Od kilkunastu dni padok Formuły 1 żyje propozycją obniżenia zarobków kierowców. Propozycja przedstawiona przez szefów F1 ma zakładać, że każdy zespół będzie mógł wydawać 30 mln dolarów na swój skład. Dla najlepszych kierowców oznaczałoby to gigantyczne cięcia pensji. Tylko teraz Max Verstappen czy Lewis Hamilton otrzymują od swoich ekip ok. 50 mln dolarów rocznie.
Nie jest jasne, jak ewentualny limit wydatków na pensje kierowców wpłynie na już podpisane umowy. Chociażby Verstappen posiada kontrakt z Red Bull Racing do końca 2028 roku. - Sytuacja jest niejasna - przyznał 24-latek, cytowany przez motorsport.com.
- W mojej opinii takie podejście jest całkowicie błędne. Formuła 1 w tej chwili staje się coraz bardziej popularna i wszyscy zarabiają coraz więcej pieniędzy, w tym zespoły oraz właściciel F1. Wszyscy na tym korzystają. Dlaczego my mamy dostawać mniej? - zapytał Verstappen, który zwrócił uwagę na to, że bez kierowców F1 nie istnieje.
ZOBACZ WIDEO: Bajkowe zaręczyny. Piękna WAGs z Premier League powiedziała "tak"
- Dlaczego ma się ograniczać prawa kierowców? Przecież to my zapewniamy show w tym sporcie, my narażamy życia w wyścigach. Dlatego, jak dla mnie, ten pomysł jest całkowicie nie na miejscu - stwierdził aktualny mistrz świata.
Verstappen zwrócił też uwagę na to, że kierowcy F1 często zwracają część pensji inwestorom albo menedżerom, którzy zainwestowali w ich rozwój na początku kariery. Jeśli wynagrodzenia zostaną zmniejszone, biznesmeni mogą zrezygnować z takiego wsparcia.
- We wszystkich kategoriach juniorskich masz kierowców ze sponsorami, którzy zapewnili sobie jakiś procent przychodów w momencie, gdy oni dotrą do F1. Jeśli zmniejszysz pensje, to ograniczy to inwestycje, bo ci ludzie nigdy nie dostaną zwrotu zainwestowanych środków. Limit zaszkodzi nie tylko F1, ale też seriom juniorskim. Chyba tego nie chcemy? - zapytał retorycznie Verstappen.
Z Verstappenem zgadzają się jego koledzy z toru. - To, co powiedział Max, jest w pełni prawdziwe. Zwłaszcza jeśli chodzi o inwestycje w młodych kierowców. Trudno dostać się do F1, a gdy ktoś inwestuje w twój rozwój, to chce na pewnym etapie odzyskać pieniądze. Jeśli to ograniczymy, to zmniejszy się zainteresowanie inwestowaniem w młode talenty - ostrzegł Lando Norris z McLarena.
Czytaj także:
Kierowca chce odejść z Red Bulla. "Rozważam wszystkie opcje"
Lewis Hamilton wzywa kierowców do buntu? Wymowne słowa