Euro 2016. Walia - Belgia: Chris Coleman oglądał Marca Wilmotsa z ławki

PAP/EPA / Fot. EPA/UEFA
PAP/EPA / Fot. EPA/UEFA

Reprezentacje Walii i Belgii zagrają o awans do półfinału Euro 2016, gdzie na lepszą czeka Portugalia. Drużyny poznały się w ostatnich latach doskonale. Ich selekcjonerzy unikali spotkań na boisku.

Mecz rozpocznie się w Lille o godzinie 21. Dotychczas drużyny mają na Euro 2016 identyczny bilans. Trzech rywali pokonały, a raz zostały pokonane. Reprezentacja Walii przegrała rzutem na taśmę z Anglikami, a Belgowie uznali wyższość Włochów. Faworytem bukmacherów jest drużyna Marca Wilmotsa, która w meczu o wejście do ćwierćfinału zdemolowała Węgrów, a jej najbliższy przeciwnik męczył się z Irlandią Północną.

- Mamy przed sobą następny test i wyzwanie – zapowiada Chris Coleman, selekcjoner Walii. - Wspaniale jest być tak daleko w turnieju, choć wiemy, że nie będzie łatwo pójść dalej. Belgia jest jedną z najsilniejszych drużyn na świecie, ale znamy ją dobrze. Graliśmy z nią cztery razy. Rywale są świetnie zorganizowani, ale mamy im co przeciwstawić.

Seria starć walijsko-belgijskich w obecnej dekadzie, do której nawiązał Coleman, jest odzwierciedleniem całej historii. Z czterech spotkań rozegranych w ramach eliminacji Smoki i Diabły wygrały jedno, a dwa były remisowe.

Generalnie od początku piłkarskich kontaktów Walia była górą cztery razy, a Belgia pięciokrotnie. Stosunek bramek 17:16 na korzyść zespołu z Wysp Brytyjskich. Podobnie jak ostatnia konfrontacja, którą wygrał 1:0 dzięki bramce Garetha Bale'a w 25. minucie.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Kamil Kosowski: Popełniliśmy wiele błędów, ale teraz jest czas na euforię

- To była przełomowa wygrana. Wtedy weszliśmy na wyższy poziom. Potrafiliśmy pokonać Belgię, grając w naszym stylu. Mojego gola zdobytego w tym pojedynku uważam za najważniejszego w narodowych barwach, zwłaszcza że był to dla mnie 50. występ w kadrze. To dało nam wiarę, że potrafimy wygrywać także z europejskimi potentatami - przypomina Bale.

Poza gwiazdorem Realu Madryt ojcem awansu na Euro 2016 był Chris Coleman. Selekcjoner prowadzi drużynę narodową od 2012 roku i nauczył ją grać nieustępliwie w obronie i wykorzystywać potencjał Bale'a.

10 lat wcześniej Coleman piłkarz zagrał po raz ostatni w narodowych barwach. Karierę defensora przerwał problem ze zdrowiem. Licznik występów w reprezentacji zatrzymał się na 32. Przez ten czas w latach 90. był podporą defensywy Walii, choć jego kariera przypadała na trudny okres, w którym Smoki odbijały się od przeciwników w eliminacjach na wszystkie turnieje.

Coleman i jego vis-a-vis Marc Wilmots kończyli karierę reprezentanta w tym samym czasie. Zbierali podobne doświadczenia i poznali podobny futbol. Bogatsze wspomnienia ma Wilmots, który uczestniczył w wielkich turniejach i do dziś jest w dziesiątce Belgów z największą liczbą gier w kadrze.

W 1992 i 1997 roku Coleman nie znalazł się w jedenastce na mecze z Belgami. Nie miał okazji zmierzyć się z pomocnikiem Wilmotsem, a oglądał go z ławki rezerwowych. Były to dwa spotkania, w których Czerwone Diabły odniosły skromne zwycięstwa. Raz w Brukseli i w Cardiff. Obaj nadrabiają brak spotkań w roli selekcjonerów, którymi są od 2012 roku.

W piątek stają przed historyczną szansą. Walia może awansować do półfinału mistrzostw Europy w swoim debiucie. Belgowie nie byli w strefie medalowej od 36 lat.

Źródło artykułu: