Paolo Cozza ostro o skandalu w meczu Anglii. Mówi, jak będzie przebiegać finał

Newspix /  MAREK KONRAD / FOTONEWS / Na zdjęciu: Paolo Cozza
Newspix / MAREK KONRAD / FOTONEWS / Na zdjęciu: Paolo Cozza

Mancini od trzech lat wszystkich przekonywał, on sam nie miał żadnych wątpliwości, że sukces jest możliwy. Daliśmy mu ogromny kredyt zaufania - mówi w wywiadzie dla WP SportoweFakty Paolo Cozza, Włoch mieszkający w Polsce, osobowość telewizyjna.

Paolo Cozza to prawdopodobnie najbardziej znany Włoch w Polsce. W naszym kraju mieszka od 1995 r. Dał się poznać szerzej dzięki udziałowi w programie "Europa da się lubić". Ma żonę Polkę, z którą wychowuje troje dzieci. Mimo tylu lat życia w Polsce zawsze w jego sercu jest miejsce dla Italii, szczególnie tej piłkarskiej. Na calcio zawsze znajdzie czas, czy to klubowe, czy to reprezentacyjne. Głęboko wierzy, że Włosi wygrają Euro 2020. Na finał ciężko zapracowali i w pełni zasłużyli. W rozmowie z nami podzielił się swoim spojrzeniem na włoską kadrę.
Marcin Borciuch, WP SportoweFakty: Spodziewał się Pan finału Euro dla Italii?
Paolo Cozza:

Oczywiście. Roberto Mancini od trzech lat wszystkich przekonywał, on sam nie miał żadnych wątpliwości, że to jest możliwe. Daliśmy mu ogromny kredyt zaufania.

Abstrahując od Manciniego, Pan osobiście wierzył w sukces reprezentacji Włoch?

Byłem optymistycznie nastawiony. Drużyna od dawna nie przegrywa (31 meczów z rzędu bez porażki - przyp. red.), przez długi czas nie stracili bramki. Generalnie dysponuje bardzo mocną obroną i gra jak prawdziwa drużyna. Nie ma wielkich gwiazd, ale wszyscy są bardzo mocni. Są zgrani, odnajdują się w tym stylu gry. W dodatku prawie nie było kontuzji, zawodnicy mogli dobrze się zregenerować po sezonie i przygotować się do turnieju.

Oczekiwałem dobrego wyniku. Tym bardziej że pierwsze trzy mecze były w Rzymie, więc piłkarze i kibice byli głodni sukcesu. Było widać, że z każdym kolejnym meczem entuzjazm rośnie. Myślałem zatem, że coś dobrego z tego będzie. Jeszcze odpadnięcie Francji to był dobry znak.

ZOBACZ WIDEO: "To było absolutnie skandaliczne". Eksperci grzmią po meczu Anglia - Dania

Włosi mają świetną kadrę, ale tam nie ma superstrzelca pokroju Roberta Lewandowskiego lub z formą Patricka Schicka. To jest problem Italii?

Jest Ciro Immobile, który rok temu wygrał przecież Złotego Buta, czyli jest w stanie strzelać dużo bramek. Jednak styl gry reprezentacji Włoch polega na tym, że każdy może strzelić kilka goli. Trenerzy nie stawiają na tylko jednego napastnika. Immobile dużo biega, tworzy miejsce dla pozostałych. Reprezentacja stała się nieprzewidywalna. Mamy też Andreę Belottiego, który jest bardzo waleczny, do tego dochodzą Domenico Berardi, Lorenzo Insigne, Federico Chiesa. Oni zawsze są groźni. Wszyscy są chętni, by biegać tworzyć szanse kolegom. Każdy wie, co ma robić i chce to robić. Nawet dobrze się składa, że nie ma takiej mega gwiazdy, pod którą trzeba grać i wykonywać brudną robotę.

Skoro mowa o brudnej robocie, przejdźmy do pomocników. Ostatnio mówi się, że Jorginho powinien dostać Złotą Piłkę, jeśli Włosi wygrają Euro. Zgadza się Pan z tym?

Zależy, jakie kryterium bierzemy pod uwagę. Nie zawsze było tak, że wygrywał najlepszy zawodnik pod względem umiejętności, a zdobywał nagrodę ten, który ma największy wpływ na sukcesy drużyny. Jorginho wygrał Ligę Mistrzów z Chelsea, więc jeśli Włochy wygrają Euro, to czemu nie. Jest sercem całej drużyny. Kiedy Włosi wygrali mundial w 2006, to Złotą Piłkę zdobył Fabio Cannavaro, a na pewno nie był najlepszy w tamtym roku.

