Bartosz Bereszyński zagrał od początku w meczach przeciwko Słowacji oraz Hiszpanii. Zdecydowanie różniły się one od siebie. Reprezentacja Polski zaprezentowała się katastrofalnie na inaugurację Euro 2020, a jeszcze gorszy od jej postawy był wynik 1:2. Rehabilitacja nastąpiła w Sewilli, w której podopieczni Paulo Sousy zremisowali 1:1 z Hiszpanią po ambitnej walce.
- Czułem się po porażce ze Słowacją inaczej niż po meczu z Senegalem na początek mundialu. W Rosji przegraliśmy, ponieważ po prostu byliśmy słabsi od przeciwnika. Z kolei Słowacja chyba wykorzystała limit szczęścia, mecz z nami nie mógł jej się lepiej ułożyć. Po wyrównaniu widziałem w oczach lewego obrońcy Słowacji, że gdyby mógł, to zapłaciłby 5 tysięcy euro za zakończenie meczu przy remisie. Dopiero czerwona kartka wszystko zmieniła - mówi Bereszyński w rozmowie z Foot Truckiem.
- Czułem pozytywną energię przed meczem z Hiszpanami. Powiedzieliśmy sobie, że nie możemy chować głów w piasek. Wiedzieliśmy, że będziemy w kilku momentach cierpieć na boisku, ale byliśmy bardzo zmobilizowani. Dla nas ten remis jest zwycięski, ponieważ mamy los we własnych rękach. Wygrana ze Szwecją zapewni nam awans bez oglądania się na inne wyniki - dodaje obrońca reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: Odmieniona reprezentacja Polski wyrwała punkty Hiszpanii. Jak do tego doszło? "U kadrowiczów była wewnętrzna złość"
Bartosz Bereszyński analizował akcje bramkowe Słowaków oraz Hiszpanów. Nie ukrywał, że popełnił błąd przed trafieniem samobójczym Wojciecha Szczęsnego, które otworzyło wynik starcia z południowymi sąsiadami. Wspomniał też sytuację z drugiej połowy meczu w Sewilli, w której ze Szczęsnym nieomal zgotowali całej drużynie nieszczęście.
- Nie mogę tego oglądać na powtórkach, ponieważ skacze mi ciśnienie. "Szczena" krzyknął, że piłka jest jego, ale zobaczyłem zbliżającego się napastnika i miałem odruch bezwarunkowy, żeby wybić piłkę na rzut rożny. Akurat Wojtek poszedł z rękami i mocno się zakotłowało. Nie darowalibyśmy sobie straty gola w tej sytuacji. Poza szczęściem nie zabrakło nam jednak również determinacji w obronie - wspomina Bereszyński.
W środę o godzinie 18 rozpocznie się mecz reprezentacji Polski ze Szwecją. Zdecyduje on o pozostaniu lub odpadnięciu Biało-Czerwonych z turnieju. - Nie wyobrażam sobie, że nie wyjdziemy wysoko pressingiem i nie zaatakujemy. Oglądaliśmy wcześniejsze mecze Szwecji i spodziewamy się, że odda nam sprzęt i trzeba będzie zagrać krótkimi podaniami - zapowiada obrońca UC Sampdorii.
Czytaj także: Kandydaci na gwiazdy Euro 2020. Wśród nich jest Polak
Czytaj także: Tego jeszcze nie było. Euro 2020 to też turniej nowości