Zabawa w ciszę

Miała być na ulicach wielka piłkarska impreza, tyle że na razie nikt nie włączył muzyki. W przeddzień finałów Euro 2020 Londyn to miasto Big Bena, czarnych taksówek i dwupiętrowych czerwonych autobusów, ale na pewno nie miasto futbolu.

Dariusz Faron
Dariusz Faron
angielscy kibice wspierają drużynę narodową Getty Images / David Mbiyu/SOPA Images/LightRocket / Na zdjęciu: angielscy kibice wspierają drużynę narodową
Z Londynu - Dariusz Faron

Przede wszystkim – co to za impreza, na której nie ma gości? Rozmowy rządów spełzły na niczym i kibice z Danii, Włoch oraz Hiszpanii (a więc trójki półfinalistów) nie będą mogli przylecieć na Wyspy, by obejrzeć decydujące starcia z trybun Wembley. Wszystko przez koronawirusowe obostrzenia. Wspomniane kraje znajdują się na tzw. bursztynowej liście brytyjskiego rządu. W efekcie po przylocie do Anglii kibice musieliby się testować, wypełnić specjalny formularz i przede wszystkim przejść dziesięciodniową kwarantannę. W praktyce oznacza to, że na mecze będą mogli pójść jedynie ci Duńczycy, Hiszpanie i Włosi, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii.

Organizacyjny skandal

Fani nie kryją wściekłości, bo przecież niedawno Brytyjczycy ugięli się przed żądaniami UEFA i zwolnili z przestrzegania obostrzeń 2500 gości specjalnych. VIP-y oraz członkowie "rodziny UEFA", w przeciwieństwie do zwykłych kibiców, nie muszą przechodzić kwarantanny.

Głos w całej sprawie zabrał trener Duńczyków Kasper Hjulmand, którego cytują w poniedziałek brytyjskie media.

ZOBACZ WIDEO: Nowe spojrzenie na zwolnienie Jerzego Brzęczka? "Zaczął zrywać się Bońkowi ze smyczy"

- Mam nadzieję, że premier Boris Johnson się obudzi i pozwoli tysiącom naszych fanów przyjechać na mecz. Inaczej będziemy musieli wnieść ich na boisko! Wielu kibiców zabukowało bilety do Baku z pełną świadomością, że po powrocie do kraju z ćwierćfinału przejdą kwarantannę. Wiemy, jak bardzo się poświęcili. Ich wsparcie bardzo nam pomaga. Chcielibyśmy, by byli z nami i w Londynie. Niestety nic nie zależy tu ode mnie – mówił opiekun rewelacyjnych Duńczyków.

Podział kibiców na "lepszych" i "gorszych" nie jest jedynym absurdem towarzyszącym finałom Euro. Akredytowani na turniej dziennikarze pochodzący z krajów z "bursztynowej listy" (w tym z Polski) musieli wykupić przed przylotem testy koronawirusowe na drugi i ósmy dzień pobytu. Trzeba zapłacić za dwa testy, nawet jeśli przebywa się na Wyspach krócej niż tydzień.

Po pytaniu "why?" nasuwa się chyba tylko jedna odpowiedź, rodem ze słynnej niegdyś reklamy z Leo Beenhakkerem.

"For money".

Teoretycznie przedstawiciele mediów funkcjonują w tzw. "bańce", mogą poruszać się po określonych trasach w trójkącie hotel - strefa kibica - stadion Wembley. W praktyce kontrolowanie tak licznej grupy jest jednak niemożliwe, z czego gospodarze muszą zdawać sobie sprawę. Wspomniana "bańka" to w dużej mierze fikcja.

Cisza przed burzą

W przeddzień pierwszego półfinałowego spotkania Euro 2020 (Hiszpania - Włochy, wtorek godz. 21.00) trzeba się mocno natrudzić, by zauważyć w Londynie, że niebawem będzie tu rozegrany arcyważny mecz. Nie ma mowy o atmosferze piłkarskiego święta.
 
Jeśli ktoś liczył, że londyńska strefa kibica będzie mimo pandemii tętniła życiem, mocno się zawiódł. Dzień przed pierwszą bitwą na Wembley w "fanzonie" można było spotkać jedynie admirała Nelsona, króla Jerzego IV, generała Henry’ego Havelocka i generała Charlesa Jamesa Napiera, a właściwie ich pomniki, które znajdują się na Trafalgar Square. Nie zobaczy się za to ani jednego kibica, bo strefa jest zamknięta. Na pytanie dlaczego, jeden z porządkowych zrobił wielkie oczy: "przecież pierwszy mecz jest jutro".

Strefa kibica na Trafalgar Square (fot. Dariusz Faron). Strefa kibica na Trafalgar Square (fot. Dariusz Faron).
Gdy bramy fanzony zostaną otwarte, fani i tak nie będą mogli liczyć na niespodzianki. Strefa kibica to bowiem kilkadziesiąt stołów i telebimy. Oglądanie meczów na wielkich ekranach jest jedyną rozrywką zapewnianą przez organizatorów.

Jeśli nie teraz, to kiedy? 

Na Wyspach oczywiście nikt nie przejmuje się ani krytycznymi głosami płynącymi z kontynentu, ani organizacyjnymi niedociągnięciami. Anglicy nie myślą już o dobrej zabawie, tylko o zwycięstwie, bo taka szansa długo się nie powtórzy. Gareth Southgate zbudował silny i do bólu skuteczny zespół, a najważniejsze spotkania zostaną rozegrane w wypełnionej kibicami londyńskiej świątyni futbolu. Czy można wymarzyć sobie lepszą scenerię na upragniony triumf?

Już w środę półfinałowe starcie gospodarzy z Danią (21:00). Jeśli Synowie Albionu wykonają kolejne dwa kroki i wygrają turniej, dla Anglików będzie to najlepsza impreza świata. Nawet jeśli nikt nie włączył muzyki, a goście z zewnątrz nie zostali wpuszczeni na parkiet.

Zobacz także: 
Wembley otwiera się dla kibiców, a liczba zakażeń rośnie 
Paulo Sousa wśród najgorszych trenerów Euro 2020 

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×