Po raz pierwszy limit wydatków w Formule 1 wprowadzono w roku 2021, kiedy to zespoły mogły wydać maksymalnie 145 mln dolarów. Równocześnie ustalono, że w kolejnych sezonach próg będzie stopniowo obniżany. W obecnej kampanii wynosi on 140 mln dolarów, w sezonie 2023 miał spaść do poziomu 135 mln dolarów.
Jednak obecna sytuacja geopolityczna i gospodarcza mocno namieszała w planach F1. Największe zespoły zaczęły narzekać na wzrost kosztów, spowodowany wojną w Ukrainie. Wyższe ceny energii, transportu czy wielu towarów wywołały globalną inflację, która dotknęła również Formułę 1.
Chociaż małe zespoły długo sprzeciwiały się idei powiększenia limitu wydatków, to w piątek przy okazji GP Austrii udało się osiągnąć kompromis. Podczas Komisji F1, w której uczestniczą przedstawiciele FIA, Formuły 1 i zespołów, przegłosowano zwiększenie pułapu finansowego o 3,1 proc.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
Nieoficjalnie wiadomo, że ideę zwiększenia limitu finansowego poparło dziewięć z dziesięciu zespołów F1.
W oświadczeniu FIA podkreśliła, że wysoka inflacja sprawiła, iż Formule 1 zaczęła grozić sytuacja, w której zespoły przekroczyłyby dostępną pulę środków. To z kolei mogłoby doprowadzić do skandalu na koniec sezonu 2022, gdyby okazało się, że zwycięski zespół wydał więcej niż powinien. Dlatego interwencja była konieczna - twierdzi federacja.
Podwyższenie limitu kosztów w sezonie 2022 wpłynie również na kolejny rok, bo to od zwiększonego pułapu obliczany będzie dostępny poziom funduszy dla ekip F1. Oznacza to, że w kolejnej kampanii zespoły będą mogły wydać więcej niż planowane obecnie 135 mln dolarów.
Komisja F1 w piątek przegłosowała też kwestię testów przedsezonowych w roku 2023. Dotychczasowe przepisy stanowiły, iż mogą się one odbywać wyłącznie w Europie. Po modyfikacji regulaminu możliwe jest zorganizowanie zimowych jazd na Bliskim Wschodzie. To o tyle ważne, że o możliwość ugoszczenia kierowców podczas przedsezonowego sprawdzianu ubiegają się Bahrajn oraz Katar.
Zorganizowanie testów na Bliskim Wschodzie przed sezonem 2023 jest o tyle logicznym rozwiązaniem, że kilka tygodni później w tej części świata dojdzie do inauguracji mistrzostw. Dlatego Formuła 1 ograniczy w ten sposób koszty związane z transportem sprzętu.
Czytaj także:
Lekarz podjął szybką decyzję. Wiadomo, co z Zhou i Kubicą
"Nie wiem, jak przeżyłem". Wstrząsająca relacja kierowcy F1 po wypadku