczarowany tym, że nie gra? W niedawnych sparingach to pan grał na tej pozycji, a jak przyszło co do czego, to na boisku pojawia się Boenisch, który - nie ukrywajmy - wcześniej nie występował.

- Panie redaktorze, jeżeli przez ostatni rok występuję jako podstawowy zawodnik na tej właśnie pozycji, gram wszystkie mecze praktycznie po 90 minut, przychodzi najważniejszy turniej, na który się wszyscy przygotowywaliśmy, tym bardziej dla mnie mecz szczególny z Grekami i nie występuję, to muszę być rozczarowany. To nie jest jednak tak, że to wpływa jakoś destrukcyjnie dla mnie. Widocznie taka moja rola w tej drużynie i moim zadaniem jest teraz, aby może wspierać z boku chłopaków. Ja naprawdę z całego serca życzę Sebastianowi, aby zagrał jak najlepiej z Rosjanami.

Franciszek Smuda w ogóle rozmawiał z panem? Tłumaczył w jakikolwiek sposób tę decyzję?

- Nie.

Nic? Ani słowa?

- Nic.

Jakub Wawrzyniak w kadrze pełni rolę rezerwowego
Jakub Wawrzyniak w kadrze pełni rolę rezerwowego

Po meczu z Grecją nastroje u was opadły? Jesteście mniej podbudowani?

- Absolutnie nie. Oczywiście, w pewnym sensie człowiek jest tak skonstruowany, że stara się tę całą rzeczywistość rozpatrywać na swoją korzyść. W piątkowym meczu - mówimy o pierwszej połowie - można było pokusić się o strzelenie kolejnej bramki. Wydaje mi się, że wtedy sprawa wyniku byłaby rozstrzygnięta. Grając w przewadze, niestety straciliśmy gola, później był ten rzut karny - na szczęście - obroniony. Ten obraz jest taki zamazany. Jest olbrzymi niedosyt, ale z drugiej strony mieliśmy też dużo szczęścia.

Jak to jest z tym przygotowaniem fizycznym? Wyglądało to tak, że po pewnym czasie chłopakom odcięło prąd. Pan zapewne rozmawiał z kolegami z drużyny - jak oni się czuli? Jak to wyjaśniali?

- To było widać, że w drugiej połowie oczywiście siedliśmy. Nie można jednak tego sprowadzać do przygotowania fizycznego. Pierwsza połowa pokazała, że ten zespół potrafi przez 45 minut grać na bardzo wysokich obrotach, narzucając bardzo wysokie tempo. Żeby tak grać, to trzeba być dobrze przygotowanym.

Franciszek Smuda mówi, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Można żyć taką nadzieją, że akurat z Rosją będzie lepiej?

- Trzeba pokazać przede wszystkim na boisku, że będzie lepiej i wygrać to spotkanie. Powiedzieć w prasie można wszystko.

Oglądaliście już mecz z Rosją?

- Tak.

I jak wrażenia?

- To bardzo wymagający rywal.

A jakie ma pan wrażenia dotyczące całych mistrzostw - tego, co się działo na ulicach Warszawy, na meczach i zachowania kibiców na treningach?

- Nigdy nie miałem obaw. Przede wszystkim w mediach zagranicznych jakieś dziwne artykuły pisano na temat polskich kibiców. Powiedziałem jedną rzecz i cały czas podtrzymuję tę opinię - po tym turnieju wszyscy w Europie diametralnie zmienią zdanie i będą mówili, że Polacy to naprawdę bardzo sympatyczni i życzliwi ludzie. Jestem przekonany, że tak właśnie wszyscy te mistrzostwa będą postrzegali.

Rozmawiał pan w piątek z kolegami z Panathinaikosu Ateny?

- Tak, rozmawialiśmy. Mieli duży niedosyt, ale przede wszystkim porozmawialiśmy o tym, jak Panathinaikos funkcjonuje, jak to w Grecji wygląda życie i na tym się skoncentrowaliśmy.

Pytali się pewnie, dlaczego pan nie grał?

- Tak, byli zdziwieni.

Z Warszawy dla portalu SportoweFakty.pl,
Artur Długosz

Jakub Wawrzyniak, na co dzień piłkarz Legii Warszawa
Jakub Wawrzyniak, na co dzień piłkarz Legii Warszawa
Komentarze (9)
avatar
bartollo
12.06.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przypomnijcie sobie kto zapieprzy z Niemcami. Obejrzyjcie powtoreke tego meczu i przypomnijcie sobie jakie zagrozenie pod wlasna bramka stwarzal Wawruch. 
avatar
waszmO
12.06.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wawrzyniak jest pewny na boisku, zna dobrze chlopakow, jest z nimi zgrany. Czemu Rybus tak twarożyl?????? bo nie mial wsparcia od lewego obroncy, boenish nie rozumie sie z rybusem a wawrzyniak Czytaj całość
avatar
kros
12.06.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wwawrzyniak jest tak samo cieniutki jak jego byly kolega z Legii cwaniaczek Rybus, ktory niepokzal z Grecja absolutnie nic!!! 
avatar
kokojamboo
11.06.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
franz dyzma zrobi swoje bo on tak chce i już a po eyuro kto bedzie pluł na ziemie na treningu też nie zagra... 
avatar
Wars
10.06.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rozczarowany....był? Pewnie tylko wynikiem i brakiem zmian ...tych nie wymuszonych przez SmudASa!!!