Maciej Rybus w meczu z Grecją zagrał w podstawowym składzie. Były piłkarz Legii Warszawa nie zaliczy jednak tego spotkania do udanych. - Chyba wszyscy widzieli, że nie wyglądało z mojej strony najlepiej. Oczywiście nie jestem zadowolony i powiem, że ciężko mi się biegało. Nie wiem jak chłopakom, ale mi brakowało takiego powera, nie mogłem depnąć. Nie czułem, że to był mój dzień, nie czułem się sobą - skomentował w sobotę Rybus.
Skrzydłowy odniósł się także do swojej współpracy na lewej stronie boiska z Sebastianem Boenischem. - My ze dużo ze sobą meczów nie rozegraliśmy. Dopiero razem wystąpiliśmy ze Słowacją i Andorą. Ciężko, żeby ta współpraca się układała, tak jak na przykład po prawej stronie między Kubą, a Piszczem - podkreślił zawodnik.
Piłkarz odniósł się także do opinii, że biało-czerwonym w pewnym momencie potocznie mówiąc "odcięło prąd". - Wydaje mi się, że tak to wyglądało. Ja w momencie, kiedy zszedłem z boiska i oglądałem spotkanie z ławki, to też widziałem, że Grecy byli jakby szybsi od nas - wyjaśnił młody pomocnik.
- Wydaje mi się, że wiele czynników mogło się na to złożyć. Ciężko mi to po prostu wytłumaczyć. My chcieliśmy zagrać jak najlepiej i wygrać. Daliśmy z siebie wszystko. Niestety nie udało się, że z drugiej strony trzeba się cieszyć, bo mogliśmy zostać bez punktu - dodał.
W kolejnej potyczce podopieczni Franciszeka Smudy zmierzą się z Rosją. - Myślę, że z Rosją to będzie inny mecz. Wydaje mi się, że oni nie będą się tak bronili, jak Grecy. Trochę się już oswoiliśmy z tą cała otoczką, bo ten pierwszy mecz to była niewiadoma. W głowach nam siedziała ta presja i te wielkie oczekiwania. Zapominamy już jednak o tym spotkaniu i myślimy tylko o potyczce z Rosją, chociaż oni pokazali, że są bardzo silnym zespołem. Rosjanie zrobili na nas duże wrażenie. Czesi też nie grali złego meczu. Prezentowali się dobrze piłkarsko. Rosja była jednak lepsza - podsumował zawodnik Tereka Grozny.
Z Warszawy dla portalu SportoweFakty.pl,
Artur Długosz.