Team orders w Ferrari? To może zaboleć Carlosa Sainza

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Carlos Sainz wygrał pierwsze w karierze kwalifikacje F1. Hiszpan w niedzielę ustawi się na pole position, ale Charles Leclerc oczekuje, że w razie sprzyjającej sytuacji na torze Ferrari zastosuje team orders i pozwoli mu odnieść zwycięstwo.

W sobotę Carlos Sainz sprawił sporą niespodziankę, wygrywając pierwsze w karierze kwalifikacje Formuły 1. Hiszpan wtrącił się w ten sposób do walki o tytuł mistrzowski pomiędzy Maxem Verstappenem a Charlesem Leclercem. Holender na starcie do GP Wielkiej Brytanii zajmie drugie pole startowe, Monakijczyk - trzecie.

Sainz po sobotnim sukcesie bez wątpienia liczy na pierwsze zwycięstwo w F1. Leclerc przyznał, że byłby "bardzo szczęśliwy", gdyby Hiszpan doczekał się triumfu na Silverstone. Lider Ferrari ma jednak nadzieję, że wyścig ułoży się w taki sposób, że jego zespół będzie mógł zastosować team orders.

- Oczywiście, że będę bardzo szczęśliwy, jeśli Carlos wygra wyścig, ale nie zamierzam ukrywać, że chcę tego samego. Najważniejsze, abyśmy zgarnęli dublet w tym wyścigu. Jeśli uda nam się odpowiednio rozegrać strategię pomiędzy samochodami, to na pewno to zrobimy. Czuję się dość pewnie za kierownicą - powiedział Leclerc w Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski

Leclerc tą wypowiedzią jasno zasugerował, że liczy na team orders w Ferrari, co nie powinno dziwić, jeśli popatrzymy na klasyfikację F1. W niej Monakijczyk ma 126 punktów i traci 49 "oczek" do prowadzącego Verstappena. Sainz ma tylko 102 punkty.

Sainz po kwalifikacjach przyznał, że zespołowa współpraca będzie kluczem do sukcesu w GP Wielkiej Brytanii i pokonania Red Bull Racing. - Musimy pracować razem jako zespół, tak jak przez cały sezon do tej pory. Jestem pewien, że razem z Charlesem możemy stoczyć walkę z Maxem. Nie możemy też zapominać o Sergio Perezie, który będzie atakował z tyłu - oceni kierowca z Madrytu.

Mattia Binotto w rozmowie ze Sky Sports podkreślił, że Ferrari wciąż wierzy w zdobycie mistrzostwa w sezonie 2022, nawet jeśli "niezawodność jest problemem". - Red Bull wygrał siedem wyścigów, my dwa. Jednak w niektórych to my prowadziliśmy, ale mieliśmy problemy z bolidem. Równie dobrze mogliśmy wygrać cztery czy pięć wyścigów. Niezawodność w pewnym momencie może być też problemem dla Red Bulla, więc musimy naciskać - podsumował szef ekipy z Maranello.

Czytaj także:
Hamilton odniósł się do słów o Putinie. Jednoznaczne potępienie
Zmienią przepisy F1 na korzyść Mercedesa? Padły ostre słowa

Komentarze (0)