Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bezbłędna, ale w drugiej rywale mocno nas przycisnęli.
- Szwajcarzy zdawali sobie sprawę z tego, że muszą trochę więcej zainwestować w to spotkanie i mieli w pewnym momencie czterech napastników. Myślę, że mogliśmy trochę przytrzymać piłkę w środku pola, bo jednak były luki. Nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Poza tym Granit Xhaka doszedł bardziej do głosu w drugiej połowie i w dogrywce dlatego dobrze, że dotrzymaliśmy to 1:1 do końca - mówi Łukasz Piszczek.
W końcu przeciwnik strzelił gola. Właściwie było to małe dzieło sztuki. Xherdan Shaqiri fantastycznie uderzył z przewrotki.
- Jak już tracić pierwszą bramkę na mistrzostwach Europy, to ta chyba była najlepsza. Możesz powiedzieć sobie, że nic więcej nie mogłeś zrobić. Ja do tego podszedłem w ten sposób, że nic się nie stało. Gramy dalej swoje - mówi Piszczek.
Źródło: oficjalny kanał Opel Polska
Polska na mecz wyszła bardzo agresywnie. To Szwajcarzy mieli dominować. - Taki mieliśmy plan, żeby odebrać im to, co mieli najlepsze, czyli posiadanie piłki. I to w pierwszej połowie nam się udało - mówi nasz prawy obrońca.
Polska po raz pierwszy od 30 lat grała w drugiej rundzie. Dlatego dla wielu kibiców to najważniejszy mecz w życiu. - I dla nas też, bo wcześniej nie braliśmy udziału w play-off, ale spisaliśmy się bardzo dobrze - cieszy się Piszczek.
[b]Marek Wawrzynowski z Saint Etienne
[/b]