Rekordzista podbijający serca szarymi dresami, czyli jak Gabor Kiraly przeszedł do historii futbolu

PAP/EPA / PAP/EPA/CAROLINE BLUMBERG
PAP/EPA / PAP/EPA/CAROLINE BLUMBERG

Bramkarz reprezentacji Węgier Gabor Kiraly został podczas Euro 2016 najstarszym zawodnikiem, jaki kiedykolwiek wystąpił w mistrzostwach Europy. Na dodatek uczynił to w bardzo nietuzinkowym stroju.

40 lat i 74 dni - w takim wieku Gabor Kiraly wybiegł 14 czerwca na boisko w Bordeaux, kiedy Węgrzy rozgrywali swój inauguracyjny pojedynek w Euro 2016 przeciwko Austrii. Nikt starszy nigdy nie rozegrał meczu na czempionacie Starego Kontynentu. - Nie czuję, bym miał więcej niż 21 lat. To już mój 23. rok profesjonalnej gry w piłkę nożną, ale moja motywacja ciągle jest na bardzo wysokim poziomie - mówił dla BBC sam zainteresowany.

Węgierski golkiper poprawił o blisko rok wynik wcześniejszego rekordzisty, Niemca Lothara Matthaeusa (39 lat i 91 dni podczas Euro 2000, w meczu Portugalia - Niemcy). Uczynił to w wybornym stylu, zachowując czyste konto i parokrotnie ratując swoją drużynę od straty gola. I w niezmiernie specyficznym, wyróżniającym go na tle całego piłkarskiego świata, stroju.

Liczy się wygoda i swoboda

Stanął między słupkami w długich, szarych spodniach dresowych, co czyni praktycznie nieprzerwanie od 20 lat. Standardowo, muszą być one o jeden rozmiar za duże. - Dzięki temu mam większą swobodę przy wykonywaniu ruchów. Próbowałem gry w krótkich spodenkach podczas pobytu w Niemczech czy Anglii, ale nie czułem się w nich komfortowo. A wynik meczu jest ważniejszy niż wygląd - skomentował, urodzony w 1976 roku, Kiraly dla oficjalnego strony Euro 2016.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Mocne słowa Terleckiego o Lewandowskim. "To jest piłka, a nie fabryka gwoździ!"

Dresy zaczął ubierać za czasów gry w Szombathely Haladas - klubie z rodzimego miasta. To w nim, w 1993 roku, rozpoczął swoją profesjonalną karierę piłkarską. Kolor spodni pełni w jego przypadku istotną rolę. Aż do 1996 roku bronił bowiem w czarnych. Zmiany dokonał z konieczności, spowodowanej gapiostwem człowieka odpowiedzialnego za przygotowywanie strojów.

Gabor Kiraly (nr 1) w charakterystycznych szarych dresach
Gabor Kiraly (nr 1) w charakterystycznych szarych dresach

- Pewnego razu czarne spodnie nie zostały przed meczem wyprane, więc musiałem włożyć szare. Innych nie było. Od tego momentu przez osiem bądź dziewięć kolejek byliśmy niepokonani, dzięki czemu uniknęliśmy spadku z ligi. Zaczęły one dla mnie stanowić szczęśliwy przesąd i to się już nie zmieni. Jestem w końcu bramkarzem, a nie modelem - wyjaśnił Węgier w rozmowie z fifa.com.

Wpływ na podjęcie przez niego decyzji o zakładaniu długich spodni miały warunki, w jakich przychodziło mu trenować w zimie. Kiraly ćwiczył zarówno na zamarzniętej glinie, jak i trawie. Podczas lądowania na twardej powierzchni zdecydowanie korzystniej czuł się, kiedy miał na sobie dresy.

Z racji specyficznego wyglądu, w Anglii doczekał się pseudonimu "Pyjama Man". Już w trakcie Euro 2016 jego strój przykuł natomiast uwagę prezenterów kanadyjskiej stacji telewizyjnej The Sports Network, którzy przed meczem Węgrów z Islandią (18 czerwca) w trójkę wystąpili w szarych dresach. Ich jedyna oryginalna para spoczywa jednak do dziś w garderobie Kiraly'ego.

Wystąpił w niej ponad 100 razy. Ślady jej używania są widoczne gołym okiem. Ma pełno dziur i rozcięć. Zawodnik tak się przywiązał do dresów, że niektóre kluby musiały specjalnie prosić producentów uszycie szarych kompletów dla Gabora. Kiedy węgierski golkiper występował w TSV 1860 Monachium (2009-2014), były one jednak nawet powszechnie dostępnie w klubowym sklepie. Najlepszego okresu w karierze golkiper doświadczył natomiast w innym niemieckim klubie, z siedzibą w północno-wschodniej części kraju. 
[nextpage]
Liga Mistrzów, tułaczka i debiut weterana

Kiraly poznał smak największego futbolu w Berlinie, kiedy, w latach 1997-2004, był zawodnikiem tamtejszej Herthy. W jej barwach rozegrał 10 meczów w Lidze Mistrzów, a licznik jego występów dla stołecznej drużyny zatrzymał się na liczbie 198. - Bez niego nigdy nie zagralibyśmy w Lidze Mistrzów, ani też nie świętowali tylu korzystnych wyników - wspominał po latach dla Berliner Kuriera Pal Dardai, będący zawodnikiem Herthy od 1997 do 2011 roku.

Blask płynący od węgierskiego bramkarza zaczął jednak stopniowo wygasać, odkąd opuścił stolicę Niemiec. Od tego czasu jego piłkarska kariera długimi momentami przypominała koczownictwo. Przez jedenaście lat (2004-2015) podróżował między Niemcami a Anglią.

Poza wspomnianym wcześniej pięcioletnim pobytem w TSV 1860 Monachium, niezagrożone miejsce w bramce miał tylko przez pewien czas w Crystal Palace Londyn (2004-2007). W ostatnim sezonie gry dla londyńskiego klubu był już jednak dwukrotnie wypożyczany. 18 lat po wyjeździe z ojczyzny wrócił do korzeni, ponownie zasilając, w 2015 roku, szeregi Szombathely Haladas. Jako zawodnik tej drużyny pojechał do Francji na swój pierwszy międzynarodowy turniej z reprezentacją Węgier, mając już w niej ponad 100 występów na koncie.

Klubowa kariera Gabora Kiraly'egoLata
Szombathely Haladas 1993-1997
Hertha Berlin 1997-2004
Crystal Palace Londyn 2004-2007
West Ham United (wypożyczenie) 2006
Aston Villa Birmingham (wyp.) 2006-2007
Burnley 2007-2009
Bayer Leverkusen (wyp.) 2009
TSV 1860 Monachium 2009-2014
Fulham Londyn 2014-2015
Szombathely Haladas 2015-?

- Zawsze powtarzałem, że wiek nie jest dla mnie istotny. Zawodnik ma być po prostu dobry, nieważne czy jest stary, czy młody. A Gabor jest znakomity. Zaraża pozostałych pewnością siebie, ponieważ ma nieprawdopodobną charyzmę. Pomoże nam odnieść sukces podczas Euro 2016 - wyjaśniał Bernd Storck, trener węgierskiej kadry, która występuje na mistrzostwach Europy po raz pierwszy od 1968 roku.

Już po jedenastu dniach turnieju wiadomo, że jego podopieczni na pewno wystąpią przynajmniej w 1/8 finału. Dla drużyny, która przed startem imprezy przez wielu była wskazywana jako najsłabsza, jest to już ogromny sukces. Sen rutynowanego bramkarza o założeniu szarych dresów w fazie pucharowej się spełnił. A on sam na stałe zapisał się na kartach futbolu.

Wiktor Gumiński

Komentarze (0)