Mick Schumacher ma poważne problemy w Formule 1. Po tym jak młody Niemiec doszczętnie rozbijał bolid Haasa w Arabii Saudyjskiej i Monako, amerykańska ekipa nie jest zadowolona z 23-latka i na tę chwilę przedłużenie współpracy z Schumacherem na sezon 2023 wydaje się mało prawdopodobne.
Po myśli Schumachera nie układa się też weekend F1 w Baku. Wprawdzie tym razem nie popełnił on błędu, ale mechanicy przy odbudowywaniu jego samochodu nie dopełnili wszystkich formalności. W efekcie już w pierwszym treningu przed GP Azerbejdżanu w bolidzie doszło do wycieku. Niemiec stracił przez to całą sesję.
- Jestem zirytowany, bo cała sytuacja jest trochę głupia. Samochód na pewno jest lepszy niż wskazywałoby na to moje miejsce w kwalifikacjach (ostatnie - dop. aut.). Wynik w kwalifikacjach mówi sam za siebie, to była dla mnie rozczarowująca sesja - powiedział w niemieckim Sky kierowca Haasa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo wybrał się na pielgrzymkę. Co za poświęcenie!
23-latek porównał się do ojca w trakcie wywiadu. Stwierdził, że skoro Michael Schumacher był w stanie odzyskiwać sporo pozycji po startach z odległych pozycji, to nie ma powodu, dla którego on nie mógłby zrobić tego samego.
Mick Schumacher przytoczył przykład GP Belgii z 1995 roku, kiedy to jego ojciec ruszał do wyścigu z szesnastej lokaty, a sięgnął po wygraną. - Baku też bywa chaotyczne. To tor uliczny, na którym sporo się dzieje. Nawet startując z ostatniego miejsca mam szansę na punkty - stwierdził.
- To nie jest przesada. Zwykle ok. sześciu samochodów w Baku nie dojeżdża do mety. Jeśli tak byłoby i teraz, to zostałoby mi wyprzedzić czterech rywali. Tata potrafił to robić, umiał przedostać się z tyłu na czoło stawki. Nie ma powodu, dla którego ja nie mógłbym zrobić tego samego - dodał młody kierowca.
Czytaj także:
Zespół F1 złamie regulamin. Nawet tego nie ukrywa
Mistrz świata postawi się F1? Nie chce słyszeć o cięciu zarobków