W tym artykule dowiesz się o:
Tegoroczne mistrzostwa Europy będą pierwszym od 18 lat wielkim piłkarskim turniejem na francuskich boiskach. Czy podobnie jak wtedy będzie to impreza pełna niezapomnianych meczów, fantastycznych akcji i pięknych goli?
W 1998 roku nad Sekwaną odbyły się XVI mistrzostwa świata w piłce nożnej, być może najlepsze w całej historii. W ciągu 32 dni Francja była centrum światowego futbolu.
Licząc na to, że Euro 2016 przyniesie nie mniej emocji przypomnijmy największych bohaterów niezapomnianego turnieju we Francji.
Lider reprezentacji Francji, który doprowadził gospodarzy do historycznego, pierwszego w historii tytułu najlepszej drużyny świata. Zinedine Zidane był niekwestionowaną gwiazdą turnieju, choć początek imprezy nie był dla niego udany.
W meczu grupowym z Arabią Saudyjską (4:0) Zidane otrzymał bowiem czerwoną kartkę. Po gry wrócił w wielkim stylu, a jego popisem był finał imprezy.
Jego dwie celne główki były ozdobą decydującego meczu z Brazylią (3:0), a Zidane wkroczył na najwyższy światowy poziom, na którym pozostał aż do zakończenia kariery, czyli przez kolejne osiem lat.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Euro startuje, Francja strajkuje. "To jak strzelanie sobie w kolano"
Największym objawieniem MŚ była reprezentacja Chorwacji. Grająca efektowny futbol drużyna prowadzona przez Miroslava Blażevicia zdobyła brązowy medal, pokonując po drodze m.in. mistrzów Europy Niemców (3:0!) czy równie znakomicie spisujących się Holendrów.
Bilić, Jarni, Asanović, Boban, Prosinecki, Vlaović, Suker - drużyna z Bałkanów była pełna gwiazd, którzy we Francji świecili pełnym blaskiem. Suker zdobył ponadto tytuł króla strzelców imprezy, strzelając we wszystkich spotkaniach 6 bramek.
Tytuł brązowego medalisty MŚ do dziś pozostaje największym sukcesem w historii tamtejszej piłki.
Luis Nazario de Lima, czyli po prostu Ronaldo. Wybrany przez FIFA na najlepszego gracza imprezy i z tą decyzją trudno było polemizować.
Na francuskich boiskach ówczesny gwiazdor Interu Mediolan czarował wspaniałymi akcjami, dryblingami, a przede wszystkim był skuteczny - strzelił bowiem cztery gole.
Cieniem na postawie Brazylijczyka kładzie się jednak występ w finale z Francją. Napastnik wystąpił w nim nie będąc w pełni sił, snuł się po boisku i totalnie zawiódł miliony kibiców w swoim kraju.
Do dziś nie wiadomo, co było przyczyną postawy Ronaldo. Według najbardziej popularnych wersji na kilka godzin przed meczem 21-latek zasłabł, inne źródła podawały, że doznał ataku padaczki. W ciągu kolejnych 18 lat nie zostało to wyjaśnione.
W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć największej młodej gwiazdy imprezy, czyli Micheala Owena. 18-latek zachwycił podczas turnieju kibiców na całym świecie.
Najpierw pojawił się na boisku w końcówce grupowego meczu Anglików z Rumunią (1:2) i potrzebował zaledwie kilku minut, by wpisać się na listę strzelców. Prawdziwym popisem był jednak jego występ w spotkaniu z Argentyną w 1/8 finału.
W nim Owen popisał się niezapomnianą akcją, w której przebiegł niemal pół boiska mijając po drodze kolejnych rywali i trafił do siatki. - Nie mogłem nic zrobić - mówił później argentyński obrońca Jose Chamot i miał rację. Owena nie dało się powstrzymać.
Kolejna wielka gwiazda mistrzostw świata we Francji. W 1998 roku Dennis Bergkamp był w szczytowym momencie swojej kariery - kilka tygodni wcześniej poprowadził Arsenal Londyn do mistrzostwa Anglii, strzelając w całym sezonie 16 bramek.
Nad Sekwaną był liderem reprezentacji Holandii, która rozkręcała się z meczu na mecz i była o krok od awansu do wielkiego finału. Odpadła dopiero w półfinale, po rzutach karnych z Brazylią.
W czasie turnieju Bergkamp strzelił trzy bramki, czarował wszystkich swoją nienaganną techniką i przeglądem pola. A jego gol z meczu z Argentyną zapisał się na stałe w historii mistrzostw świata.
Choć na francuskich boiskach długo się rozkręcali, to duński dynamit wypalił w odpowiednim momencie. Mistrzowie Europy z 1992 roku w fazie grupowej grali średnio, a klasę pokazali w drugiej części turnieju.
W 1/8 finału trafili na znakomicie grającą Nigerię. W starciu z Duńczykami Babayaro, Babangida, Kanu i inni nie mieli jednak żadnych szans. Przyćmili ich bracia Laudrupowie, którzy byli klasą sami dla siebie i poprowadzili swój zespół do zdecydowanego triumfu (4:1).
Co więcej, w ćwierćfinale Duńczycy jak równy z równym walczyli z Brazylijczykami. Znów błyszczał Brian Laudrup, który popisał się nie tylko efektownym golem, ale też niezapomnianą "cieszynką".
Choć starcie z Canarinhos zakończyło się ich porażką (2:3), to po końcowym gwizdku zebrali nie mniej braw, niż zwycięzcy.