Sebastian Vettel należy do kierowców, którzy nie boją się mówić tego, co myślą. Zwłaszcza jeśli dotyczy to kwestii ochrony praw człowieka, LGBTQ+ czy wojny w Ukrainie. W ostatnich miesiącach reprezentant Aston Martina otwarcie mówił o bojkotowaniu GP Rosji w sytuacji, gdy kraj ten morduje niewinnych ludzi, jak i konieczności poszanowania praw mniejszości seksualnych w wielu państwach.
Aktywność polityczna Sebastiana Vettela nie wszystkim się podoba. Niedawno Mohammed ben Sulayem skarcił 34-latka, jak i Lewisa Hamiltona, który również bardzo często zabiera głos na tematy niezwiązane bezpośrednio z Formułą 1.
- Jestem muzułmaninem, ale czy kiedykolwiek narzucę swoją kulturę innym ludziom? Nigdy! - stwierdził prezydent FIA w rozmowie ze "Speedweek".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie sceny możemy zobaczyć bardzo rzadko. Co tam się działo!
Emiratczyk nie musiał czekać długo na odpowiedź Vettela. - Kwestie polityczne są ważniejsze niż my, ważniejsze niż F1 i cały sport. Powinniśmy zwracać na nie uwagę. Pokazywać ludziom, że jest wiele rzeczy, które można zrobić lepiej - powiedział czterokrotny mistrz świata w rozmowie ze Sky.
- Myślę, że są ludzie, którzy są nieco spóźnieni w swoich działaniach, a ich postawa pozostała z tyłu. Oni nie rozumieją powagi sytuacji. Dlatego dobrze jest podejmować aktywność, uczulać na pewne kwestie. Nie będę tolerować tego, co jest niewłaściwe - dodał Vettel.
Wcześniej kierowca Aston Martina mówił, iż nie chce być hipokrytą i skoro kwestia ochrony środowiska stają się dla niego kluczowe, to rozumie, że nie może startować w Formule 1, której daleko do bycia ekologicznym środowiskiem. Dlatego też nie brakuje spekulacji, że 34-latek po sezonie 2022 zakończy karierę.
Czytaj także:
Mercedes sam na placu boju. Nikt nie kupuje jego blefu
To ostatnie chwile kierowcy w F1. Ogłoszenie następcy formalnością