- Robert, przyjedź do Paryża! - Thomas, student dziennikarstwa z Paryża oraz dwóch jego kumpli ubranych w koszulki klubu Paris Saint-Germain przyjechali na trening tylko po to, żeby Polak zobaczył ich prośbę. Skoro Zlatan Ibrahimović odchodzi do Manchesteru United, to oni potrzebują kogoś równie dobrego. Robert Lewandowski spełnia to kryterium. Ciekawe tylko, czy zobaczył ich transparent.
Była też grupka polskiej młodzieży z francuskiej stolicy. W nadatlantyckiej miejscowości znaleźli się tylko dla kadry Polski. Byli inni kibice, polscy i francuscy, ale ubrani w biało-czerwone koszulki. Była pełna trybuna lokalnego stadionu Stade Moreau-Defarges, na którym murawa przypominała zielony dywan. Był doping, okrzyki w stronę poszczególnych zawodników. I prezenty od kadry, gdy nagle cały zespół kopnął piłki w kierunku fanów. A na koniec godzinnej, tak naprawdę rozgrzewki, piłkarze brawami nagrodzili liczną publikę.
Tak przyjmuje się gwiazdy.
ZOBACZ WIDEO Tu Irlandczycy przygotowują się do meczu z Polakami. Cisza i spokój
Sam trening to typowa pokazówka. Nie mogło być inaczej. Reprezentacja Polski po około 3-godzinnym locie we wtorek po godzinie 14 przyjechała do hotelu L'Hermitage. Tu też fani przywitali ich z honorami. A reprezentanci odwdzięczyli się autografami na flagach, koszulkach i czym tylko się dało. - Nawet moja córka ma podpis na plecach - chwaliła się jedna z pań.
A turysta z Dortmundu, dowiedziawszy się od nas, że to właśnie tu zamieszka Polska kadra powiedział. - Wow, to może zobaczę Lewandowskiego. Albo nawet całą trójkę! Nie wiemy czy ostatecznie mu się udało.
Policji wokół hotelu kadry jest pełno. Francuzi od listopada ubiegłego roku są wyczuleni na punkcie bezpieczeństwa, więc patrole krążące wokół L'Hermitage są częstym widokiem. Sprawdzają wtedy każdy krzak. Mają o tyle łatwiej, że zaraz za hotelem jest piękna plaża. A w piasku ciężko się ukryć.
Furorę wśród kibiców robią jednak nie tylko piłkarze. Kiedy wracaliśmy z centrum prasowego, w aucie przed nami fani zorientowali się, kto właśnie jedzie chodnikiem na rowerze. Zatrzymali się na środku drogi, wyskoczyli z niego, wstrzymali ruch, bo chcieli sobie z prezesem Zbigniewem Bońkiem zrobić zdjęcie. I żeby piłkę im podpisał.
Boniek podpisał.
To był pierwszy dzień Polaków w La Baule. Kamil Grosicki nie trenował, ma skręconą kostkę. Selekcjoner zapowiada, że nie będzie ryzykował jego zdrowiem. I jeśli skrzydłowy nie będzie w stu procentach zdolny do gry, to z Irlandią Północną nie wystąpi. Indywidualnie ćwiczył Michał Pazdan.
Do polskiej inauguracji Euro 2016 pozostało pięć dni. Wtorek był lżejszy. Teraz już pełna mobilizacja.
Obserwuj @Jacek_Stanczyk