Mimo iż jesteśmy współgospodarzem mistrzostw Europy, to w sobotę we Wrocławiu zagramy oficjalnie jako goście. Czesi będą mogli przywdziać swoje podstawowe stroje. Jednak i Polacy wystąpią w swoim pierwszym trykocie. Na trybunach będą królować Polacy, którzy są w posiadaniu około 25 tysięcy biletów. Czechom przypadło niewiele ponad dziesięć tysięcy.
Czesi jak do tej pory mieli wsparcie Polaków, którzy wybrali się na mecze z Rosją oraz Grekami. - Chcemy się zakwalifikować do ćwierćfinałów. Czujemy, że mamy na to szansę. W Polsce do tej pory kibice nas wspierali. Teraz jednak awansujemy albo my, albo Polacy. Zrobimy jednak wszystko co w naszej mocy, aby to reprezentacja Czech zagrała w ćwierćfinale - zapowiedział w piątek Michal Bilek, selekcjoner naszych sobotnich rywali.
Problemem Bilka jest kontuzja Tomasa Rosickyego. Występ pomocnika Arsenalu Londyn stoi pod znakiem zapytania. W piątek nie trenował, chociaż wszystko na to wskazuje, że jednak pojawi się na murawie. Od niego sporo zależy - to on nadaje ton gry Czechom i bez niego kadra Bilka sporo traci. - Cieszę się, że Tomas jest w coraz lepszej formie. Dopiero jednak w sobotę po treningu zobaczymy jak się będzie czuł i zadecydujemy czy będzie grał, czy też nie. Jeżeli Roscicky nie bezie mógł wystąpić, mamy alternatywy. Wiem, kto mógłby za niego pojawić się na boisku - dodał Bilek.
Nasza reprezentacja ma swoje problemy. Po spotkaniu z Rosją kłopoty zdrowotne mieli: Dariusz Dudka, Eugen Polanski oraz Damien Perquis. Wprawdzie są poobijani, ale wszystko na to wskazuje, że wszyscy będą do dyspozycji Franciszka Smudy. Dudka prawdopodobnie usiądzie na ławce rezerwowych, a jego miejsce zajmie zawodnik bardziej ofensywny. Możliwe, że będzie to Maciej Rybus, który po pojedynku z Grekami stracił miejsce w składzie. Bardziej prawdopodobny wydaje się być występ Adriana Mierzejewskiego. To on dostał szansę gry przeciwko Rosjanom.
Smuda czuje presję. - Na obecną chwilę to najważniejszy mecz w moim życiu i dla całego zespołu. Trzeba spokojnie do tego podejść. Na pewno drużyna już nie ma takiej presji na sobie. Co prawda ona jest, ale nie jest taka, jak przed spotkaniem z Grecją. Muszę się przyznać, że wtedy też ją odczuwałem - powiedział selekcjoner.
Dla obu zespołów będzie to szósty pojedynek w historii. Bilans dotychczasowych meczów jest korzystny dla biało-czerwonych, którzy wygrali trzy spotkania. Czesi mogą się pochwalić dwoma zwycięstwami.
- Na pewno komfortu nie mam. Czesi z Grekami rozegrali świetne spotkanie. Do utraty trzeciej bramki z Rosją dobrze grali. To jest zespół, z którym można też przegrać. Wszyscy mówiliśmy, że z tej grupy to można w ciemno przejść do następnej rundy. Naprawdę nie. Widzimy jak trudno jest z każdym wygrać. Doceniam Czechów, bo umieją grać w piłkę - przyznał Smuda.
Polacy na mistrzostwach Europy jeszcze nigdy nie wygrali i pierwsze zwycięstwo od razu zapewniłoby awans do upragnionych ćwierćfinałów. Tam najprawdopodobniej czekaliby Niemcy.
GRUPA A: Czechy - Polska / sob. 16.06.2012 r. godz 20:45
Przewidywane składy:
Czechy: Cech - Gebre Selassie, Sivok, Kadlec, Limbersky - Hubschman, Plasil - Jiracek, Rosicky, Pilar - Baros.
Polska: Tytoń - Piszczek, Wasilewski, Perquis, Boenisch - Murawski, Polanski - Błaszczykowski, Obraniak, Mierzejewski - Lewandowski.
Sędzia: Craig Thomson (Szkocja).