"Zbyt wiele zbiegów okoliczności". Afera może rozsadzić F1 od środka

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Lance Stroll
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Lance Stroll

Formuła 1 żyje aferą szpiegowską. Czy Aston Martin wykradł dane Red Bulla i na tej podstawie opracował nowy wygląd swojego bolidu? Wyjaśnień ze strony FIA domagają się inne zespoły, które mają obawy, iż doszło do złamania regulaminu F1.

Chociaż od GP Hiszpanii, przy okazji którego Aston Martin zaprezentował zupełnie inną wersję swojego bolidu, minęły już dwa dni, to padok Formuły 1 nadal żyje możliwym złamaniem regulaminu przez Brytyjczyków. Model AMR22 w specyfikacji B wygląda niczym wierna kopia samochodu Red Bull Racing, a "czerwone byki" oskarżają konkurencję o kradzież danych.

Sprawa angażuje nie tylko zespoły z Silverstone i Milton Keynes, ale też inne ekipy F1. Mają one świadomość, iż opracowanie tak wiernej repliki pojazdu konkurencji jest mało prawdopodobne. Dlatego niektórzy z zaskoczeniem przyjęli stanowisko FIA, która dokonała kontroli fabryki Aston Martina i stwierdziła, że nowa wersja AMR22 powstała w zgodzie z przepisami.

Jak powiedział Jost Capito, przy obecnym limicie wydatków F1 trudno też zrozumieć, w jaki sposób Aston Martin znalazł wolne środki, by w ogóle zbudować niemal drugi bolid w trakcie jednego sezonu. - Jako zespół chcielibyśmy wiedzieć, jakiego rodzaju śledztwo zostało przeprowadzone. Co zbadała FIA? W jaki sposób doszła do swoich wniosków? Potrzebujemy odpowiedzi na te pytania, by nie tracić zaufania do FIA - powiedział szef Williamsa, cytowany przez agencję GMM.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nadal zachwycił kibiców. To trzeba zobaczyć!

- Jeśli wszystko będzie w porządku, to dobrze. Jeśli nie, to trzeba wyciągnąć konsekwencje. Stanowczo, bo te bolidy są bardzo, bardzo podobne - dodał Capito.

Aston Martin miał przedstawić FIA dowody, z których wynika, że już w listopadzie 2021 roku sprawdzał taką koncepcję aerodynamiczną. - Mogę absolutnie i kategorycznie wykluczyć, że otrzymaliśmy jakiekolwiek informacje z innego zespołu dotyczące rozwoju bolidu. Zarzuty są bezpodstawne - powiedział Andrew Green, szef działu technicznego Aston Martina.

- Rozwijaliśmy dwie koncepcje w tunelu aerodynamicznym. Pod koniec 2021 roku zdaliśmy sobie sprawę, że jedna z nich jest błędna. Gdy zobaczyliśmy, że Red Bull wymyślił coś podobnego, to dotarło do nas, że początkowo podążyliśmy niewłaściwą ścieżką. To było dla nas zachęcające, gdy widzieliśmy, jak inny zespół dobrze sobie radzi, korzystając z takich rozwiązań - dodał Mike Krack, szef Aston Martina.

Jednak w wyjaśnienia Brytyjczyków kompletnie nie wierzy Timo Glock, zdaniem którego nie da się tak łatwo odwzorować bolidu konkurencji. - Kształt elementów bocznych, wlotów powietrznych, podwozia z różnymi małymi szczelinami - to wszystko jest identyczne jak w Red Bullu. To zbyt wiele zbiegów okoliczności - powiedział były kierowca F1 w niemieckim Sky.

- Kilku pracowników Red Bulla przeniosło się do Aston Martina przed wprowadzeniem tych poprawek i teraz dziwnym trafem okazuje się, że to jedyny zespół, który rozwijał dwie wersje bolidu równolegle. Jak to w ogóle możliwe? Moim zdaniem, to niewykonalne przy obecnych limitach budżetowych w F1 - zakończył Glock.

Czytaj także:
Kilka zespołów F1 nie dokończy sezonu? Sytuacja wygląda coraz gorzej
Ferrari przekazało fatalne wieści. Charles Leclerc może się martwić

Źródło artykułu: