Grożono śmiercią mu i jego rodzinie. Ekspert: To coraz powszechniejsze zjawisko

"Mam nadzieję, że twoje dzieci umrą". To tylko jedna z setek wiadomości, jakie podczas Euro otrzymał Alvaro Morata. W rozmowie z naszym serwisem psycholog sportowy tłumaczy, jak takie wydarzenia wpływają na sportowca i jak sobie z nimi radzić.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Alvaro Morata PAP/EPA / Stuart Franklin / Na zdjęciu: Alvaro Morata
"Que malo eres" - czyli po hiszpańsku "Jak słaby jesteś". Takie śpiewy wybrzmiewały w trakcie ostatniego sparingu Hiszpanów przed Euro 2020. Podopieczni Luisa Enrique zremisowali w nim bezbramkowo z Portugalią. Wspomniany na początku zwrot był natomiast skierowany do Alvaro Moraty, który spędził w tym spotkaniu 90 minut na szpicy.

To było jednak tylko preludium piekła, jakie mieli zgotować mu fani podczas samego turnieju. Bo choć Morata zdobył już na nim dwie bramki (z Polską oraz Chorwacją), to jednocześnie popisał się też kilkoma spektakularnymi pudłami. W meczu ze Słowacją zmarnował nawet rzut karny.

- Po meczu z Polską nie spałem dziewięć godzin. Otrzymywałem groźby śmierci, obelgi wobec mojej rodziny, że ktoś ma nadzieję, że moje dzieci umrą... - wyjawił Morata w wywiadzie dla "El Partizado de COPE".

ZOBACZ WIDEO: To była najgorsza z możliwych decyzji. "Zbigniew Boniek popsuł wszystko"

Ważne publiczne wsparcie

- To jest czynnik, którego nie spodziewamy się, przygotowując się do tak dużej imprezy. Zawodnik musi mierzyć się wówczas nie tylko z typowymi elementami wywołującymi stres jak choćby presja wyniku. Dochodzi do tego także ogromny lęk o swoje własne zdrowie, ale i zdrowie i życie najbliższych. To nie jest coś typowego dla sportu - ocenia w rozmowie z WP SportoweFakty Aleksandra Adamiec, psycholog sportu, która współpracowała m.in. z polską kadrą w biegach narciarskich czy Wisłą Kraków.

- Taka sytuacja może przerastać indywidualne możliwości radzenia sobie z nią zawodnika. Niezwykle ważne jest wówczas, by taki sportowiec umiał się odciąć i uzyskał odpowiednie wsparcie. Także ze strony związku piłkarskiego. Jeżeli poczuje, że ktoś za nim stoi, to na pewno będzie miało ogromny wpływ. Bardzo ważne jest też wsparcie drużyny czy sztabu wyrażone publicznie, pokazujące, że nikt nie akceptuje takich gróźb. To pomaga ponownie skoncentrować się na swoich zadaniach, co jest niezwykle trudne - dodaje nasza rozmówczyni.

Na szczęście dla Moraty, on takie wsparcie otrzymał. Publicznie wsparli go m.in. Gerard Moreno czy Luis Enrique.

- To przykre, że otrzymujesz pogróżki w związku z grą w piłkę. Alvaro to topowy zawodnik. Widzimy go na treningu i jest niesamowity. On chce wszystko oddać reprezentacji. W czasie meczów jest tak samo - mówił Moreno na konferencji przed meczem 1/8 finału z Chorwacją.

- Sytuacja jest na tyle poważna, że powinna się tym zająć policja. To przestępstwo i to poważne. Obrażanie i grożenie bliskim Moraty jest niedopuszczalne - wtórował mu Luis Enrique.

Wsparcie napastnika zdało egzamin. Morata, który kolejny raz wyszedł na boisko od 1. minuty, strzelił niezwykle ważnego gola, wyprowadzając swoją kadrę na prowadzenie w dogrywce meczu z Chorwacją. 28-latek trafienie zadedykował swojej rodzinie.

"Gdybym miał go blisko siebie, poszłoby mi lepiej"

Dla Moraty aktualna sytuacja, choć przykra, to nie pierwszyzna. Z podobnymi problemami zmagał się jako zawodnik Chelsea FC, gdzie regularnie zawodził.

- Nigdy nie miałem depresji i mam nadzieję, że nigdy jej nie będę miał, ale byłem blisko - wyznał w wywiadzie z "El Mundo" nawiązując do okresu w Londynie.

- Podobnie jak trenujemy na siłowni lub boisku, aby poprawić naszą technikę czy siłę, tak samo powinniśmy trenować nasz umysł. Musisz być gotowy, a spotkanie z psychologiem bardzo pomaga - dodał zawodnik. Jak sam jednak podkreślił, zrozumiał to zbyt późno.

- Nawet dla mojego pokolenia w ostatnich latach wizyta u psychologa nie była postrzegana jako coś normalnego. Ale to się nieuchronnie musi zmienić. Gdybym miał blisko siebie profesjonalistę podczas mojego pierwszego sezonu w Chelsea, myślę, że poszłoby mi lepiej - zaznaczył.

Jak tłumaczy nam Aleksandra Adamiec, dzisiaj zjawisko hejtu wśród sportowców jest coraz powszechniejsze. Łatwość komentowania i anonimowość w internecie pozwalają bowiem na bezkarność.

- To jest coraz częstszy problem. Psychologowie sportowi już na bardzo wielu poziomach rozgrywkowych współpracują z piłkarzami by sobie z tym radzić - komentuje nasza rozmówczyni.

Na czym jednak dokładnie polega praca psychologa sportowego? Jaką rolę odgrywa w tym, by głowa piłkarza pracowała tak jak powinna?

- Praca psychologa polega na tym, by nauczyć odpowiednich zachowań. Nauczyć na czym należy się skoncentrować, gdy pojawiają się takie groźby. Uczymy się też, żeby budować odpowiednią sieć wsparcia. Poza tym psycholog sportowy uczy też radzenia sobie z emocjami wywołanymi takimi komentarzami, a także odpowiedniego postępowania - czy takie komentarze czytać czy też nie. Bardzo często psychologowie odradzają śledzenie tego typu informacji. Zalecają swoisty detoks - tłumaczy Adamiec.

O to ostatnie jest dziś jednak niezwykle trudno. Sportowcy, ale nie tylko, są bombardowani komentarzami, wiadomościami czy newsami z każdej strony. Na dłuższą metę w zasadzie nie sposób całkowicie się odciąć.

- Na chwilę jest to możliwe. To jest nasza decyzja, czy sięgniemy do tego, czy nie. Prędzej czy później te informacje jednak do nas dotrą, czy to przez kogoś innego, czy się na nie natkniemy korzystając naturalnie z telefonu czy internetu. Ważne, byśmy wiedzieli, w którym momencie musimy się od tego odciąć. Są zawodnicy, którzy w dniu startu zupełnie odstawiają telefon, w ogóle unikają jakiegokolwiek kontaktu z internetem czy mediami społecznościowymi. Tak, by później nie musieć sobie radzić z tego typu sytuacjami. By skoncentrować się tylko na tym co robią. Prędzej czy później jednak takie informacje do tego zawodnika dotrą. W obecnych czasach nie jesteśmy w stanie zupełnie odciąć się od tego co nas otacza - komentuje Adamiec.

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.

Czytaj także:
To byłby hit! Michał Pazdan może wrócić do Polski
Oferta odrzucona. Nie będzie transferu reprezentanta Polski?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×