Przegląd europejskiej prasy: Szalony Ramos dał impuls, Cesc znów dokończył dzieła

TVN Agency
TVN Agency

W środowy wieczór poznaliśmy pierwszego finalistę mistrzostw Europy po tym, jak Hiszpania po serii jedenastek pokonała Portugalię. Co po meczu rozegranym w Doniecku pisze europejska prasa?

"Hiszpania ma gwiazdę" - wybija Marca, mając na myśli Cesca Fabregasa, który skutecznie wykonał ostatnią jedenastkę. "Nikt nie mówił, że będzie łatwo dotrzeć do kolejnego finału, ale sytuacja zupełnie wymknęła się spod kontroli i Hiszpanie musieli wykonywać rzuty karne, które są niczym innym tylko loterią. To, co naprawdę funkcjonowało, to rękawice Casillasa, sprytny strzał Ramosa i precyzja Fabregasa, który, podobnie jak przed czterema w ćwierćfinale z Włochami, dokończył dzieła" - relacjonuje dziennik.

"Jesteśmy w finale! Karny Ramosa w stylu Panenki był dla nas impulsem w dramatycznych scenach, a Cesc przypieczętował awans. Podziękowania dla Ramosa za jego wspaniały strzał. Trzeba być szalonym, żeby w takim momencie próbować takiego uderzenia" - pisze AS, który uważa, że decyzja Vicente del Bosque o desygnowaniu do gry od 1. minuty nie Fernanda Torresa, ale Alvaro Negredo była uzasadniona. "Hiszpania nie spadła z raju" - tytułuje relację El Pais, podkreślając, że La Furia Roja są o krok od przejścia do historii i wywalczenia trzech złotych medali na wielkich imprezach z rzędu. "Żeby dotrzeć do Kijowa Hiszpanie musieli dać z siebie wszystko w spotkaniu trwającym 120 minut" - dodaje gazeta.

Zobacz rzut karny wykonany przez Ramosa (wideo) ->>>

"Cesc wprowadził Hiszpanię do finału. W loterii rzutów karnych szczęście uśmiechnęło się do La Roja" - pisze kataloński Sport. "To był wielki mecz w Doniecku. Konfrontacja dwóch stylów: długiego posiadania piłki i kontroli oraz szybkości i pionowej gry. Dogrywka była nerwowa, a Hiszpanie stworzyli w niej najlepszą okazję, gdy Rui Patricio niesamowicie obronił strzał Iniesty" - dodają dziennikarze. "Historia się powtórzyła i to znów Cesc dał awans po rzutach karnych. Hiszpanie w ciągu meczu byli lepsi od Portugalczyków, wśród których słabo zagrał Ronaldo, ale nie potrafili udokumentować tego golami" - ocenia El Mundo Deportivo.

"Zawodnicy Paulo Bento opuszczają turniej z podniesionymi głowami, ponieważ dali z siebie wszystko przeciwko mistrzom świata i Europy i w ostatnich tygodniach pokazali, że mają talent i możliwości, aby marzyć o najwyższych celach" - podsumowuje półfinał portugalski Record. "Ronaldo miał najbardziej gorzką minę ze wszystkich zawodników Portugalii" - pisze O Jogo i cytuje rozgoryczonego gwiazdora: - To były bardzo udane mistrzostwa, dotarliśmy do najlepszej czwórki i możemy być z siebie dumni. Graliśmy dobrze i po prostu zabrakło nam szczęścia.

"Zostaliśmy wyeliminowani po rzutach karnych, w których na Euro 2004 i na mundialu 2006 sprzyjało nam szczęście. Bruno Alves w czwartej kolejce trafił w poprzeczkę, a Fabregas się nie pomylił. Cristiano Ronaldo nie musiał już nawet podchodzić do piłki..." - ocenia A Bola. "W żadnym momencie meczu nie byliśmy gorsi od Hiszpanów. W pierwszej połowie obie drużyny wolały nie popełnić błędów niż podjąć ryzyko. Takie tempo utrzymało się też po przerwie, chociaż Navas, Fabregas i Pedro sprawili, że Hiszpanie stali się groźniejsi" - analizuje dziennik, podsumowując: "Odpadliśmy, ale zostawiamy drzwi szeroko otwarte".

Rywalem La Furia Roja w finale mogą być Niemcy, o ile pokonają w czwartkowy wieczór Włochów. Jak za naszą zachodnią granicą odebrano wynik półfinału w Doniecku? "Obrońcy tytułu są w finale, ale nie ma powodu, aby się ich bać. Portugalia pokazała Niemcom jak grać z Hiszpanami. TIKI-TAKA? Nie! Tym razem były tylko nudy. Małe pocieszenie dla Ronaldo: nawet po wyczerpujących 120 minutach jest fryzura z włosami na żelu była perfekcyjna" - pisze Bild. Spotkanie nie spodobało się też włoskiej La Gazzetta dello Sport: "To było hiper-ostrożne 120 minut graniczące z nudą". Angielski The Sun ma wątpliwości, dlaczego Cristiano Ronaldo miał wykonywać dopiero 5. jedenastkę. - Powinien strzelać jako pierwszy. To najlepszy zawodnik Portugalii, a tak w ogóle nie dostał szansy - cytowany jest Alan Shearer.

Źródło artykułu: