Mecz reprezentacji Polski z Rosją był starciem dwóch drużyn bez jasnej wizji gry, raczej obejrzeliśmy mecz walki niż futbol romantyczny. Ale przecież tego się spodziewaliśmy. Zawodnicy walczą o skład na mistrzostwa Europy, kto będzie w pierwszym rzędzie, kto pojedzie w roli turysty... dlatego piłkarze tym razem koncentrowali się na - jak sami lubią mawiać w niezbyt odkrywczych pomeczowych wypowiedziach - dawaniu z siebie wszystkiego.
Oczywiście nie mieliśmy prawa zbyt wiele wymagać, bo jednak bez Roberta Lewandowskiego i Arkadiusza Milika w ataku, a także bez Piotra Zielińskiego i Kamila Glika, polska drużyna traci moc.
Wiele wskazuje na to, że szansę wykorzystał Jakub Świerczok, który strzelił bramkę i był blisko drugiej. Już wcześniej Świerczok wielokrotnie sygnalizował, że może być dobrym zastępcą dla Arkadiusza Milika czy Krzysztofa Piątka, że radzi sobie z presją, jest bezczelny, dobry technicznie, z szybką nogą i jest w stanie grać na poziomie międzynarodowym.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wygrana, awans i... oświadczyny. Szalone sceny w Hiszpanii
Trudno w sumie powiedzieć, kto wygrał wyjazd na Euro w roli zawodnika do składu, a kto obejrzy turniej z trybun. Jeden mecz to za mało. Na pewno można powiedzieć, że inni ofensywni zawodnicy, Dawid Kownacki czy Karol Świderski, nie zagrali na poziomie Świerczoka, nie wnieśli wiele.
Z drugiej strony nikt nie wymagał od nich pewnie nie wiadomo czego, bo każdy wie, że to nie są piłkarze, którzy wygrywają mecze, mogą być raczej uzupełnieniem, wejść na zmianę.
Wiele o tym meczu mówią nam zmiany, których dokonał Paulo Sousa w 56. minucie. Z boiska zeszli Dawid Kownacki, Tomasz Kędziora i Kamil Piątkowski. To zawodnicy, którzy nie mogą być pewni gry, widać, że byli zestresowani, zdarzały się im dość proste błędy. Ale to też – zwłaszcza Piątkowski – zawodnicy perspektywiczni, więc nie ma sensu wyciągać wniosków tylko negatywnych.
Gdy Kownackiego zastąpił Kamil Jóźwiak, bardzo ożywił grę, był agresywny w odbiorze, nie bał się gry jeden na jednego, a więc tego, czego Kownacki raczej unika. Jóźwiak potrafi zrobić przewagę na skrzydle i dla każdego trenera taki piłkarz to skarb.
Rosjanie zagrali z Polską, bo jak powiedział Stanisław Czerczesow, chcieli zmierzyć się z fizyczną drużyną. I w tym starciu fizycznym byli od nas mocniejsi, wygrywali tzw. przebitki, czyli starcia czysto fizyczne. Tu nadrabiał Grzegorz Krychowiak. Niedawno wielu ekspertów skreślało go z drużyny, a on pokazał, że wciąż jak mało kto potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność, poprowadzić grę, zagrać ważne piłki.
Biorąc pod uwagę skład, wynik jest bardzo solidny. Rosjanie to ćwierćfinalista ostatnich mistrzostw świata. Również mieli braki kadrowe, ale zupełnie nieporównywalne z naszymi. Gdy na boisku pojawi się Piotr Zieliński, od razu da to nam kilka sytuacji z przodu więcej, zupełnie inną jakość rozegrania, przetrzymanie piłki, czas i spokój. Z kolei Lewandowski to umiejętność rozegrania, zejście do boku, ściągnięcie innych zawodników, znakomita gra w kombinacji i wiele innych fantastycznych cech, w końcu mówimy o najlepszym zawodniku świata.
Biorąc to wszystko pod uwagę, wypada pozytywnie potraktować postęp, jaki robi kadra. W meczu z Węgrami i Andorą było rozczarowanie i ledwie dobre fragmenty, w meczu z Anglią przegraliśmy nieznacznie i choć mieliśmy znacznie mniejszą jakość indywidualną, niewiele zabrakło do remisu. Z Rosją pokazaliśmy, że mimo wielkich osłabień, jesteśmy w stanie na równym poziomie rywalizować z bardzo solidną ekipą. Mieliśmy przewagę jeśli chodzi o sytuacje, jednocześnie nie dopuszczaliśmy Rosjan do wielu sytuacji. A przecież to drużyna, która potrafiła w eliminacjach nastrzelać bramek przyzwoitym Kazachstanowi (4:0), Cyprowi (5:0) czy przede wszystkim mocnej Szkocji (4:0, 2:1). Organizacja gry w defensywie jest coraz lepsza. Paulo Sousa się rozkręca, pytanie, czy do mistrzostw Europy zdąży rozkręcić się na tyle, by wykorzystać potencjał drużyny.