Toto Wolff na celowniku rywali. Trwa szukanie źródła przecieku w F1

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff

Bernie Ecclestone jest przekonany, że prawniczka Shaila-Ann Rao przekazała Mercedesowi szczegóły nowej dyrektywy technicznej FIA, zanim ujrzała ona światło dzienne. Wszelkim spekulacjom na ten temat zaprzecza Toto Wolff.

Nadal niewyjaśniona pozostaje kwestia tego, w jaki sposób Mercedes tak wcześnie wiedział o nowej dyrektywie technicznej FIA, która pozwala na stosowanie dodatkowego wspornika w podłodze. Przy okazji GP Kanady zespół z Brackley posiadał zmodyfikowany element ledwie kilkanaście godzin po publikacji dokumentu przez federację.

W padoku Formuły 1 panuje powszechne przekonanie, że Toto Wolff wykorzystał znajomość z Shailą-Ann Rao. Ceniona prawniczka do niedawna była główną doradczynią Austriaka w Mercedesie, po czym przeniosła się do FIA.

- To cholernie niebezpieczne. Toto zaczął powtarzać różne bzdury o tegorocznych bolidach, nawoływać do ich zmian. Rao musiała wiedzieć wcześniej o dyrektywie i mu opowiedziała o jej szczegółach. Przecież pracowała z nim przez dwa czy trzy lata w Mercedesie - ocenił Bernie Ecclestone, cytowany przez agencję GMM.

ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski pokazał swoje czerwone Porsche. Uśmiejesz się do łez

Jednak Wolff nic sobie nie robi z oskarżeń i zapewnia, że Mercedes nie wiedział wcześniej niż inni o dyrektywie FIA. - Jestem w swojej strefie komfortu. Wszyscy byli przeciwko mnie przez całe życie. Tyle że ja w takich warunkach funkcjonuję najlepiej. Skoro wszyscy są przeciwko mnie, to najwidoczniej trafiłem w czyjś czuły punkt - powiedział Austriak w rozmowie z "Osterreich".

- Rao jest cenioną prawniczką, w pełni uczciwą - dodał Wolff, zdaniem którego szefowie pozostałych ekip F1 prowadzą nieuczciwą grę.

- Szefowie wszystkich zespołów wpłynęli na swoich kierowców, aby nie przyznawali publicznie, że podskakiwanie bolidów generuje problemy ze zdrowiem. Co najmniej jeden zawodnik z każdej ekipy mówił wcześniej, że podczas jazdy odczuwa ogromny ból, doświadcza migren albo ma problemy z widzeniem. Tymczasem szefowie ekip zachowują się, jakby nic się nie działo - skomentował szef Mercedesa.

Nieco inaczej sprawę widzi Helmut Marko. Doradca Red Bull Racing ds. motorsportu stwierdził, że ostatnie poczynania Toto Wolffa pokazują, jak bardzo Mercedesowi brakuje Nikiego Laudy. Austriak do momentu śmierci w maju 2019 roku był dyrektorem ekipy z Brackley i wsparciem dla młodszego rodaka. - To Helmut. On zawsze musi nam dogryzać, taki już jest - stwierdził szef Mercedesa.

- To prawda, że brakuje nam Nikiego. Tęsknię za nim, bo był moim przyjacielem, ale też cennym sparingpartnerem, swoistym guru. Uwierzcie mi, wolałbym walczyć z nim u boku niż ciągle w pojedynkę - zakończył Wolff.

Czytaj także:
Rosjanin walczy o odzyskanie pieniędzy. Jest komentarz prawnika
Powiązania z Rosją i Putinem. To dopiero początek jego problemów

Komentarze (0)