Reprezentacja Szwajcarii dokonała niemożliwego. Przed spotkaniem z faworyzowaną Francją nikt nie stawiał na nich złamanego grosza. Tym bardziej, że historia zawsze skazywała ich na porażkę.
Szwajcarzy od dłuższego czasu nosili klątwę 1/8 rozgrywek. W 2014 roku przegrali na mistrzostwach świata z Argentyną (0:1). Dwa lata później drogę do ćwierćfinału Euro zamknęła im Polska. Na mundialu w Rosji przegrali z kolei ze Szwecją (0:1).
Teraz mierzyli się z teoretycznie najmocniejszym rywalem, a jednak zdołali zapisać piękną kartę w historii swojego kraju. W dramatycznym meczu po rzutach karnych wyeliminowali "Trójkolorowych". - Nie mogę być bardziej dumny ze sposobu, w jaki to wygraliśmy - przyznał Yann Sommer, bramkarz Szwajcarii (zobacz relację z meczu).
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa eksperta. "Zbigniew Boniek powinien zostać odcięty od internetu"
Po zwycięstwie w rzutach karnych nad Francją, reprezentacja znalazła się w ćwierćfinale wielkiego turnieju. Jak informuje "OptaFranz" na Twitterze, Szwajcaria awansowała tam po raz pierwszy w XXI wieku.
Ba, na taki sukces kadra musiała czekać aż 67 lat! Szwajcaria w 1954 roku znalazła się wówczas w gronie ośmiu najlepszych drużyn świata, jednak w walce o półfinał przegrała w szalonym meczu z Austrią (5:7).
Łącznie Szwajcaria przerwała serię 11 kolejnych wielkich turniejów, w których nie była w stanie awansować do ćwierćfinału. W sobotę w walce o półfinał ich przeciwnikiem będzie Hiszpania, czyli rywal teoretycznie słabszy do Francji.
Zobacz także:
Czarne chmury nad Barceloną. Szef La Liga nie zapomniał o miliardowym długu
Manchester City walczy o dwie gwiazdy Premier League. Co z Harrym Kanem?