Euro 2016: Dimitri Payet - od sprzedawcy do bohatera

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Konia z rzędem temu, co rok temu typował Dimitri Payeta jako bohatera meczu otwarcia mistrzostw Europy. Cóż to był za strzał, cóż za precyzja.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 4

Słońce, plaża, hamak

Dimitri Payet urodził się na wyspie Reunion (należącej do Francji) w miejscowości Saint-Pierre nad Oceanem Indyjskim. Aby uzmysłowić, gdzie leży, wyobraźcie sobie Mauritius oraz Madagaskar. Pomiędzy nimi znajduje się wysepka. Całoroczne słońce, plaża i hamak - tak mogło wyglądać życie Payeta. Tam kopał piłkę w lokalnych klubach, dla relaksu, bo o profesjonalizmie nie mogło być mowy. Miasto zamieszkuje bowiem 80 tysięcy mieszkańców. Tak Dimitriemu upływało dzieciństwo. Na karierę syna nalegał ojciec. To on zapisał obu potomków na treningi.

Tak daleko poza Francją dostrzeżono w młodym chłopcu olbrzymi talent. Postanowiono ściągnąć go do kraju. Miał wówczas 12 lat. Zamieszkał w akademiku, w jednym pokoju z Florentem Sinamą Pongolle'em - tym samym, który miał zrobić ogromną karierę. W młodym wieku trafił do Liverpoolu FC, ale tam się nie rozwinął.

Wróćmy jednak do Payeta. Rozłąka z rodziną źle na niego wpływała. Sprawiał problemy w szkole, był niezdyscyplinowany.

Bohater Francuzów nie sprawdził się w Le Havre, gdzie wychowano mnóstwo świetnych zawodników. Po czterech latach bez żalu oddano go do AS Excelsior. Payet wrócił na wyspę, na której się urodził.

Czar prysł i drugiej szansy nie będzie? Nie, nadeszła ona po 1,5 roku od powrotu na Reunion. Nantes zaoferowało mu amatorski kontrakt. Zgodził się.

2
/ 4

Sprzedawca ubrań

Jednak pensja, którą otrzymywał od klubu, nie była wystarczająca. Payet zatrudnił się zatem w sklepie z ubraniami, aby dorobić sobie do życia. Do dzisiaj w sieci krąży filmik, jak młody Payet pracuje w sklepie. Już wówczas można było zauważyć zmianę w podejściu do życia - nie stwarzał już tyle problemów i popełniał coraz mniej głupich błędów.

ZOBACZ WIDEO Niesamowita historia. Polscy trenerzy wychowali gwiazdę reprezentacji Francji i mistrza Anglii

W grudniu 2005 roku dostał szansę debiutu w Ligue 1. Po zimowej przerwie strzelił pierwszą bramkę. Szybko zaczął regularnie grać w pierwszym zespole, ale Nantes spadło z ligi. Młody piłkarz nie chciał występować na zapleczu ekstraklasy i poprosił o transfer. Wylądował w Saint-Etienne i tutaj spędził kolejne cztery lata swojej kariery.

3
/ 4

Kumpel Jelenia

Latem 2011 roku Payet za 9 milionów euro został kupiony do Lille. Tego samego lata do drużyny trafił Ireneusz Jeleń. Polak nie odnalazł się w nowym zespole, a Payet pierwszego sezonu też nie miał wybitnego. Dopiero w drugim pokazał wielką klasę i został wybrany do najlepszej "11" sezonu. Zaowocowało to transferem do Olympique Marsylii. Robił postępy, ale miał już 26 lat na karku, a wciąż nie potrafił wyrwać się z ligi francuskiej. Miał za sobą debiut w reprezentacji Francji, ale grywał w niej od święta.

Pierwszy sezon w Marsylii znów był przeciętny - osiem goli i sześć asyst nie robiło na nikim wrażenia. Jednak kolejny był już genialny - 21 asyst dało mu przepustkę do Premier League. Trafił do ligowego wówczas przeciętniaka - West Ham United. Młoty grały najbrzydszą piłkę w lidze angielskiej i dlatego zwolniono Sama Allardyce'a, a zatrudniono Slavena Bilicia.

4
/ 4

Bohater Upton Park

Payet od pierwszych meczów zaczął być liderem West Ham United. Kapitalnie wykonywał rzuty wolne, świetnie dryblował - strzelał, podawał. Zaaklimatyzował się w lidze angielskiej szybciej niż się wszyscy spodziewali. I ciągle zachwycał. Jego rzuty wolne w okolicach pola karnego rywala wyglądały jak egzekucje.

Genialna forma sprawiła, że został nominowany do tytułu piłkarza roku. Wprawdzie statuetkę zgarnął ktoś inny, ale miejsce w najlepszej "11" sezonu już mu nie uciekło. Strzelił 9 goli i dorzucił 12 asyst, wykreował przy tym niezliczoną liczbę okazji dla kolegów z zespołu. Dzisiaj ma 29 lat na karku i szkoda, że dopiero rok temu wskoczył na najwyższy światowy poziom. Póki co może zostać gwiazdą Euro 2016. Gol z Rumunią to nie przypadek. To był cały Dimitri Payet.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (6)
avatar
DonZG
11.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie wierzę... Melodramat a'la klowny z TVN... Gość strzelił gola - nie powiem, PIĘKNEGO - ale czy to powód by pisać jego życiorys???  
avatar
Jacek Kacprzak
11.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Moim zdaniem to był strzał życia. Zobaczymy co Payet potrafi w meczach z Albanią i Szwajcarią.  
avatar
pajac
11.06.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Payet jest dobry. Polska powinna go wypożyczyć na najbliższy mecz.  
avatar
woj Mirmiła
11.06.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Dimitri Payet dzięki wspaniałej bramce w końcówce meczu dającej Francji zwycięstwo na starcie ME, stał się w jednej chwili bohaterem narodowym :))