Fernando Alonso nie może być zadowolony z przebiegu GP Kanady. Hiszpan ruszał do wyścigu z drugiego pola startowego i liczył na wywalczenie kolejnego podium w swojej karierze. Tymczasem błędy strategiczne zespołu sprawiły, że 40-latek wjechał na metę w Montrealu na siódmej pozycji.
Tyle że sędziowie po zakończeniu GP Kanady wezwali do siebie 40-latka, oskarżając go o niebezpieczne manewry w końcówce. Kierowca Alpine zyg-zakował na prostej, próbując w ten sposób bronić się przed atakami Valtteriego Bottasa.
Ostatecznie panel sędziowski nałożył na Alonso karę 5 sekund. W ten sposób Hiszpan spadł w klasyfikacji GP Kanady. Stewardzi postanowili o korekcie wyników wyścigu. Na siódmą pozycję awansował Valtteri Bottas, a na ósmą - Guanyu Zhou.
W notatce sędziowskiej napisano, że Alonso "wielokrotnie zmieniał kierunek, aby bronić się przed atakami Bottasa, który w pewnym momencie musiał całkowicie odpuścić i stracił przez to impet".
Stewardzi zgodzili się ze stanowiskiem kierowcy, że na żadnym etapie bolid Bottasa nie znalazł się tuż obok maszyny Alonso, ale same manewry byłego mistrza świata były zbyt niebezpieczne i mogły doprowadzić do groźnego wypadku. "Sędziowie uważają, że doszło do wyraźnego naruszenia przepisów" - podkreślono w notatce po GP Kanady.
Fernando Alonso ostatecznie został sklasyfikowany na dziewiątym miejscu. Tym samym kierowca z Oviedo opuści Kanadę nie z 6 punktami, a jedynie 2 "oczkami".
Czytaj także:
Ostre słowa w F1. Szef Mercedesa mówi o "żałosnym" zachowaniu
Szef zespołu F1 ruga kierowców. "Niech więcej trenują"
ZOBACZ WIDEO: Mistrzyni olimpijska zrobiła niezłe show. "Taniec z różowym młotem"