To był pierwszy sezon Wayne'a Rooneya, kiedy będąc zawodnikiem Manchesteru United, nie strzelił w Premier League minimum 10 goli. Rozgrywki zakończył z ośmioma trafieniami na koncie. Powodem takiego stanu są trzy rzeczy: kiepska skuteczność, kontuzje oraz przesunięcie go do linii pomocy.
Początkowo Rooney grał w ataku, ale do stycznia zdobył w lidze jedynie dwie bramki. Później w ciągu miesiąca pięciokrotnie trafił do siatki rywali, ale gdy wrócił do wyśmienitej formy, doznał kontuzji i wypadł na kilka tygodni.
Jego absencję wykorzystał mało znany 18-letni Marcus Rashford. Zdobył kilka ważnych goli i gdy Rooney wrócił po kontuzji, wcale nie zepchnął młodego napastnika na rezerwę. Louis van Gaal zaczął wystawiać "Roo" w linii pomocy, co nie było już dla niego pierwszyzną.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Oto najwięksi wygrani w polskim zespole? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[/color]
Radził sobie tam bardzo dobrze - był przydatny nie tylko w ofensywie, ale i defensywie. Jego przerzuty na 50 metrów siały popłoch w szeregach rywali. Brakowało jednak bramek z powodu licznych zadań defensywnych. W tym czasie zdobył zaledwie jednego gola, ale van Gaal był zadowolony z niego.
Coraz częściej zaczęto Rooneya porównywać do Paula Scholesa, który przez wiele lat rządził w linii pomocy Manchesteru United i swoimi ofensywnymi wejściami zdobywał całe mnóstwo bramek.
Tak właśnie ma wyglądać dalsza część kariery Rooneya. Z linii ataku ma zostać już na stałe wycofany do pomocy. Roy Hodgson, selekcjoner Anglików, mając do dyspozycji świetnych napastników - Harry'ego Kane'a, Jamiego Vardy'ego czy Daniela Sturridge'a - także skorzystał z usług Rooneya jako środkowego pomocnika i tak wystąpił w dwóch pierwszych meczach Euro 2016.