Walczył sam ze sobą, pokazał, jak wielkim jest sportowcem. Ambicja nie pozwalała mu się zatrzymać. Spróbował raz, spróbował drugi, choć widać było, że kuleje i to kolano go boli. Masażysta pewnie dał mu zastrzyk blokujący ból, ale medycyna doraźna tym razem nie pomogła. W końcu nie wytrzymał, skręcone w starciu z Dimitrim Payetem kolano krzyknęło: kończymy. Ronaldo podniósł rękę w kierunku ławki rezerwowych....
Kiedy schodził z boiska w 25. minucie, brawo biło mu całe Stade de France i pewnie miliardy ludzi, którzy ten dramat widzieli w telewizorach. Zasłużył na tę owację, ale na sposób, w jaki ten mecz się dla niego ułożył - na pewno nie. Tak po ludzku było go po prostu szkoda.
To jednak twardziel. Z opatrzoną nogą wrócił na ławkę rezerwowych. I został drugim trenerem. Krzyczał, dyrygował, zagrzewał do walki, kłócił się. Widać było jak bardzo mu zależy. A skoro nie mógł pomóc kolegom z boiska, robił to za linią.
Mówił przed meczem: - Zawsze marzyłem o wygranej z Portugalią. Jestem bardzo pewny i wiem, że wszyscy na to zasłużyliśmy. Ja na to zasłużyłem, Portugalia zasłużyła, każdy kibic z osobna tak samo.
ZOBACZ WIDEO Polski biznesmen rządzi francuskim klubem. To "Kanarki" o wspaniałej tradycji
W piłce klubowej rozbił bank, zgarnął wszystko, co tylko dało się zgarnąć. Z reprezentacją do tej pory ponosił porażki. Dostał już też oficjalne zaproszenie do grona wielkich piłkarzy, którzy w futbolu reprezentacyjnym nie zdobyli niczego. Znaczek nakleił i kopertę wysłał listem poleconym Leo Messi. On już nie wytrzymał, bezsilność okazała się lepsza, zrezygnował z drużyny narodowej.
Ronaldo listu nie odebrał.
W 2004 roku na Stadionie Światła w Lizbonie z powodu porażki płakał jeszcze niedoświadczony młokos. Teraz łzami najpierw z rozpaczy, potem ze szczęścia, zalewał się dorosły mężczyzna.
Chłopaki też płaczą.
Obserwuj @Jacek_Stanczyk
wszystkie statystyki są twoje
one zamykają usta zazdrośnikom .....