Przypomnijmy: w programie "Cafe Futbol" Tomasz Hajto skrytykował Piotra Zielińskiego. Pomocnik Napoli wyjechał na kilka dni z Opalenicy, żeby towarzyszyć rodzącej żonie.
Hajto został skrytykowany za takie podejście. - Powiedziałem, że to wolne było za długie, a nie, że tego wolnego bym nie dał - tłumaczył w rozmowie na kanale "Cioną po oczach" prowadzonym przez dziennikarza Łukasza Cionę.
- Pojawienie się na świecie dziecka, nieważne zresztą - pierwszego, drugiego czy trzeciego - to fantastyczna chwila w życiu każdego człowieka. I każdy ma prawo cieszyć się takim momentem. Tyle że wyjazd ze zgrupowaniu od piątkowego wieczoru do środowego poranka to już przesada - podkreślił w wywiadzie, który ukazał się w serwisie sportowy24.pl.
ZOBACZ WIDEO: Lukas Podolski ocenił reprezentacje? Polski przed Euro 2020
Według Hajty 48 godzin wolnego byłoby wystarczające. Piotr Zieliński jest bowiem profesjonalnym sportowcem, szykującym się do bardzo ważnej imprezy.
- Byłem w o wiele gorszej, bardzo przykrej sytuacji, o której jednak nigdy nie chciałem mówić. Uważałem, że jest za bardzo intymna - wyjawił.
Okazuje się, że kiedy grał w Duisburgu, jego żona poroniła w trzecim miesiącu. Musiała przejść poważną i zagrażającą jej życiu operację. - Chciałem być blisko małżonki w tak trudnym momencie i poprosiłem trenera o dwa dni wolnego. Usłyszałem jednak od szkoleniowca, że ktoś na taki poważny zabieg musi zarobić. I tym kimś jestem właśnie ja - opowiadał Hajto.
Przyjął tę informację i po prostu przyszedł na kolejny trening. - To był straszny moment, straciliśmy dziecko, moja żona naprawdę potrzebowała wsparcia - wspominał.
Hajto pięciodniowe wolne dla Zielińskiego nazwał "pseudoalibi" dla super-atmosfery w kadrze.
Czytaj też:
Pech włoskiego kadrowicza. Nabawił się kontuzji w pierwszym meczu
Euro 2020. Hiszpański piłkarz o zamieszaniu z koronawirusem. "Pierwsze godziny były druzgocące"