Po bezbarwnej pierwszej połowie, początkowe minuty drugiej dały wiarę w sukces. - Pierwsza połowa słaba, bardzo słaba. Drugą rozpoczęliśmy inaczej. Mieliśmy 10-12 minut, kiedy wyglądało to bardzo obiecująco - powiedział w w programie "Studio Euro" na TVP Sport Marek Koźmiński.
Trudno się z nim nie zgodzić. Pierwsze 45 minut było fatalne, a rywale prowadzili 1:0. Do remisu reprezentacja Polski doprowadziła już 33 sekund po wznowieniu gry.
Po trafieniu Karola Linettego Biało-Czerwoni ruszyli do przodu, dominowali. Była wiara w to, że ten mecz nie jest stracony. Było tak aż do fatalnego w skutkach faulu Grzegorza Krychowiaka z 62 minuty.
ZOBACZ WIDEO: Kibice wściekli na piłkarzy po meczu ze Słowacją. "Nie przyszli nam podziękować za doping. Uciekli do szatni"
- I później ta czerwona kartka... Niestety "Krycha" wszedł w ten mecz elektryczny. Kartka nie podlega dyskusji, faul absolutnie był, mocna pieczątka na nodze przeciwnika. Kompletnie bez sensu - mówił Koźmiński.
- Ta sytuacja ustawiła spotkanie, zaczęliśmy przemeblowywać skład. Trener dokonał korekt, które niestety nic nie wniosły - dodał.
Sześć minut po czerwonej kartce i błędzie defensywy zwycięskiego gola po rzucie rożnym zdobył Milan Skriniar. Pomimo szalonych ataków w końcówce, Biało-Czerwonym nie udało się już odmienić losów spotkania i zakończyli go z niczym.
Wiceprezes PZPN odniósł się też do pomeczowej wypowiedzi jednego z naszych obrońców. - Nie zgodzę się z wypowiedzią Jana Bednarka, który gdzieś tam przeplótł, że graliśmy dobrze. Gdzie graliśmy dobrze? Może te 10-12 minut, ale odnieśmy nasz występ do rangi przeciwnika, absolutnie niczego Słowakom nie ujmując - zakończył.
Polacy marząc o wyjściu z grupy muszą wznieść się na wyżyny i to bardzo szybko. Już w sobotę 19 czerwca czeka ich mecz z Hiszpanią, a w środę 23 czerwca ze Szwecją. Minimum jedno z tych meczów ekipa Paulo Sousy musi wygrać, żeby dać sobie nadzieje.
Zobacz także:
Mocne słowa eksperta. "Rządzi przypadek. Jest chaos i nie mamy drużyny"
Wojciech Kowalczyk miażdży reprezentację Polski. Apeluje do Bońka