Bogusław Kaczmarek przed historycznym meczem w Chorzowie obserwował Portugalczyków. - Zostałem wysłany do Kopenhagi. Na stadionie Broendby był mecz Dania - Portugalia. Cristiano Ronaldo nie strzelił karnego i Portugalczycy przegrali 2:4. To była bardzo cenna baza i materiał. Mieliśmy pocięte nagranie z tego spotkania i rozpracowaliśmy elementy zachowań Portugalii. W głowie rodziła się wtedy strategia. Portugalski zespół był naszpikowany gwiazdami, którzy walczyli o wygraną Ligi Mistrzów. Brakowało jednak mu równości w defensywie. Morten Olsen potrafił to wykorzystać. W raporcie sugerowałem, że nie stoimy na straconej pozycji. Mimo nazwisk Scolariego, mogliśmy nawiązać z nią walkę. U nas po porażce 1:3 z Finlandią w Bydgoszczy nastąpiła rewolucja pałacowa. Już na mecz z Serbią wyszło sześciu nowych piłkarzy - wspomniał ówczesny asystent Leo Beenhakkera.
Co było kluczem do wygranej? - Pierwsza rzecz, to bardzo dobre nastawienie i przygotowanie mentalne. Chciałbym zwrócić uwagę, że w przeciwieństwie do tego, czym teraz dysponuje Nawałka, w największych klubach grali - Wojtek Kowalewski i Mariusz Lewandowski. Były to Spartak Moskwa i Szachtar Donieck. Golański, Radomski, Bronowicki, Błaszczykowski, Matusiak, Garguła, Murawski, Dudka, Wasilewski i Łobodziński grali w lidze polskiej, Smolarek w Racingu, Bąk w Katarze, Żurawski na Cyprze, Rasiak w angielskiej Championship. U nich jedna gwiazda goniła drugą. Najsłabszymi zawodnikami Portugalii byli Rocha oraz Valente - przypomniał Bogusław Kaczmarek.
Biało-Czerwoni potrafili wykorzystać luki w składzie Portugalii. - Zrobiliśmy ustawienie z Rasiakiem i Żurawskim, do tego grę zacieśniał Błaszczykowski, a wysoko grali Lewandowski i Sobolewski. W wyniku pressingu, Smolarek strzelił gola w podobnej akcji, co Milik miał okazję ze Szwajcarią. Portugalczycy też się nas bali mimo, że zdobywali wiele trofeów. Euzebiusz Smolarek strzelił bramki w 9. oraz 18. minucie, a Nuno Gomes trafił na 1:2 w doliczonym czasie gry - zauważył Kaczmarek.
- To my dyktowaliśmy warunki. Do 25. minuty tam, gdzie była wieża na Stadionie Śląskim, wykonaliśmy atak na jeden-dwa kontakty składający się z czternastu kreatywnych podań. Założeniem była gra na 70 metrach, tak zwany passing game z możliwością przeprowadzenia akcji skrzydłami i gry kombinacyjnej. W gruncie rzeczy to, co założyliśmy, udawało się. Portugalczycy myśleli, że my będziemy nastawiać się na kontry i byli zaskoczeni. Przesunięty z drugiej linii Radomski stanowił z Bąkiem parę środkowych obrońców. Od nich się to zaczynało. W praktyce wszystko wyszło idealnie - zauważył.
W rewanżu Polacy grali w Lizbonie i zremisowali 2:2. W konsekwencji to Biało-Czerwoni wygrali grupę eliminacyjną. Portugalia zajęła w niej drugie miejsce i też awansowała na Euro 2008. - To był zupełnie inny mecz. Objęliśmy prowadzenie po bramce Mariusza Lewandowskiego. Później Portugalczycy wyrównali i strzelili na 2:1. W końcówce Jacek Krzynówek po krótko rozegranym rzucie rożnym wyrównał. Próbowaliśmy tej akcji 2-3 razy, w końcu piłka odbiła się od słupka i od Ricardo, a w konsekwencji wpadła do bramki. Przy stanie 1:0 mieliśmy dwie sytuacje bramkowe. Później Portugalczycy grali bardzo dobrze, stwarzali sobie sytuacje, ale bardzo dobrze bronił Artur Boruc. Dla mnie był to zwycięski remis - zakończył Bogusław Kaczmarek.
ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Wojciech Kowalewski: Portugalia ma duży potencjał i jest bardzo groźna (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}