Jeśli mielibyśmy wybierać tylko najlepszego, to pewnie wygrałby Lionel Messi, a od Jorginho jest lepszych z 50 piłkarzy. Ale on jest tym, który ma wpływ na drużynę, wydaje się być niezastąpiony i kluczowy dla Chelsea i włoskiej reprezentacji. Skoro się o tym mówi, to ma szanse na Złotą Piłkę, ale przyznanie mu byłoby dziwne, nietypowe.

Sercem Italii jest też Giorgio Chiellini. Trudno wyobrazić sobie włoską defensywę bez niego.

Mancini nie chciał z niego rezygnować. Ma charyzmę, umiejętności. To obrońca, który się klei do napastnika i robi to jako jeden z najlepszych na świecie. Pamiętam jego pojedynki z Romelu Lukaku, który w lidze włoskiej jest nie do zatrzymania - on jako jedyny był w stanie go zatrzymać.

W zeszłym sezonie miał kontuzję niemalże co mecz (zagrał tylko 25 razy dla Juventusu w kampanii 2020/2021 - przyp. red.). Na szczęście udało się go wyleczyć i przygotować na czas. Mancini chce stawiać na niego. Fajna była postawa Giorgio Chielliniego przy rzutach karnych z Hiszpanami. On się cieszył, że występuje. Zdawał sobie sprawę, że to jego ostatnie mistrzostwa. Mnie rozczulał nawet, był jak dziecko. Dał dużo spokoju. Trochę grał psychologicznie, przytulając Albę, ale robił to specjalnie. Jest sercem tej drużyny - poza boiskiem bardzo miły, ale na boisku to lepiej się do niego nie zbliżać. To fundament.

Włosi mają też młode gwiazdy. Donnarumma świetnie gra na Euro, Locatelli zaliczył fantastyczną fazę grupową, cenny był Spinazzola. Ta drużyna może mieć przed sobą lata pełne sukcesów.

Tak, zdecydowanie i to też jest zasługa Manciniego. Stworzył taki klimat, że wszyscy czują się ważni w tej drużynie. Może i ci młodzi mają niewielkie doświadczenie w takich turniejach czy rozgrywkach międzynarodowych. Manuel Locatelli i Berardi są z Sassuolo, które nie grało teraz w pucharach. Ci z Atalanty dopiero je zdobywali w ostatnich dwóch latach. Ale wszyscy prezentują ogromną pewność siebie, taką lekkość w grze. Mancini nie wątpi w swoich piłkarzy. Jest spokojny wygranej. Cały czas mówi o zwycięstwie. Italia mogłaby być jeszcze lepsza z Nicolo Zaniolo, który niestety wypadł przez kontuzję. Jest też kilku młodych, na których Mancini mógłby w przyszłości postawić. Za rok ta kadra będzie dużo bardziej doświadczona i mocniejsza na mistrzostwach świata.

Rywalem w finale jest Anglia, więc na pewno szykuje się dla Włochów bardzo trudny mecz. Ale myśli Pan, że łatwiej byłoby walczyć z Danią?

Dla Włochów właśnie lepiej, że zagrają z Anglikami. Po nich można się spodziewać wszystkiego, co pokazał półfinał, łącznie z sędziami. Tam był skandal! Drugi taki, w finale, byłby już nie do przyjęcia. Anglia teoretycznie powinna wygrać, skoro gra u siebie, na Wembley, i ma tak dobrych piłkarzy. Ale Włosi będą w stanie bardziej się zmobilizować. Dania byłaby groźna, ale Italia mogłaby ją zlekceważyć. Z Anglikami grali naprawdę dobrze, odważnie, ale mieli pecha. Znając Włochy, to lepiej, że rywalem jest Anglia.

Zatem jak Pan wyobraża sobie przebieg finału?

Włochy nie zagrają tak jak z Hiszpanią, która lubi utrzymać się przy piłce. Myślę, że będą stosowali wysoki i mocny pressing, ale między formacjami nie zostanie zbyt dużo przestrzeni, co utrudni grę szybkim zawodnikom, takim jak Raheem Sterling. Ważne też, jak obrona poradzi sobie z Harrym Kanem. On może robić taki numer, żeby zrobić dziurę w polu karnym, wyciągnąć w ten sposób Chielliniego lub Leonardo Bonucciego. Mancini pewnie będzie prosił Giorgio o ciągłe pilnowanie Kane'a. Wydaje mi się, że Włosi zagrają odważniej, agresywniej i bardziej ofensywnie niż ostatnio. Będą zaskakiwali Anglię, nie zostawią miejsca na kontry. To będzie też mecz, w którym trzeba będzie dużo biegać. Ważne też, kto będzie się czuł dobrze fizycznie, jakie zmiany będą.

Finał Euro 2020 Włochy - Anglia w niedzielę o godz. 21. Transmisja w TVP 1, TVP Sport i na platformie WP Pilot. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Czytaj też:
Donnarumma liczy na wsparcie fanów
Lubański podał swój typ na finał

Źródło artykułu: