Euro 2016: ostrzeżenie dla Włochów. Czy wyciągnęli wnioski?

PAP/EPA / PAP/EPA/DANIEL DAL ZENNARO
PAP/EPA / PAP/EPA/DANIEL DAL ZENNARO

Dwa lata temu Włosi na mistrzostwach świata też wygrali pierwszy mecz, a później się skompromitowali. Czy wyciągnęli wnioski i po spotkaniu z Belgią (2:0) kibice nie muszą się obawiać?

W tym artykule dowiesz się o:

Włosi zawsze mobilizują się na wielki turniej. Na mundial w 2014 r. nie jechali w roli faworytów i gdy w pierwszej kolejce mierzyli się z Anglikami, to byli skazywani na porażkę. Jak zwykle mieli swoje problemy i kilka godzin przed spotkaniem okazało się, że nie zagra ich filar - Gianluigi Buffon. Nie zdążył wyleczyć kontuzjowanej kostki.

Od pierwszych sekund atakowali Anglicy, ale to Włosi w 35. minucie wyszli na prowadzenie. 120 sekund później był już remis. Mecz porywał: był szybki, pełen wymian ciosów, a Włosi zaraz po zmianie stron wyprowadzili śmiercionośny cios. Mario Balotelli z bliska wpakował piłkę do siatki. Włosi triumfowali, wygrali. "Czy to będzie ich turniej?" - pytali eksperci.

Mogło się wydawać, że dwa kolejne spotkania będą tylko formalnością. Kostaryka wprawdzie wygrała z Urugwajem 3:1, ale mało kto sądził, że ogra Włochów.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Czy poobijany Wojciech Szczęsny zagra z Niemcami? Kamil Kosowski nie ma wątpliwości

Tymczasem Kostarykanie od pierwszych minut zepchnęli rywali do obrony. Cesare Prandelli przecierał oczy ze zdumienia. Jego podopieczni nie byli w stanie dorównać żwawym, aktywnym przeciwnikom. Czyżby stracili wszystkie siły z Anglikami? Jeszcze przed przerwą Kostaryka powinna otrzymać rzut karny, ale sędzia nie zauważył faulu. Chwilę później było już 1:0. Włoska obrona padła.

Druga połowa to bicie głową w mur. Włosi grali za wolno, bez pomysłu, na nic zdały się zmiany. Z każdą minutą było gorzej. Podopieczni Prandellego nie podnieśli się już. Kostaryka wygrała 1:0 i awansowała do fazy pucharowej. We Włoszech było wielkie rozczarowanie, spory kac. Po takim spotkaniu jak z Anglią wszyscy oczekiwali drugiego zwycięstwa.

Teraz Włosi o drugie miejsce musieli bić się z Urugwajem. To był mecz o być albo nie być - dla jednych i drugich. Byli w lepszej sytuacji, ponieważ wystarczał im remis, więc od początku grali defensywnie, na czas. Byli w swoim żywiole. Potrafią doskonale się bronić. Na dodatek kolejne fantastyczne spotkanie rozgrywał Gianluigi Buffon.

Tymczasem w 59. minucie Claudio Marchisio wyleciał z boiska za czerwoną kartkę. Włosi, którzy już z Kostaryką wyglądali na mocno wyeksploatowanych, nie mieli sił się podnieść. Urugwaj naciskał coraz mocniej, ale brakowało kropki nad "i". Sfrustrowany Luis Suarez ugryzł Giorgio Chielliniego. W końcu nadeszła 81. minuta i złotą bramkę strzelił Diego Godin. Włosi znów nie potrafili odpowiedzieć.

Po mundialu rozgorzała dyskusja o dyspozycję Włochów, czy byli przygotowani na wyczerpujący turniej, czy zmęczenie długim sezonem miało wpływ, czy popełniono błędy zupełnie gdzie indziej.

W meczu z Belgią na Euro 2016 znajdziemy aż ośmiu zawodników (na 14), którzy pojawili się w spotkaniu z Urugwajem. Brakuje jedynie kontuzjowanych Marco Verrattiego oraz Claudio Marchisio - gdyby byli zdrowi, to z pewnością wystąpiliby z Belgami. Mario Balotelli nie został powołany, a Andrea Pirlo kończy powoli karierę w MLS.

Czy Włosi wyciągnęli zatem wnioski sprzed dwóch lat? Czy Antonio Conte nie popełni tego samego błędu? Kolejnym rywalem czterokrotnych mistrzów świata będą Szwedzi. Oni dadzą odpowiedź na te pytania.

Źródło artykułu: