Mało grali, zostali wrzuceni na minę. Kuriozalne okoliczności wyboru wykonawców rzutów karnych

Mając plejadę gwiazd w kadrze, mało to potrafi strzelać rzuty karne. Gareth Southgate nie dawał zbyt wiele szans rezerwowym, nie poczuli turniejowej presji. Anglia była z góry przegrana w konkursie, ale okoliczności wyboru wykonawców są kuriozalne.

Marcin Jaz
Marcin Jaz
Marcus Rashford po spudłowaniu rzutu karnego w finale Euro 2020 PAP/EPA / Frank Augstein / Na zdjęciu: Marcus Rashford po spudłowaniu rzutu karnego w finale Euro 2020
Kończy się dogrywka finału Euro, a Gareth Southgate decyduje się na pokerową zagrywkę. Wpuszcza Marcusa Rashforda i Jadona Sancho  specjalnie na rzuty karne. Pierwszy zmienia Jordana Hendersona, a drugi wchodzi za Kyle'a Walkera, obrońcę. Southgate wyszedł z założenia, że ofensywni gracze mają większe szanse wykorzystać swój rzut karny. Sęk w tym, że weszli ludzie nieograni za bardzo z turniejem, więc to było strategiczne samobójstwo.

Porwanie się z motyką na słońce

Selekcjoner argumentował taką podwójną zmianę tym, że obaj najlepiej strzelali z "wapna" na treningach. - Zawsze jest ryzyko co do podejmowanych decyzji, ale ci byli najlepsi, a zmian musieliśmy dokonać odpowiednio późno, aby mieć na boisku tylu atakujących zawodników. Właśnie ci, których wytypowałem do karnych, na treningach trafiali najlepiej - komentował po meczu.

Na treningach nie ma przecież takiej presji jak podczas meczu. Nie czuć atmosfery stadionu, wagi spotkania i ciężaru gatunkowego tego strzału z 11 metrów. Poza tym Jordan Pickford jest niższy niż Gianluigi Donnarumma, więc ma mniejszy zasięg rąk. Rezerwowi angielscy bramkarze też są niżsi od Włocha. Strzały treningowe są zatem nieadekwatne do tego, co wydarzyło się w niedzielnym finale.

ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa eksperta. "Zbigniew Boniek powinien zostać odcięty od internetu"

Rashford trafił w słupek, a do strzału zbierał się dłużej, niż Robert Lewandowski milczał w słynnym wywiadzie. Sancho uderzył w swoją prawą stronę, ale idealnie wyczuł go Donnarumma. Poza tym uderzenie było niskie i łatwe do obrony.

Do najważniejszych rzutów karnych w historii angielskiej piłki podeszli naprawdę młodzi piłkarze (23 i 21 lat), którzy rzadko kiedy mają okazję strzelać rzuty karne. W całym poprzednim sezonie obaj podchodzili po trzy razy do "jedenastki" w trakcie meczu. Rashford strzelał w Lidze Narodów, Lidze Mistrzów i sparingu angielskiej kadry, a Sancho w Pucharze Niemiec, Lidze Mistrzów i Bundeslidze. Bramkarze byli jednak dużo niżej notowani.

Swoje robi też to, że obaj nie grali zbyt wiele na tym Euro, więc nie mogli oswoić się z turniejową presją. Rashford ani razu nie zagrał więcej niż pół godziny, dwa mecze w pełni przesiedział na ławce. Sancho zagrał w pełnym wymiarze czasowym tylko z Ukrainą, a ten mecz ustawiła szybka bramka. W dużej mierze grzał ławkę, a z Chorwacją nawet się na niej nie znalazł. Mało co przemawiało za tym, by Southgate na nich postawił. Z drugiej strony nie miał innego wyjścia.

Druga, brzydka strona medalu

W Anglii sporo pretensji jest o to, że do rzutu karnego nie podchodzili Raheem Sterling i Jack Grealish, czyli jeden z liderów Anglii i joker w talii Southgate'a. Głośno tym mówił Roy Keane.

- Jeśli masz takich piłkarzy w składzie, nie możesz ich odstawiać i wybierać nieśmiałego dzieciaka (Bukayo Sakę, ma 19 lat - przyp. red.) do tak ważnego rzutu karnego. Oni mają dużo większe doświadczenie. Sterling wygrywał trofea. Ktoś z nich powinien uprzedzić młodego i przejąć rzut karny - grzmiał po meczu.

Saka nigdy w życiu nie wykonywał rzutu karnego, nawet w Arsenalu. Samo doświadczenie Sterlinga i przebłyski geniuszu Grealisha to było zdecydowanie za mało. Oni po prostu nie potrafią strzelać z 11 metrów.

Sterling miał ciągnąć angielski wózek po mistrzostwo, a tego nie zrobił. Nie wyszedł na decydującą o tytule serię rzutów karnych. Rzadko kiedy strzela, jeszcze rzadziej robi to dobrze. W całej dotychczasowej karierze pięciokrotnie uderzał z wapna i częściej pudłował. Ostatni rzut karny wykorzystał we wrześniu 2020 r., kiedy w Anglia grała w Lidze Narodów z Islandią.

Grealish potrafi czarować z piłką przy nodze, ale nie uderzy jej z "wapna". Prawie w ogóle tego nie robi. W całej profesjonalnej karierze zdarzyło mu się strzelić rzut karny tylko jeden raz. Miało to miejsce w styczniu 2016 r. w meczu rezerw Aston Villi. To zupełnie inna para kaloszy.

Co ciekawe, Grealish zgłaszał się do wykonania któregoś z rzutów karnych, ale selekcjoner wolał wybrać inaczej i go całkowicie pomijał. Do szóstej serii chciał wyznaczyć Pickforda.

"Mówiłem, że chcę wykonać rzut karny! Trener podjął wiele słusznych decyzji w ciągu turnieju, podjął też w niedzielę. Nie pozwolę, by mówiono, że nie chciałem podchodzić do rzutu karnego" - grzmiał na Twitterze.

Anglia zatem była z góry skazana na porażkę w rzutach karnych. Mało kto potrafi w reprezentacji świetnie je wykonać. Trzy pudła z rzędu pogrzebały marzenia o pierwszym trofeum od ponad 50 lat. Ryzyko się nie opłaciło, nawet będąc pod ścianą.

Czytaj też:
Jorginho powinien wylecieć?
Bramkarz MVP Euro

Czy Anglicy powinni wyznaczyć innych zawodników do konkursu rzutów karnych?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×