W poniedziałek w Gdańsku, Chorwacja przegrywając z Hiszpanią pożegnała się z turniejem Euro 2012. Piłkarze trzeciej reprezentacji grupy C zauważają jednak, że nie oddali łatwo zwycięstwa. - Według mnie, nie był to ciężki mecz tylko dla reprezentacji Chorwacji, ale również dla naszych rywali. Graliśmy bardzo dobrze, a Hiszpanie mieli tylko jedną szansę na strzelenie bramki. My mieliśmy przynajmniej 3-4 dogodne sytuacje do pokonania Ikera Casillasa - zauważył Darijo Srna, kapitan Chorwatów.
Srna żałuje, że on i jego koledzy z drużyny muszą się już żegnać z polsko-ukraińskim turniejem. - Osobiście bardzo mi przykro, że musimy już jechać do domu. W pierwszym meczu pokazaliśmy bardzo dobry futbol. Chciałbym podziękować całej drużynie oraz trenerowi za znakomitą robotę, jaką z nami wykonał. Taka jest jednak piłka nożna, zobaczymy co będzie w przyszłości - zastanawia się gracz Szachtara Donieck. - Każdy mecz jest bardzo ważny. Według mnie najważniejsze jest to, że pokazaliśmy całej Europie, że potrafimy grać - stwierdził.
Od pierwszych minut, piłkarze Chorwacji głównie strzegli własnej bramki. Później się w końcu otworzyli. Był to element taktyki. - Z takim zespołem jak Hiszpania, każdy skupia się na obronie. Nie można jednak mówić, że graliśmy stuprocentowo defensywnie. Przez ostatnich pół godziny to my graliśmy więcej i stwarzaliśmy swoje sytuacje. Nie mieliśmy jednak wyboru. Musieliśmy zaryzykować, aby ratować ten turniej. Niestety się nie udało - powiedział zatroskany Srna w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Po tym, jak Jesus Navas zdobył jedyną bramkę w meczu, podopieczni Slavena Bilicia zaczęli robić wszystko, aby odmienić losy spotkania. - Po straceniu bramki graliśmy tak jakby na 6-7 napastników. Jest mi przykro, że musimy jechać do domu - przyznał Darijo Srna, który wie jednak do czynienia z kim przyszło grać jego reprezentacji. - Casillas jest fantastycznym bramkarzem. Według mnie Hiszpania to najbardziej klasowy zespół w Europie. Mają najlepszych graczy w każdej z pozycji, a jedną z nich jest golkiper. Chciałbym pogratulować - zakończył.
Z Gdańska dla SportoweFakty.pl,
Michał Gałęzewski