Te wydarzenia stawiają pod dużym znakiem zapytania bezpieczeństwo kibiców udających się na obiekty Euro 2016. Po zeszłorocznych zamachach terrorystycznych we Francji, w których zginęło ponad 100 osób, zmobilizowano tysiące pracowników różnych służb. Kibice są drobiazgowo kontrolowani, a mimo wszystko fani Rosji wnieśli na Stade Velodrome petardy oraz race, które odpalili podczas drugiej połowy. Chwilę potem ruszyli w stronę Anglików i doszło do bijatyki na trybunach.
Huk po wystrzale jednej z nich przez chwilę przypomniał zeszłoroczne zamachy przed stadionem Saint-Denis. Na szczęście była to tylko pirotechnika, a nie prawdziwa bomba. Oznacza to jednak, że mimo wielkich środków bezpieczeństwa, to wciąż można mieć zastrzeżenia do skuteczności kontroli - tym bardziej, że był to mecz podwyższonego ryzyka. Kibice obu drużyn starli się już na ulicach Marsylii.
- Rosjanie odpalili kilka rac i rzucili kilka petard. Jedna z nich zrobiła spory huk na stadionie. Był to jednak incydent, ale pokazuje, że jak kibice chcą, to mogą wnieść na trybuny cokolwiek. I na pewno jest to jakieś ostrzeżenie dla służb. Choć też trzeba pamiętać, że Rosjanie nie stanowią zagrożenia terrorystycznego, co jakoś usprawiedliwia ochronę - powiedział Marek Wawrzynowski, korespondent WP SportoweFakty, który był obecny na stadionie podczas meczu Anglii z Rosją.
Kilka dni przed otwarciem Euro, Ukraińska Służba Bezpieczeństwa ujawniła zlikwidowanie grupy planującej zamachy na mistrzostwach Europy we Francji. Komendant paryskiej policji zdecydował się o przeznaczeniu dodatkowych 3 tys. funkcjonariuszy do zabezpieczenia Euro. W sumie ma być ich 13 tysięcy.
Moment wybuchu petardy:
What was the bang #EURO2016 #EnglandRussia pic.twitter.com/m4MNVnA9CG
— tom varey (@tomvarey) 11 czerwca 2016
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Bramka Francuzów nie powinna zostać uznana? "To jest faul na bramkarzu"
Pan jest blisko...