W tym artykule dowiesz się o:
"Szwajcarzy zawiedli w rzutach karnych!" - pisze najpopularniejszy szwajcarski tabloid "Blick". "Dzięki magicznej bramce 'Shaqa' doprowadziliśmy do dogrywki. W serii rzutów karnych nerwów na wodzy nie utrzymał Xhaka. Niewiarygodne. Odpadamy".
"Co za heroiczna walka, co za dramat, cóż za gorzki koniec!" - komentuje szef sportu w "Blicku", Felix Bingesser. "Możemy mówić o niesprawiedliwości, o tym, że po nerwowym początku Szwajcaria była lepszym zespołem, a po godzinie gry zepchnęła Polskę do defensywy. Ale nie zmieni to wyniku. Być może Polacy wiedzieli, że mają pięciu znakomitych wykonawców rzutów karnych i wygrali tę pokerowa rozgrywkę".
Zdaniem Bingessera Szwajcarzy nie mogą zwalać wszystkiego na brak szczęścia. "Jest też pytanie o jakość. To zabrzmi jak herezja, ale być może jesteśmy klasycznym zespołem na 1/8 finału".
"Te cholerne rzuty karne" - to tytuł relacji z internetowej strony dziennika "20 minuten". "Letnia bajka się skończyła. Szwajcaria przegrała w rzutach karnych z Polską i musi wracać do domu".
"Jak na ironię, tym, który nie strzelił 'jedenastki', był najlepszy szwajcarski piłkarz w tym turnieju - Grant Xhaka" - komentuje "20 minuten".
"Szwajcarzy bardzo źle zaczęli mecz z agresywnymi i krnąbrnymi Polakami. Ich gra poprawiła się dopiero po dwudziestu minutach, jednak wciąż było w niej niepotrzebne ryzyko i niedokładne podania, które przeradzały się w kontrataki. Gdy gola strzelił Jakub Błaszczykowski, marzenie o historycznym dniu dla naszej piłki oddaliło się".
"W 79. minucie Harisowi Seferoviciowi, naszemu specjaliście od ważnych bramek, zabrakło centymetrów - trafił w poprzeczkę. Szwajcarom zaczynało brakować czasu. I wtedy nadszedł moment Xherdana Shaqiriego. Cóż za gol, Cóż za ulga! W dogrywce nie było już bramek. I wszystko skończyło się tak, jak musiało. Po raz kolejny przegraliśmy pierwszy mecz fazy play off. Poprzednio na tym etapie skończyły się dla nas mistrzostwa świata w 2006 i 2014 roku" - podsumowuje szwajcarski dziennik.
"Szwajcarskie marzenia o ćwierćfinale zniszczone w rzutach karnych. Dla nas francuskie Euro się skończyło" - pisze serwis internetowy telewizji SRF. "W dogrywce nasza drużyna wyraźnie dominowała, a sam Eren Derdiyok zmarnował dwie doskonałe okazje - w obu przypadkach świetnie interweniował Łukasz Fabiański. Doszło do 'jedenastek', w których obok bramki uderzył Grant Xhaka".
"Zamiast świętowania pierwszego od 78 lat awansu do ćwierćfinału wielkiego turnieju, drużyna trenera Vladimira Petkovicia doznała kolejnej przykrej porażki. 10 lat temu w 1/8 finału mistrzostw świata Szwajcaria odpadła po rzutach karnych z Ukrainą". "Szwajcarzy pakują walizki, Polacy kontynuują swoją podróż. W czwartek w Marsylii zagrają z Chorwacją lub Portugalią" - zaznacza SRF.ch.
"Pechowiec Xhaka, szwajcarski pech do rzutów karnych" - to tytuł z dziennika "Tagesanzeiger". Granit Xhaka jako jedyny pomylił się w serii 'jedenastek' i Szwajcaria wyleciała z Euro. To porażka jeszcze bardziej bolesna, niż ta z mistrzostw świata w 2006 roku".
"Moment, w którym zwycięstwo lub porażka leży pod twoją stopą to niewyobrażalna presja. Nasz rozgrywający jej nie wytrzymał i posłał futbolówkę daleko obok bramki. W ten sposób zakończyły się szwajcarskie marzenia o ćwierćfinale. Biedny Xhaka. To nie jest zwykła przegrana, ale porażka porównywalna do apokaliptycznego zaćmienia Szwajcarów w czasie rzutów karnych z Ukrainą sprzed dziesięciu lat" - relacjonuje "Tagesanzeiger"
"Przez dwie trzecie meczu Szwajcarzy dominowali i seryjnie wykonywali rzuty rożne, ale pomimo wielu dobrych sytuacji, po 120 minutach było 1:1. Nie udało się uniknąć niepokojącego epilogu. To, że w konkursie rzutów karnych piłkę obok słupka posłał Granit Xhaka, jest podwójnie przykre. Reżyser gry naszej drużyny rozgrywał świetny turniej, aż przydarzyło mu się pojedyncze 'zaćmienie'" - opisuje dziennik "Aargauer Zeitung".